Informacyjny koktajl może zamącić w głowie
Czwartek przyniósł mieszane dane zza oceanu i niepokój o losy pakietu pomocy dla Grecji. Dziś kolejne informacje i ciąg dalszy greckiego serialu. Dopóki nie zakończy się choćby pozornym happy endem, nie ma co marzyć o spokoju na rynkach.
W czwartek w trakcie pierwszych dwóch godzin handlu inwestorzy na Wall Street zachwycali się bardzo dobrymi informacjami o wzroście liczby rozpoczętych budów domów i wydanych zezwoleń na ich budowę oraz średnio optymistyczną informacją o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, która okazała się niższa niż się spodziewano, ale wciąż przekraczała 400 tys.
Początkowo zupełnie zignorowali późniejszą informację o mocnym spadku wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Filadelfii, potwierdzającym o dzień wcześniejsze równie złe doniesienia z rejonu Nowego Jorku. Indeksy po neutralnym otwarciu ruszyły w górę. S&P500 w najlepszym momencie dotarł do 1274 punktów, rosnąc o prawie 0,7 proc. Ten poziom okazał się szczytem możliwości byków. Po jego osiągnięciu do głosu doszły niedźwiedzie, spychając indeks do 1258 punktów., czyli o niemal 0,6 proc. poniżej środowego zamknięcia. Uczyniły więc one spory krok w kierunku testowania poziomu 1250 punktów, ale w końcówce sesji musiały ustąpić pola. S&P500 ostatecznie wzrósł o 0,18 proc.
To i tak stawia w niezbyt komfortowej sytuacji inwestorów w Europie, a w Warszawie w szczególności. Optymizm graczy na naszym kontynencie w końcówce sesji opierał się na założeniu, że Amerykanie będą w swym pozytywnym nastawieniu bardziej konsekwentni. A okazało się, że wystawili ich trochę do wiatru.
Do tego wszystkiego dochodzi niepewność co do efektów mającej się dziś odbyć rozmowy Angeli Merkel z Nicolasem Sarkozy, która może wpłynąć na osiągnięcie porozumienia w sprawie pakietu pomocy dla Grecji. Trzeba też będzie uważać na publikację wskaźnika nastrojów konsumentów oraz indeksu wskaźników wyprzedzających. Wpływ tego ostatniego na rynki był ostatnio znikomy, ale w obecnej sytuacji, gdy na amerykańską gospodarkę patrzy się szczególnie wnikliwie, może być inaczej.
Dziś w Azji nastroje były zróżnicowane z przewagą spadków. Na godzinę przed końcem notowań Nikkei tracił prawie 1 proc., a w Hong Kongu i na Tajwanie zniżki sięgały po 0,4 proc. Shanghai B-Share rósł o ponad 1 proc., odrabiając niewielką część niedawno poniesionych ciężkich strat, zaś Shanghai Composite szedł w górę o zaledwie 0,1 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy rano zniżkowały po 0,1-0,2 proc. nie wskazując na przełom w nastrojach inwestorów.
Na naszym parkiecie możemy być świadkami interesujących wydarzeń związanych z dniem trzech wiedźm, czyli wygasaniem czerwcowej serii instrumentów pochodnych. Tym razem może chodzić nie tyle o rozliczenie czerwcowych kontraktów na WIG20, których wartość trzyma się kurczowo instrumentu bazowego, czyli indeksu, ale zniwelowania 30 punktowej różnicy między indeksem a kursem kontraktów wrześniowych. Przez kilka dni, aż do czwartkowego końcowego fixingu ta różnica sięgała 40 punktów.
Roman Przasnyski, Open Finance
Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.