Specyficzne zlecenia w rękach maklera

Sławomir Bąkowski, inwestor indywidualny, ma propozycję zarówno dla giełdy, jak i biur maklerskich. Zależy mu na modyfikacji systemu Warset, która, jego zdaniem, nie tylko ułatwi życie inwestorom, ale i poprawi obroty na parkiecie. - Czasami składam zlecenie na trzy różne papiery. W każdym przypadku inny jest warunek aktywacji zlecenia. Chciałbym, aby przy spełnieniu jednego z nich, dyspozycja była realizowna tylko w odniesieniu do danego papieru. Ale za to za wszystkie środki przeznaczone łącznie na zakup trzech walorów - tłumaczy inwestor.

Innymi słowy, uruchomienie jednego zlecenia powinno oznaczać anulowanie pozostałych dwóch. Jednocześnie pieniądze (pierwotnie przeznaczone na zakup pozostałych dwóch papierów) powinny zostać wykorzystane w całości na zakup papieru, w przypadku którego transakcja jest możliwa do zrealizowania. Obecnie nie można tego wykonać w sposób automatyczny. Pieniądze są bowiem przypisane ("zamrożone") do każdego zlecenia oddzielnie. - Według mnie, taka możliwość znacznie zwiększy obroty na akcjach, nie mówiąc już o wygodzie inwestowania - twierdzi S. Bąkowski.

W praktyce modyfikacja nie jest jednak taka prosta. Zdaniem Mirosława Szczepańskiego, zastępcy dyrektora działu notowań giełdy, zmiana systemu z punktu widzenia giełdy to jednak duże i kosztowne przedsięwzięcie. - W ogromnych systemach to nie tylko wynagrodzenie informatyków. Giełda powiązana jest przecież z wieloma biurami maklerskimi. To zaś oznacza konieczność przeprowadzenia wielu testów - ocenia dyrektor Szczepański. W efekcie wprowadzenie takiej zmiany mogłoby trwać pół roku i kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych.

- Warset pozostaje systemem otwartym. Domy maklerskie na swoim poziomie mogą go dalej rozbudowywać odpowiednio do indywidualnych potrzeb - zapewnia Wiesław Rozłucki, prezes zarządu GPW. W mniejszej skali odbyłoby się to zapewne mniejszym kosztem. Nie wiadomo jednak, czy nie byłyby to zmarnowane pieniądze. Sławomir Bąkowski twierdzi co prawda, iż zna innych inwestorów, którym również zależy na takiej zmianie. Znacznie mniejszy odzew jest jednak wśród pracowników biur maklerskich.

- Nie spotkałem się jeszcze z tym, aby inwestorzy zgłaszali nam potrzebę takiej automatyzacji. Jakieś koszty na pewno by to za sobą pociągnęło. Jakie dokładnie, to już kwestia porozumienia z dostawcą oprogramowania - mówi PARKIETOWI Mariusz Rak, dyrektor pionu operacji i rozwoju DM BIG-BG. - Do tego dochodzą jeszcze takie koszty, jak np. związane ze zmianami w regulaminach i rozesłaniem dokumentów do klientów. Tego nie można bagatelizować - dodaje pracownik CDM Pekao SA.

Nie należy się zatem spodziewać, aby szybko takie zmiany wprowadzono. Oczywiście, nigdy niczego nie można wykluczyć. Inwestorom, którzy mają tego typu problem, wszyscy rozmówcy doradzają jednak skorzystanie z pomocy maklera. Mając stosowne porozumienie z biurem, zawsze można złożyć zlecenie do jego dyspozycji. A potem czekać na sprawną realizację.