Giełda: Ratuj się kto może

Na warszawskim parkiecie znowu wyprzedaż. Przed południem dół poleciały wszystkie indeksy. Później, jak u Hitchcocka, było już tylko gorzej.

Nie tego spodziewali się inwestorzy oraz analitycy. Powszechnie oczekiwano, że wtorkowe zwyżki przerwały tygodniową wyprzedaż akcji na GPW. Stało się inaczej. Jeszcze przed południem giełda głęboko zanurkowała poniżej poprzedniego zamknięcia. Ci, którzy liczyli na odreagowanie po południu srodze się zawiedli, bo marsz na południe niestety nie ustał. Na zamknięciu wszystkie indeksy znalazły się na minusie.

Obejrzyj przebieg środowej sesji na wykresach

KOMENTARZE

Reklama

Tomasz Leśniewski, DM BZ WBK

Po chwilowym wtorkowym zatrzymaniu spadków środowa sesja przyniosła kontynuację wyprzedaży akcji. Początek notowań w związku z mocnym wzrostem cen miedzi na rynkach towarowych pozwalał mieć nadzieję na opanowanie rozjuszonego niedźwiedzia jednak już po godzinie handlu pesymizm zaczął brać górę. Nadal, więc nie widać silniejszego popytu, który potrafiłby zatrzymać szybko spadającą windę. Inwestorzy zagraniczni wyprzedają generalnie od dawna na wszystkich rynkach, w krajowych funduszach inwestorzy prawdopodobnie umarzają jednostki uczestnictwa lub konwertują na bardziej stabilne, fundusze emerytalne chcą kupić jak najtaniej, a gracze indywidualni myślą raczej o sprzedaży niż o kupowaniu. Na kupno przyjdzie więc chyba dopiero czas, kiedy rynek znajdzie stabilniejszy poziom równowagi.

Patrząc na ostatnią skalę wyprzedaży wydaje mi się, że moment ten jest już na wyciagnięcie ręki i określiłbym go na perspektywę max. 2 dni lub poziomu 2700 pkt na WIG20. Pomimo 4% spadków na indeksach dzisiaj można już było zauważyć papiery, które nie poddawały się zbytnio presji podażowej. Z WIG20 był to w zasadzie tylko Lotos, który zakończył handel na wtorkowym poziomie 47 zł, a z pozostałych uwagę zwracała 2,7% zwyżka zbyt mocno przecenionego chyba ostatnio Millenium, 12% wzrost MNI, 1,7% wzrost Budimexu, czy bardzo stabilne zachowanie Mostostalu Warszawa czy Odlewni.

Analitycy Open Finance

Były szanse na odbicie i rano były nawet podejmowane takie próby, w czym pomagały rosnące ceny miedzi. Ale ciężar spadków na rynkach regionu był nie do udźwignięcia.

Kończymy więc sesję spadkiem WIG20 sporym, bo sięgającym 4,1 proc. Obroty także potwierdzają spadkowy charakter sesji (a nie korekcyjny). Wymowa kolejnej czarnej świecy na indeksie jest grobowa, podobnie jak ton komentarzy zarówno w Polsce, jak i na innych rynkach regionu. Może właśnie tego pesymizmu i zwątpienia trzeba rynkowi, żeby mógł się podnieść. Ostatnio przecież inwestorzy żyli nadziejami, że niebezpiecznie silna i długa sekwencja spadkowa jest tylko zasłużoną korektą. Teraz te nadzieje zdają się ulatniać.

Jeśli mimo wszystko ktoś szuka pozytywów w zachowaniu rynku, to ma po swojej stronie jeden argument. Mimo słabości notowań, WIG20 nawet nie zbliżył się dziś do 2750 punktów. Poziom ten jest praktycznie ostatnim kluczowym wsparciem i jego utrzymanie jest konieczne, aby móc mówić o nadziejach na kontynuację hossy. Czy jednak osiągnięcie tego wsparcia było dziś w ogóle możliwe? WIG20 musiałby spadać o 6 proc., żeby je przetestować. Nawet jak na ostatnią zmienność, byłby to krok bardzo duży.

Na koniec dnia tylko jedna spółka z WIG20 (Lotos) obroniła swój kurs z wczoraj. Największe obroty skumulowały się przy akcjach tradycyjnie uważane za obszar działań inwestorów zagranicznych - KGHM, PKN (łącznie 650 mln PLN) dziś broniły rynku tylko rano. Na Pekao, PKO BP i Telekomunikację przypadło kolejne 450 mln PLN. Oczywiście w każdym przypadku mieliśmy głębokie spadki, a przy KGHM amplitudę wahań przekraczającą 10 proc.

Na szerokim rynku na jeden papier drożejący przypadało sześć taniejących (średnio o 3,8 proc.). Nie było dziś tak gorąco jak we wtorek rano, ale trudno też uznać taki wynik za pozytyw, czy sygnał nadejścia lepszych dni. Liderem zwyżek było MNI, które przygotowuje emisję nowych akcji po cenie nominalnej. Warto zwrócić uwagę na Polnord, który rano po podpisaniu kontraktu o wartości 140 mln PLN najpierw podrożał o prawie 10 proc., by zakończyć dzień 2-proc. spadkiem. Nawet dobre informacje wykorzystywane są więc do pozbywania się akcji, co sugeruje, że pokładanie nadziei w fundamentach nie jest najlepszą strategią. To wprawdzie tylko jedna spółka, a takie zachowanie nie musi okazać się regułą, ale jeszcze dwa, trzy tygodnie temu takie sytuacje raczej się nie zdarzały.

Rynek walutowy dziś nie koił ran. Dolar ponownie wspiął się do 3,10 PLN, euro podrożało do 3,96 PLN, a frank szwajcarski do 2,55 PLN.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: WIG20 | wyprzedaż | analitycy | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »