Fed na razie tylko gada

Amerykańscy inwestorzy nie zmartwili się zbytnio po zapoznaniu się z przebiegiem dyskusji z ostatniego posiedzenia Fed. A dyskusja dotyczyła już nie tego czy, tylko kiedy i jak zacząć zacieśnianie polityki pieniężnej.

Amerykańscy inwestorzy nie zmartwili się zbytnio po zapoznaniu się z przebiegiem dyskusji z ostatniego posiedzenia Fed. A dyskusja dotyczyła już nie tego czy, tylko kiedy i jak zacząć zacieśnianie polityki pieniężnej.

Jak przyjdzie czas, to zaczniemy podnosić stopy, a później powoli pozbędziemy się papierów dłużnych, które kupowaliśmy, by ratować Amerykę i przy okazji świat przed kryzysem. Takie deklaracje usłyszeli inwestorzy na Wall Street i w okolicach. Wall Street początkowo była nieco zdezorientowana. Dziś zobaczymy, jak zareaguje okolica, czyli Europa. Po neutralnym początku środowej sesji za oceanem, indeksy konsekwentnie szły w górę. Inwestorzy najwyraźniej czekali na publikację protokołu z posiedzenia Fed, ale nie widać było obaw o to, że coś złego dla rynków może z niego wynikać.

Reklama

Pierwsze reakcje na publikację świadczyły o niejednoznacznej interpretacji treści dyskusji w ramach Fed. S&P500 najpierw skoczył w górę do poziomu niemal 1342 punktów po czym szybko się cofnął, by w końcówce znów pójść w górę. Ostatecznie zyskał niecałe 0,9 proc. Zwyżka spora, jak na ostatnie czasy, jednak nie sposób wyciągać z niej wniosku o zakończeniu spadkowej korekty. Można wręcz powiedzieć, że optymizm amerykańskich graczy był nadmierny, jeśli wziąć pod uwagę wątek, w którym członkowie Fed stwierdzili, że kolejna runda ilościowego luzowania polityki pieniężnej mogłaby wchodzić w grę jedynie wówczas, gdyby sytuacja gospodarcza w Stanach Zjednoczonych zdecydowanie się pogorszyła. A dotychczas działający punkt skupu obligacji, prowadzony przez Fed, kończy działalność już w czerwcu, czyli lada moment.

Dziś rano na giełdach azjatyckich sytuacja była zróżnicowana. Na najważniejszych rynkach dominowały niewielkie spadki. Wyjątkiem był Hong Kong, gdzie na godzinę przed końcem notowań indeks rósł o 0,3 proc. W Korei spadek sięgał 1,4 proc., a na Tajwanie 0,6 proc. Zniżkę Nikkei o 0,4 proc. w reakcji na dane makroekonomiczne uwzględniające sytuację po trzęsieniu ziemi, można uznać za reakcję bardzo spokojną. Japońska gospodarka skurczyła się w pierwszym kwartale o 0,9 proc., co w stosunku rocznym oznacza spadek o 3,7 proc. Produkcja przemysłowa była w marcu o 15,5 proc. niższa niż w lutym. W Szanghaju indeksy traciły po 0,2-0,3 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy szły w dół po 0,1 proc.

Punkt wyjścia do rozpoczęcia notowań w Warszawie niezbyt korzystny dla byków. Szczególnie jeśli przypomnieć sobie nieoczekiwane osłabienie indeksu naszych blue chipów na końcowym fixingu. Ostateczny bilans sesji będzie jednak zależał od publikowanych pod koniec dnia danych makroekonomicznych zza oceanu. Poznamy dziś liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, dynamikę sprzedaży domów na rynku wtórnym, indeks aktywności gospodarczej Fed z Filadelfii i indeks wskaźników wyprzedzających Conference Board. Ostatnio informacje z amerykańskiej gospodarki wzrostom na giełdach nie sprzyjały, ale po deklaracji Fed gorsze dane wcale nie muszą prowokować do sprzedaży akcji.

KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ

Roman Przasnyski, Open Finance

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: Fed
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »