Giełdowy producent mięsa konsoliduje produkcję, ale nie zamierza zamykać fabryk

Smithfield Foods, amerykański inwestor Animexu, nie ma gotowego scenariusza restrukturyzacji mięsnej spółki, ale wiadomo, że skupi się na konsolidacji i specjalizacji produkcji.

Smithfield Foods, amerykański inwestor Animexu, nie ma gotowego scenariusza restrukturyzacji mięsnej spółki, ale wiadomo, że skupi się na konsolidacji i specjalizacji produkcji.

Goście Pulsu: Richard Poulson, szef rady nadzorczej Animexu i Robert Żulewski, prezes zarządu

Smithfield przez trzy lata będzie dokładał do Animexu

Jeszcze przez trzy lata Amerykanie są gotowi dokładać do deficytowego Animexu, ale spodziewają się, że zmiany wewnątrz grupy już w przyszłym roku przyniosą oszczędności rzędu 18-22 mln USD. Richard Poulson, szef rady nadzorczej spółki, obiecuje, że w przyszłości Animex stanie się jedną z najważniejszych firm w grupie Smithfielda.

Smithfield Foods, amerykański potentat spożywczy, który od roku kontroluje giełdowy Animex, nie spieszy się z przygotowaniem długookresowej strategii dla krajowej grupy mięsnej. Woli na bieżąco załatwiać najważniejsze potrzeby firmy. Program rozpoczętej już restrukturyzacji spółki jest podobno modyfikowany przy każdym spotkaniu Richarda Poulsona, przewodniczącego rady nadzorczej Animexu, i Roberta Żulewskiego, prezesa zarządu, dwóch najważniejszych osób w firmie.

Reklama

Na bieżąco

"Wiele spółek przygotowuje strategię, która później trafia do szuflady i wszyscy o niej zapominają. Jesteśmy skłonni nawet z dnia na dzień zmienić sposób działania o 180 stopni, jeśli uznamy, że nowe rozwiązania przyniosą lepszy efekt. Zwykle staramy się na bieżąco rozwiązywać najważniejsze problemy - mówi Richard Poulson, szef rady nadzorczej Animexu.

A problemy Animex ma nie od wczoraj. Przez długi czas brakowało grupie wspólnej dla wszystkich zakładów polityki produkcji i sprzedaży. Niewykorzystywane moce produkcyjne, przerost zatrudnienia i znaczna utrata rynków regionalnych zbierają żniwo w postaci bardzo kiepskich wyników finansowych.

Trzy tłuste lata

Richard Poulson zapowiada, że w przyszłości Animex ma szansę stać się jedną z najważniejszych spółek w grupie Smithfielda. Podkreśla jednak, że firma zawsze będzie się skupiać na rynku krajowym i wykorzystywać do produkcji polski surowiec.

"Po wejściu Polski do Unii Europejskiej wreszcie będziemy mogli eksportować tam świeże mięso, a to otwiera ogromne możliwości" - mówi Richard Poulson.

Dla Smithfielda ta wizja jest na tyle kusząca, że zdecydował się sfinansować restrukturyzację Animexu.

Nie wiadomo dokładnie, ile czasu zabierze naprawianie spółki. Amerykanie zapewniają, że będą dokładać do spółki jeszcze przez trzy lata, ale po upływie tego czasu firma będzie już musiała utrzymywać się sama. Według optymistycznej wersji prezesa Żulewskiego, już w 2001 roku spółka może przynieść zysk.

Richard Poulson uspokaja, że polski oddział będzie mógł liczyć na ewentualne wsparcie finansowe i technologiczne, ale na razie woli nie określać wielkości planowanych wydatków na uporządkowanie struktury Animeksu.

"Tylko dostosowanie do europejskich norm higieny produkcji będzie nas w tym roku kosztowało około 5 mln USD (ponad 22 mln zł). Dzielimy pieniądze w miarę potrzeb. Chcemy wiedzieć, ile mamy dać, na co zostaną przeznaczone i - najważniejsze - jaki będzie okres zwrotu z inwestycji. Spodziewam się, że każda suma wydana na restrukturyzację Animexu zwróci się w niespełna rok. Obliczyliśmy, że na zmianach w Animeksie rocznie zaoszczędzimy 18-22 mln USD (80-100 mln zł). Z pewnością jednak jeszcze nie w tym roku - tłumaczy Richard Poulson.

W komplecie

Animex nie zamierza zrezygnować z żadnej gałęzi produkcji. Jest jedynym dużym producentem w branży, który obok pięciu zakładów przetwarzających mięso czerwone utrzymuje także cztery zakłady drobiowe oraz dwa gospodarstwa rolne. Robert Żulewski uważa, że trwająca wojna między producentami drobiu i mięsa czerwonego nie przekłada się na jego fabryki.

"Te zakłady nie konkurują ze sobą, bo mają wspólną sieć sprzedaży. Z naszego punktu widzenia jest to korzystna sytuacja, ponieważ możemy zaproponować naszym partnerom handlowym pełną ofertę produktów - mówi Robert Żulewski

Prezes Animeksu nie ukrywa jednak, że restrukturyzacja jest po prostu tańsza i opłaca się bardziej niż likwidacja zakładów. Niewykluczone, że mimo kłopotów finansowych Animex zdecyduje się dokupić jeszcze jedną fabrykę. Prezes Żulewski nie chce na razie ujawnić, jaką firmą się interesuje.

"Jeden zakład planujemy w przyszłości całkowicie przystosować tylko do produkcji gotowych dań. Jeszcze nie zdecydowaliśmy który, ale mamy w czym wybierać" - dodaje Richard Poulson.

Kosztowa asceza

Animex najwyżej w połowie wykorzystuje moce produkcyjne. Żeby ograniczyć wysokie koszty utrzymania, spółka będzie musiała mocno zacisnąć pasa. Ma w tym pomóc konsolidacja i specjalizacja produkcji oraz cięcia w zatrudnieniu. Z każdego zakładu odejdzie po około 10 proc. pracowników.

"Bardzo dużo tracimy przez małe spółki mięsne działające w szarej strefie. Ci producenci nie płacą podatków, nie spełniają żadnych norm sanitarnych i nie są przez nikogo kontrolowani. Jest ich około 4 tys., w sumie zabierają około 45-50 proc. rynku. Gdyby takie firmy zostały wyeliminowane, my i inni poważni producenci moglibyśmy wykorzystywać swoje fabryki nawet w 75 proc. i zwiększać zatrudnienie. Na razie nawet najwięksi producenci - jak Sokołów po fuzji z grupą Farm Foodu - tracą na przerobie każdej sztuki trzody chlewnej. Wszyscy skorzystają na tym, że zostanie mniej, ale za to lepszych firm" - uważa Richard Poulson. Na razie Animex chciałby odbić stracone pozycje na lokalnych rynkach. Buduje sieć przedstawicieli handlowych, która będzie obsługiwać wszystkie placówki z grupy.

10 proc. przychodów ma zapewnić sprzedaż dosyć drogiej marki Krakus. Animex chce również wypromować nowy znak produktowy dla mięsa białego. "Chcemy budować silne marki. Tylko artykuły wysoko przetworzone mogą przynosić zyski" - twierdzi Robert Żulewski.

Prezes Żulewski ocenia poziom eksportu na ok. 30 proc. Jeszcze w tym roku chciałby zwiększyć ten stan o kilkanaście procent. Stracony w większości rynek wschodni Animex zamienił na odbiorców z USA, Kanady i Korei Południowej. "Nie jesteśmy w stanie konkurować w Rosji z producentami unijnymi, bo nie dostajemy subsydiów rządowych. Poza tym zmniejszyła się siła nabywcza rubla" - tłumaczy Richard Poulson.

Zarząd firmy stara się jednak nawiązać nowe kontakty także za wschodnią granicą.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: fabryka | producenci mięsa | foods | firmy | produkcje | Smithfield
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »