Do zmian w konstytucji droga wyboista

Zmiany w konstytucji stały się hasłami przewodnimi partii politycznych, które myślą już o kampanii wyborczej. W zgłaszanych propozycjach jest wiele politycznych sloganów i zwykłej demagogii, brakuje natomiast konkretów, co tak naprawdę należy uregulować.

Zmiany w konstytucji stały się hasłami przewodnimi partii politycznych, które myślą już o kampanii wyborczej. W zgłaszanych propozycjach jest wiele politycznych sloganów i zwykłej demagogii, brakuje natomiast konkretów, co tak naprawdę należy uregulować.

Platforma Obywatelska zbiera podpisy pod wnioskiem o zarządzenie referendum, powszechnie zwanym konstytucyjnym. Ustawę zasadniczą chce zmieniać także SLD, który zapowiedział, że w listopadzie przedstawi nowy projekt. Józef Oleksy, marszałek Sejmu, widząc, co się dzieje, chce, by dyskusja o zmianach toczyła się w specjalnie zwołanym Konwencie Konstytucyjnym.

Nawet jeżeli dojdzie do referendum, a droga do niego jest daleka, to będzie miało ono znaczenie czysto polityczne - uważa prof. Stanisław Gebethner, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Jeżeli PO uda się zebrać 500 tys. podpisów, to w Sejmie zostanie złożony wniosek o zarządzenie referendum. Wniosek taki musi zostać poddany głosowaniu, w którym musi wziąć udział ponad połowa posłów lub senatorów. Artykuł 125 ust. 2 Konstytucji RP mówi, że referendum ogólnokrajowe może zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów albo prezydent RP za zgodą Senatu, także wyrażoną bezwzględną większością. Podmioty uprawnione do zarządzenia referendum nie mają jednak prawnego obowiązku uwzględnienia głosu społeczeństwa. Dla wielu partii zignorowanie opinii publicznej może oznaczać polityczną katastrofę, zatem prawdopodobne jest, że Sejm zarządzi referendum. Co wówczas się stanie? Jeżeli weźmie w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, to jego wynik będzie wiążący - wyjaśnia dr Janusz Kochanowski, prezes fundacji i redaktor naczelny "Ius et Lex". Gdy większość z nich opowie się za zmianami, to uprawnione podmioty powinny zainicjować zmiany. Zgodnie z art. 235 Konstytucji RP, projekt ustawy o zmianie konstytucji może przedłożyć co najmniej 92 posłów (1/5 ustawowej liczby), Senat lub prezydent RP. Następnie Sejm i Senat musi ją uchwalić, ale w jednakowym brzmieniu - Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, a Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Oznacza to, że Senat nie może wnieść do ustawy przyjętej przez Sejm żadnych poprawek. Czy akcja z referendum przyniesie pożyteczne skutki? - Pytanie jest źle postawione - uważa dr Janusz Kochanowski. Powinno brzmieć, czy zaprojektowany w konstytucji z 1997 r. ustrój zdał egzamin. W moim przekonaniu - nie. - Na zmiany w konstytucji jest za wcześnie - zaprzecza prof. Stanisław Gebethner.

Reklama

Jolanta Góra

prof. Paweł Sarnecki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego
Referendum ma sens polityczny. Nikt nie może zabronić takiego działania, i jeżeli PO uważa, że zwiększy ono jej popularność, to powinna je przeprowadzić. Niestety wszystkie propozycje PO są bardzo nieprecyzyjne. Trudno mówić o jednomandatowych okręgach wyborczych w oderwaniu od sposobu liczenia głosów. To tak jakby krawiec kazał powiedzieć klientowi, czy dobrze się czuje w marynarce z jednym rękawem. Nikt też nie wyjaśnia, co się stanie z kompetencjami Senatu po jego zlikwidowaniu. Konstytucja jest jak puzzle. Nie można wyjąć jednego elementu powiązanego z innymi, nie mówiąc jednocześnie, że to zmieni całą układankę.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: zarządzenie | referendum | Sejm RP | Senat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »