Impulsywność rynków

W ostatnich dniach rynki charakteryzują się bardzo dużą impulsywnością, tzn. przesadnie reagują na wszelkiego rodzaju informacje, zarówno dobre jak i złe. Podobnie było wczoraj, kiedy amerykańskie indeksy poszybowały w górę o ponad 4%, a kurs eurodolara zniżkował o niemal 200 pipsów.

W ostatnich dniach rynki charakteryzują się bardzo dużą impulsywnością, tzn. przesadnie reagują na wszelkiego rodzaju informacje, zarówno dobre jak i złe. Podobnie było wczoraj, kiedy amerykańskie indeksy poszybowały w górę o ponad 4%, a kurs eurodolara zniżkował o niemal 200 pipsów.

W pierwszym przypadku to efekt nieco lepszych wyników Goldman Sachsa i Lehman Brothers, w drugim zaś nieco mniejszej redukcji stóp procentowych. Co więcej, indeksy giełdowe silnie zniżkowały po samej decyzji Fed, aby po godzinie odrobić straty z nawiązką. Ten ostatni ewenement można tłumaczyć pozytywnym wpływem umacniającego się dolara. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że tak jak przejęcie Bear Sterns nie oznaczało bankructwa amerykańskiego systemu finansowego, tak to co wydarzyło się wczoraj nie może być uznane za podstawę do dłuższej fali wzrostowej ani dla dolara, ani tym bardziej dla indeksów giełdowych. W sferze realnej gospodarki nic w zasadzie się nie zmieniło. Dane z rynku budownictwa mieszkaniowego ponownie były słabe, a ceny producenta rosły szybciej niż oczekiwano. Dodatkowo poniedziałkowe dane o produkcji (spadek 0,5% m/m) potwierdzają wcześniejsze słabe odczyty wskaźników aktywności. Oczywiście, samo uspokojenie sytuacji i wzrost zaufania w sektorze finansowym może przyczynić się do pewnego odreagowania, ale do trwałych zmian w obecnych trendach potrzebne są zmiany w sferze realnej gospodarki. Dziś o godzinie 10.30 podane zostanie sprawozdanie z posiedzenia Banku Anglii, co może być nie bez znaczenia dla funta. Przypomnijmy, iż wczoraj podane zostały dane o inflacji w Wielkiej Brytanii za luty, która okazała się niższa niż oczekiwano.

Reklama

Waluty - Szansa na większą korektę? Wczorajsze umocnienie dolara było najsilniejsze od 7 lutego, kiedy rozpoczęła się ostatnia dynamiczna fala wzrostowa na parze EURUSD. Wygląda na to, że nieco tylko mniejsza obniżka stóp procentowych była dobrym pretekstem do realizacji wcześniejszych zysków z aprecjacji euro. Długość fali wzrostowej odpowiadała bowiem mniej więcej tej z okresu 15 sierpień - 26 listopad 2007, choć oczywiście zrealizowana była w znacznie krótszym czasie. Oczywiście umocnienie dolara nadal należy traktować jako korektę, która przy obecnych uwarunkowaniach nie powinna doprowadzić notowań niżej niż poziom 1,5350. Dziś rano euro, jak i pozostałe główne waluty odrabiają częściowo straty wobec dolara, para EURUSD notowana jest na 1,5725, 100 pipsów wyżej niż wynosiło jej wczorajsze minimum. Wczoraj złoty zyskiwał na wartości, co należy w głównej mierze tłumaczyć uspokojeniem sytuacji na rynkach kredytowych i odreagowaniem na rynkach akcji. W rezultacie inwestorzy powracali do nieco przecenionych aktywów podwyższonego ryzyka, przyczyniając się do spadków kursów USDPLN i EURPLN do odpowiednio 2,2340 i 3,5360. Zachowanie złotego w najbliższych czasie będzie zależało od tego czy po pierwsze wzrost apetytu na ryzyko będzie w stanie utrzymać się na dłużej, po drugie zaś, czy unikniemy większej korekty na parze EURUSD. Odpowiedź "tak" na obydwa pytania daje szanse na test poziomu 2,20 w przypadku USDPLN, być może jeszcze przed świętami. Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »