Gospodarka w fazie transformacji?

Główny Urząd Statystyczny podał, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) spadły w marcu o 0,1 proc., licząc miesiąc do miesiąca, a w ujęciu rocznym inflacja wyniosła o 0,4 proc. Dane te są zdecydowane gorsze od oczekiwań rynkowych.

Główny Urząd Statystyczny podał, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) spadły w marcu o 0,1 proc., licząc miesiąc do miesiąca, a w ujęciu rocznym inflacja wyniosła o 0,4 proc. Dane te są zdecydowane gorsze od oczekiwań rynkowych.

Coraz częściej pojawiają się więc opinie, że w miesiącach letnich, kiedy radykalnie spadają ceny żywności, Polsce grozi deflacja. Wskaźnik wyprzedzający przyszłe trendy inflacyjne cen produkcji sprzedanej przemysłu (PPI) pokazuje, że wzrosła ona w marcu o 0,7 proc. w skali miesiąca lub o 0,9 proc. w ujęciu rocznym. Można, zatem wywnioskować, że istnieją czynniki w gospodarce, które spowodują wzrost inflacji w przyszłości. Do takich czynników zalicza się utrzymujące się na wysokim poziomie ceny surowców energetycznych (gaz i ropa naftowa) na rynkach światowych. Niekiedy też można do czynników inflacjogennych zaliczyć poziom wynagrodzeń.

Reklama

Według GUS-u, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w marcu o 5,4 proc. w ujęciu rocznym i wyniosło 2613,67 zł. Z jednej strony to dobra informacja, ponieważ oznacza wzrost zamożności społeczeństwa, co z kolei powinno przełożyć się na wzrost konsumpcji, i w efekcie wzrost PKB. Ministerstwo Finansów prognozuje, że wzrost PKB w tym kwartale ukształtuje się na poziomie 5,2 proc. Z drugiej strony oznacza to wzrost inflacji, ponieważ obywatele będą wydawać więcej pieniędzy. Stanowi to kolejny argument na to, że RPP nie będzie obniżać stóp procentowych w najbliższych miesiącach.

Produkcja przemysłowa wzrosła w marcu o 16,4 proc. w skali miesiąca i o tę samą wartość w skali roku. To kolejny dobry wynik, który zaskoczył rynek. Produkcja przemysłowa wzrasta przy wzrastających jednocześnie wynagrodzeniach. Taki rozwój wypadków jest szczególny o tyle, że bezrobocie w naszym kraju jest na najwyższym poziomie wśród krajów zjednoczonej Europy (18 proc.).

Paradoks w polskiej gospodarce polega na tym, że pomimo wzrostu produkcji przemysłowej, wzrostu wynagrodzeń oraz wzmożonych wyjazdów rodaków do pracy do Anglii, bezrobocie nie spada! Syndrom taki może oznaczać, że krajowa gospodarka jest nadal w fazie transformacji i cały czas poprawia się wydajność pracy. Nie pojawiły się jeszcze nowe sektory gospodarki, które pochłaniałyby bezrobotnych, absolwentów czy młodych emerytów i rencistów. Z pewności kolejne ulgi rządowe dla pracodawców zatrudniających wybraną grupę bezrobotnych nie rozwiążą tego problem.

Richard Mbewe WGI

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »