Czy grozi nam nowa fala zniżek?

Po piątkowej sesji w Stanach Zjednoczonych pojawiło się pytanie, czy głęboka zniżka jest jedynie ruchem w ramach trwającego od drugiej połowy stycznia trendu bocznego, czy też początkiem nowej fali zniżkowej, która ostatecznie sprowadzi notowania zarówno S&P 500, jak i naszego WIG poniżej styczniowych dołków.

Na pewno jeden nawet dość mocny spadek, jak w ostatni piątek, nie jest w stanie przesądzić o zakończeniu trendu bocznego. Ten rządzi się swoimi prawami. Jednym z nich są czasem dość gwałtowne zmiany nastrojów, ale też to, że poszczególne ruchy bywają krótkotrwałe. Z tego punktu widzenia nie należałoby przypisywać ostatniej sesji zbytniego znaczenia. Jednocześnie jednak do bardziej pesymistycznych wniosków skłaniają przyczyny piątkowej zniżki. Nie chodziło o samą redukcję prognoz wyników przez General Electric, ale to, jak duży wpływ miało to na postrzeganie perspektyw wyników finansowych wszystkich firm. Potwierdza się to, o czym pisaliśmy przed rozpoczęciem sezonu wyników w USA. Liczyć się będą nie tyle bardzo ogólna dynamika zmian, ale to, czy pogorszenie rezultatów obejmie inne branże niż finansowa i nieruchomości oraz perspektywy, jakie przedsiębiorstwa będą przedstawiać. Te ostatnie mają dać odpowiedź na pytanie o szanse na mocną poprawę wyników w drugiej połowie roku. Na razie ten test wypada słabo.

Reklama

Inwestorzy reagują nerwowo także dlatego, że z gospodarki napływają słabe wiadomości. Pogarszają się nastroje konsumentów (są najsłabsze od 26 lat), co przy słabnącym rynku pracy, podtrzymuje zagrożenie dalszym ograniczeniem wydatków konsumenckich. Równocześnie można mieć coraz więcej wątpliwości, że kryzys na rynku kredytowym odchodzi w niepamięć. Po ubiegłotygodniowym raporcie MFW przestrzegającym przed blisko bilionem strat mieliśmy serię wypowiedzi osób z branży finansowej, które wskazywały na dalsze kłopoty. Dołączył do nich Erin Callan, dyrektor finansowy Lehman Brothers przestrzegając przed tym, że sytuacja nie poprawi się przed 2009 r. Natomiast George Magnus, ekonomista UBS, banku, który w Europie poniósł największe straty związane z załamaniem się rynku kredytowego w USA, mówił o "spirali śmierci", jaka grozi globalnej gospodarce, jeśli rządy nie podejmą nadzwyczajnych działań przeciwdziałających napięciom na rynku kredytowym.

Z naszego punktu widzenia korzystna była decyzja Morgan Stanley zalecająca przeważanie polskich akcji w portfelach. Zwrócono uwagę na atrakcyjne wyceny i perspektywy wzrostu zysków. Korzystamy tu na gorszym postrzeganiu takich państw, jak Turcja, czy Węgry. My jawimy się na ich tle jako oaza stabilności i spokoju. Takie zalecenie Morgan Stanley ciekawie wygląda na tle danych o napływach kapitału do globalnych funduszy. W minionym tygodniu podmioty z grupy EMEA, do której i my jesteśmy zaliczani, odnotowały odpływ środków czwarty raz na pięć ostatnich tygodni. Natomiast dla zdywersyfikowanych funduszy rynków wschodzących był to najlepszy tydzień w tym roku. Widać, że inwestorzy stopniowo zaczęli znów decydować się na większe ryzyko. Pytanie, czy w kontekście piątkowej sesji w Ameryce, można to traktować jako szansę, czy raczej niesie to ze sobą ryzyko, że ostatnie decyzje będą odwracane i na parkiety trafi większa podaż.

Oceniając piątkową sesję na naszym parkiecie warto pamiętać, że skala spadku WIG20 była tak duża ze względu na zamykanie transakcji arbitrażowych. Korzystne warunki ku temu stwarzała ujemna baza na kontraktach terminowych. To dość wyjątkowa sytuacja wskazująca na duże obawy inwestorów przed powrotem zniżek na parkiet. Tak duża ujemna baza jak w piątek na koniec dnia była ostatni raz we wrześniu 2007 r. Wtedy pojawiła się po okresie spadku i zapowiadała poprawę koniunktury. Czy teraz stanie się zapowiedzią jej trwalszego pogorszenia?

Katarzyna Siwek

Expander

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: WIG | Nowa Fala | fala
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »