Rynek międzynarodowy:
Pierwszy to wpływ tzw. Home Investment Act, czyli prawnego aktu regulującego opodatkowanie zysków amerykańskich przedsiębiorstw osiąganych poza granicami USA. W zamian za transfer środków do kraju otrzymują one niższe podatki. Skala przepływów nie jest znana, ale mówi się nawet o kilkudziesięciu mld USD w okresie ostatnich miesięcy ? ulga wygasa z końcem 2005 r. i to powoduje, że mamy nieco ?sztuczny? popyt na dolary. Druga kwestia to wczorajsze dane makro z USA. Finalny odczyt PKB za III kwartał wprawdzie nieco zaskoczył rynek (spodziewano się, że figura pozostanie na poziomie 4,3 proc. kw/kw, podczas kiedy podano, iż gospodarka wzrosła tylko o 4,1 proc. kw/kw.), ale deflator PCE core wzrósł więcej niż oczekiwano - o 1,4 proc. kw/kw, wobec 1,2 proc. kw/kw w II odczycie, ale nieco mniej niż w II kwartale (1,7 proc. kw/kw). W efekcie inwestorzy zignorowali dane PKB, a skupili się na perspektywach inflacyjnych. Dodatkowo w wieczornej wypowiedzi Jeffrey Lacker z FED przyznał, że gospodarka ma zdrowe podstawy, a wzrost gospodarczy w 2006 r. wyniesie 3,5 proc. To utwierdziło inwestorów w tym, że wczorajsze nieco gorsze dane o PKB ?należy? zignorować, a gra pod dalsze podwyżki stóp procentowych nadal jest opłacalna. O tym, że dolar cały czas ?jest w grze? świadczy także wczorajsza reakcja inwestorów na spekulacje odnośnie kolejnej podwyżki stóp przez Europejski Bank Centralny w marcu 2006 r.
Dzisiaj uwaga inwestorów skupi się na danych o wydatkach i dochodach konsumenckich, które poznamy o godz. 14:30. Zwyczajowo o tej porze podane zostaną także informacje o cotygodniowym bezrobociu, a o godz. 16:00 poznamy wartość wskaźników wyprzedzających (tzw. LEI). Technika pokazuje, że okolice 1,1850 na EUR/USD stały się wyraźnym wsparciem. Powinniśmy kierować się w okolice 1,1770.
Sprawdź: Porady NT
Twój komentarz może być pierwszy
Piszesz jako Gość