GPW: Ostrożność uzasadniona

Środkowoeuropejskie indeksy, do niedawna zgodnie podążające w górę, coraz bardziej "rozjeżdżają się". Wprawdzie między poszczególnymi rynkami są podobieństwa, ale nie brakuje różnic mających wpływ na koniunkturę giełdową.

W pierwszych dniach października cztery najważniejsze środkowoeuropejskie wskaźniki giełdowe - warszawski WIG20, praski PX50, budapeszteński BUX i wiedeński ATX - w odstępie jednej sesji pobiły historyczne rekordy. Ostatni raz wspięły się na szczyty całą czwórką. Potem nastąpiła krótka korekta i indeksy znów ruszyły w górę. Jednak BUX dotąd nie może przebić tamtego szczytu. Wczoraj tracił do niego 4,7%. Tymczasem akcje wchodzące w skład ATX i WIG20 są kupowane zdecydowanie chętniej i teraz wskaźniki są, odpowiednio, o 15,1% i 11,2% wyżej od rekordów z początku października. Praski PX50 zyskał znacznie mniej - 3%.

Reklama

Wyraźnie widać, że indeksy, które przez ostatnie lata były z sobą niemal "sklejone" (dla przykładu: stopy zwrotu od początku 2004 r. do wczoraj dla PX50, BUX, ATX zawierają się w przedziale 136-160%, czyli bardzo wąskim), wyraźnie się rozjechały. Jak to tłumaczą analitycy? - Okres zwyżek w regionie środkowoeuropejskim po wejściu do UE "dociągnął" wyceny walorów do poziomów, kiedy zanikło dyskonto między rynkami rozwiniętymi a wschodzącymi, chociaż pewna premia za ryzyko wciąż istnieje - podkreśla w rozmowie z PARKIETEM Jan Korb z czeskiego domu maklerskiego Fio.

Inwestorzy zaczynają bardziej dywersyfikować inwestycje między różne kraje. Mimo podobieństw występują przecież różnice, jak system kursowy, polityka walutowa czy skala ryzyka politycznego. - Poszczególne indeksy wciąż wykazują dodatnią korelację. Ale jeśli napływ kapitału zagranicznego, zwiększający powiązanie indeksów, zatrzymuje się - spada wolumen obrotów. A to przekłada się na "niezależność" indeksów - wyjaśnia analityk Fio.

Czynniki makroekonomiczne i sytuacja polityczna to główne powody tak rozumianej niezależności i słabszej dynamiki rynku węgierskiego (ostatnio) i polskiego (w dłuższej perspektywie) w stosunku do austriackiego i czeskiego. Tak twierdzi Kornel Sarkadi-Szabo z budapeszteńskiego Raiffeisena. Wskazuje zwłaszcza na deficyt budżetowy swojego kraju oraz obawy związane ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Na makroekonomiczne kłopoty Węgier, jako czynnik kształtujący koniunkturę na rynku akcji, wskazuje też Tomas Gatek z czeskiego domu maklerskiego Patria. - Powiedziałbym, że węgierski indeks odstaje od pozostałych, tzn. Warszawy, Wiednia i Pragi - twierdzi. Dodaje, że w tym roku praski PX50 jest gorszy od odpowiedników w Budapeszcie i Warszawie. Głównym powodem są wysokie wyceny czeskich spółek.

Na wartość wskaźnika C/Z (30) dla spółek notowanych w Pradze zwraca też uwagę Roger Monson z londyńskiego oddziału CA IB. Ale, jego zdaniem, relatywnie niska wycena spółek notowanych w Budapeszcie nie powinna skłaniać do nadmiernego optymizmu wobec tego rynku. Ostrożność nakazuje pogarszająca się sytuacja finansów publicznych.

Z kolei nastawienie inwestorów do rynku polskiego, według Monsona, kształtują takie fakty, jak blokowanie fuzji banków Pekao i BPH, próby ograniczenia niezależności banku centralnego i brak woli spełnienia kryteriów warunkujących przystąpienie do strefy euro. - Każdy z tych rynków ma potencjalne słabości uzasadniające ostrożne nastawienie inwestycyjne - wyrokuje Monson. W przyszłości powiązania między giełdami Europy Środkowej będą dalej słabły - twierdzi Jan Korb, ale wciąż nagła i duża przecena na danym rynku będzie miała wpływ na cały region.

Wojciech Zieliński Tomasz Goss-Strzelecki

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: GPW | uzasadnienie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »