Inwestorzy przysłuchują się Bernake

Piątkowa sesja na Wall Street zakończyła się niewielkimi spadkami głównych indeksów, a do ostrożności w kupowaniu akcji skłaniały inwestorów przede wszystkim taniejące w dalszym ciągu euro oraz spadające przez większość dnia ceny ropy naftowej.

Piątkowa sesja na Wall Street zakończyła się niewielkimi spadkami głównych indeksów, a do ostrożności w kupowaniu akcji skłaniały inwestorów przede wszystkim taniejące w dalszym ciągu euro oraz spadające przez większość dnia ceny ropy naftowej.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 0,19 proc. do 11.674,76 pkt.

Nasdaq Comp. zniżkował o 0,25 proc. i wyniósł 2.703,17 pkt.

Indeks S&P 500 spadł o 0,18 proc. i wyniósł na koniec dnia 1.271,50 pkt.

Sektorami, które w piątek traciły najmocniej, były banki, a także telekomy i producenci dóbr podstawowego użytku.

Szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke w wystąpieniu przed komisją budżetową amerykańskiego Senatu powiedział, że ożywienie gospodarcze w USA przyśpieszy w tym roku, nie będzie ono jednak wystarczająco szybkie, by możliwe było znaczne zmniejszenie bezrobocia.

Reklama

- Jest coraz więcej dowodów na to, że ma miejsce zrównoważone ożywienie. Rosną wydatki konsumentów oraz wydatki przedsiębiorstw - powiedział Bernake.

Wciąż nie widać jednak dużej poprawy na rynku pracy i może zająć 4-5 lat zanim sytuacja na rynku pracy ulegnie "normalizacji" - powiedział Bernake.

Stopa bezrobocia w USA w grudniu wyniosła 9,4 proc., wobec 9,8 proc. w listopadzie - podał w piątek amerykański Departament Pracy. W grudniu liczba miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wzrosła o 103 tys. Analitycy ankietowani przez agencję Bloomberg spodziewali się w grudniu stopy bezrobocia w USA na poziomie 9,7 proc. oraz że liczba miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wzrośnie o 150 tys.

- Poprawa na rynku pracy jest wciąż duża słabsza niż wiele osób by tego oczekiwało - powiedział Harm Bandholz, główny ekonomista ds. USA w UniCredit.

W trakcie wystąpienia Bernanke bronił listopadowej decyzji Fedu o uchwaleniu wartego 600 miliardów dolarów planu skupu obligacji, którego celem jest zmniejszenie ryzyka deflacji oraz zwiększenia zatrudnienia.

- Konsekwentnie utrzymujące się wysokie bezrobocie, poprzez zmniejszenie przychodów gospodarstw domowych, może zmniejszyć siłę ożywienia". Bardzo niska inflacja zwiększa ryzyko tego, że negatywny szok mógłby doprowadzić do deflacji. Deflacja może prowadzić do długiego okresu słabości gospodarczej - powiedział.

Dług najważniejszy

Bernanke zaapelował również o wypracowanie planu zmniejszenia deficytu fiskalnego i powiedział, że USA powinno ustabilizować poziom długu publicznego.

W piątek inwestorzy poznali najnowsze dane na temat sytuacji na rynku pracy w strefie euro. Stopa bezrobocia w Eurolandzie w listopadzie 2010 po uwzględnieniu czynników sezonowych wyniosła 10,1 proc., wobec również 10,1 proc. w październiku - poinformował Eurostat, urząd statystyczny Unii Europejskiej. To jej najwyższy poziom bezrobocia w strefie euro od czerwca 1998 r.

Lekko zniżkowały akcje Citigroup, który - według prasowych spekulacji - szuka chętnego do kupna swojej spółki zależnej CitiFinancial. Wartość tej transakcji może sięgnąć kilkuset milionów dolarów.

Ponad 2 proc. straciły akcje JP Morgan, chociaż analitycy z CLSA podwyższyli swoje prognozy wyników dla tego banku. Podnieśli oni też cenę docelową jego akcji.

Około 10 proc. podrożały papiery Dean Foods, gdyż w akcjonariacie spółki pojawił się nowy inwestor, fundusz hedgingowy Appaloosa Management. Dean Foods był w 2010 roku najgorzej zachowującą się spółką spośród uczestników indeksu S&P 500, jego akcje w zeszłym roku straciły ponad 50 proc. swojej wartości.

Mocno potaniały akcje AK Steel po obniżeniu dla nich do "sprzedaj" rekomendacji przez analityków Goldman Sachs. Ci sami analitycy podnieśli do "neutralnie " ze "sprzedaj" rekomendację dla Commercial Metals.

Ponad 4 proc. w dół poszły akcje Shaw Group po pokazaniu przez spółkę kwartalnej straty netto.

Drożały papiery Goodyear Tire, gdyż analitycy Citigroup podwyższyli dla nich swoją rekomendację do "kupuj".

W najbliższy poniedziałek w Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się sezon publikacji wyników za czwarty kwartał 2010 roku. Jako pierwszy, już tradycyjnie, swoje wyniki przedstawi koncern aluminiowy Alcoa. Zrobi to w poniedziałek, po zakończeniu sesji giełdowej.

Indeks S&P 500 wzrósł w ubiegłym roku 12,8 proc., Nasdaq zyskał 16,9 proc., natomiast indeks Dow Jones wzrósł 11 proc. W tym roku Nasdaq zyskał już ponad 2 proc., indeksy S&P 500 oraz Dow Jones zanotowały do tej pory w tym roku ponad 1 proc. wzrosty.

Specjaliści z Wall Street generalnie zachowują optymizm w swoich oczekiwaniach co do giełdowej koniunktury w 2011 roku. Goldman Sachs spodziewa się, że na koniec tego roku indeks S&P będzie na poziomie 1.500 punktów. Deutsche Bank szacuje, że na koniec 2011 roku S&P wyniesie 1.550 punktów, JP Morgan podniósł swoje oczekiwania do 1.425, Citigroup do 1.400, Bank of America do 1.400, a BlackRock do 1.350 punktów.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wall
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »