Jak banki zakneblują kredyty walutowe?
Banki przygotują własną propozycję dotyczącą sprzedaży kredytów hipotecznych w obcej walucie. Czyli ograniczeń szybko nie będzie.
W Związku Banków Polskich (ZBP) rozpoczęła się dyskusja nad propozycją Generalnego Inspektora Nadzoru Bankowego (GINB), która ma mocno ograniczyć dostępność kredytów hipotecznych w obcych walutach. Spotkały się trzy strony: ZBP jako organizacja wspierająca sektor, przedstawiciele największych banków i GINB.
Przesadzone restrykcje
- Wszystkie banki, które są aktywne na rynku kredytów hipotecznych denominowanych, jednoznacznie stwierdziły, że propozycja GINB poszła zdecydowanie za daleko. Koszty, jakie musiałyby w jej wyniku ponieść, są niesłychanie wysokie. Co ciekawe, nawet GINB się z nami zgodził - mówi jeden z uczestników spotkania.
GINB chce, aby instytucje decydujące się na udzielanie walutowych kredytów hipotecznych zabezpieczały je dodatkowo kapitałem nawet do 100 proc. wartości. W dodatku miałoby to dotyczyć nie tylko kredytów nowo udzielanych, ale też udzielonych wcześniej.
Zdaniem bankowców, niedobory kapitałowe, jakie wynikłyby z tych ograniczeń, mogłyby sięgnąć ponad 17 mld zł. To ponad 30 proc. obecnych kapitałów sektora.
- Ze wstępnych analiz wynika, że faktycznie niedobory kapitałowe mogłyby wynieść 15-20 mld zł. W dodatku niektóre banki musiałyby być może nawet podwoić kapitały - potwierdza Józef Wancer, prezes Banku BPH, jednego z głównych graczy na rynku.
Jeszcze spokojnie
- GINB chce, aby klienci byli lepiej informowani o zagrożeniach wynikających z zadłużania w innej walucie niż złoty. Te kwestie nie budzą naszych zastrzeżeń, jak wymogi kapitałowe. Dlatego na mocy porozumienia z GINB postanowiliśmy, że do 3 marca banki przygotują propozycję ograniczenia tego rodzaju kredytów hipotecznych - mówi inny uczestnik spotkania.
GINB postanowił zebrać od instytucji finansowych ankiety dotyczące szczegółów ich portfela kredytowego. Jeszcze raz chce przeanalizować zagrożenia.
- Sądzimy, że ostateczny dokument będzie kompilacją naszej propozycji z analizą GINB. Mamy nadzieję, że nawet gdy ograniczenia będą większe, niż chcielibyśmy, to ich wejście zostanie rozłożone w czasie - wyjaśnia rozmówca. Oznacza to, że restrykcji nie będzie od 1 kwietnia, czego - jak twierdzą banki - oczekiwał wcześniej nadzór.
Inna strona złotego
Pekao, ING BSK i BZ WBK biernie przysłuchują się tym rozmowom. Zrezygnowały z udzielania kredytów denominowanych osobom, które nie zarabiają w walutach. Wprowadzenie przez GINB ograniczeń oznaczałoby więc tylko większą konkurencyjność oferty tej trójki.
- Uważamy, że klienci nie mają wystarczającej świadomości zagrożeń wynikających z zadłużania się w walucie innej niż złoty. Nie chcemy ich narażać na takie ryzyko. Naszym zdaniem, to nie fair - przekonuje Brunon Bartkiewicz, prezes ING BSK.
BZ WBK jest dokładnie takiego samego zdania. Nieco innych argumentów na poparcie tej samej tezy używa Pekao. - Rolą polskiego banku jest promowanie i wzmacnianie polskiej waluty. Dlatego postawiliśmy na złotego. Banki w rozwiniętych krajach europejskich też zawsze promowały rodzime waluty, a teraz wspierają euro - argumentuje Jan Krzysztof Bielecki, prezes Pekao.