Konsumenci w USA i Polsce boją się mniej niż miesiąc temu

Konsumenci w USA i w Polsce w ostatnim miesiącu spoglądali na gospodarkę coraz bardziej optymistycznym okiem, ale z drugiej strony pretekstów do obaw o kondycję trendu wzrostowego na giełdzie dostarcza amerykański rynek nieruchomości.

Konsumenci w USA i w Polsce w ostatnim miesiącu spoglądali na gospodarkę coraz bardziej optymistycznym okiem, ale z drugiej strony pretekstów do obaw o kondycję trendu wzrostowego na giełdzie dostarcza amerykański rynek nieruchomości.

Indeks Conference Board odzwierciedlający stosunek gospodarstw domowych z USA do koniunktury gospodarczej wzrósł z 57,6 pkt do 59,5 pkt, co było nieco lepszym wynikiem niż prognozowali ekonomiści (57,9 pkt). Podobnie do amerykańskich konsumentów w lipcu poprawiły się również nastroje konsumentów z Polski.

Z opublikowanych przez GUS informacji wynika, że w kończącym się miesiącu polscy konsumenci oceniali lepiej niż w czerwcu zarówno bieżącą, jak i przyszłą koniunkturę gospodarczą, lecz z drugiej strony oba wskaźniki znajdują się obecnie o ponad 10 pkt proc. poniżej poziomów sprzed roku. W lipcu najbardziej poprawiła się ocena oczekiwanych zmian w ogólnej sytuacji ekonomicznej Polski oraz na rynku pracy, natomiast niżej niż w czerwcu gospodarstwa biorące udział w badaniu oceniały własną (bieżącą i przyszłą) sytuację finansową.

Reklama

We wtorek nie brakowało jednak ważniejszych publikacji makroekonomicznych z kraju i ze świata. Sprzedaż detaliczna w Polsce po osiągnięciu lokalnego szczytu w kwietniu, w czerwcu była o 10,9 proc. wyższa niż przed rokiem (oczek. +11,8 proc. r/r), co w dalszym ciągu jest zadowalającym poziomem, choć warto pamiętać, że przy oczekiwanym w drugiej połowie roku spadku eksportu na popycie wewnętrznym będzie spoczywać jeszcze większa niż dotychczas część naszego produktu krajowego brutto. Dobrze wypadły również dane z rynku pracy, bo stopa bezrobocia spadła poniżej 12 proc. do poziomu 11,8 proc.

Gorzej natomiast prezentują się wieści ze świata. We wtorek inwestorom z Wall Street przypomniał o sobie rynek nieruchomości. Sprzedaż nowych domów nadal znajduje się pod presją - w czerwcu spadek aktywności być może nie był dramatyczny (z 315 tys. do 312 tys. domów), tyle tylko, że mimo towarzyszącej obniżce cen już od blisko dwóch lat Amerykanie nie mogą doczekać się ożywienia w tym niezwykle istotnym segmencie gospodarki.

Dziś poznaliśmy również najnowszy odczyt indeksu S&P/Case-Shilller, z którego wynika, że w 20 największych ośrodkach miejskich w USA przeciętny dom był w maju o 4,5 proc. tańszy niż przed rokiem, a dodatkowo na niekorzyść zweryfikowany został odczyt sprzed miesiąca.

Na rynkach akcji po etapie odreagowania na falę pesymizmu ze strefy euro inwestorzy przestawili się w tryb monitorowania wiadomości z USA, gdzie trwa polityczne przeciąganie liny związane z obniżeniem deficyt budżetowego. Na europejskim rynku we wtorek o 2,8 proc. spadł indeks giełdy w Atenach, ale na pozostałych parkietach było raczej spokojnie. WIG20 stracił na wartości 0,5 proc.

W USA indeksy także rozpoczęły dzień od niewielkich spadków, a szczególną uwagę inwestorów przyciągnęła spółka Netflix, której papiery po rozczarowującym raporcie kwartalnym taniały o ponad 9 proc.

Łukasz Wróbel

Noble Securities S.A.
Dowiedz się więcej na temat: rynki | rynek nieruchomości | USA | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »