Kospi i Nikkei odrobiły straty. W Europie możliwa zwyżka

Amerykańskie indeksy kontynuowały wczoraj odbicie, ale nie odrobiły jeszcze strat powstałych po obniżeniu perspektywy ratingu. Kospi i Nikkei mają już tę drogę za sobą.

Amerykańskie indeksy kontynuowały wczoraj odbicie, ale nie odrobiły jeszcze strat powstałych po obniżeniu perspektywy ratingu. Kospi i Nikkei mają już tę drogę za sobą.

Kospi wzrósł dziś rano o 2,2 proc., a Nikkei o 1,8 proc., co wystarczyło by obydwa indeksy zniwelowały straty z poprzedniej sesji, która była reakcją na decyzję agencji S&P o obniżeniu perspektywy długoterminowego ratingu dla USA. O dobrej postawie inwestorów w Seulu decydują publikowane raporty kwartalne - LG Chem zanotował w I kwartale wzrost zysków o 27 proc.

W przypadku Nikkei motorem zwyżek mogła być prognoza Intela, który spodziewa się wzrostu przychodów w II kwartale. Analitycy zwracają uwagę na wzrost cen niektórych komponentów używanych do produkcji komputerów i telefonów (także iPhonów) ze względu na ryzyko zakłócenia dostaw z Japonii. Pod koniec sesji wzrost został zatrzymany, a nawet zmniejszony, ponieważ nowe dane wskazały, że japoński eksport spadł w marcu o 2,2 proc. w skutek trzęsienia ziemi i zniszczeń po tsunami, podczas gdy ekonomiści oczekiwali spadku o 1,1 proc. W tym o 28 proc. spadł eksport samochodów. Ale - co warte podkreślenia - dostawy do Chin i Europy wzrosły, a spadły do USA.

Reklama

Hang Seng wzrósł o 1 proc., a SCI o 0,3 proc. (ok. 8:00, na godzinę przed końcem handlu). Wpływ na słabsze odreagowanie mogły mieć pogłoski z rynku walutowego, jakoby Chiny miały zdecydować się na rozszerzenie korytarza wahań juana (w praktyce na umocnienie waluty), aby w ten sposób ograniczyć import inflacji widoczny w cenach surowców, skoro dotychczasowe działania banku centralnego nie dały rezultatów. Ewentualne umocnienie juana oznacza jednak mniejsze zyski dla eksporterów.

Dzięki zwyżkom w Azji i w USA nastroje w Europie mogą być dobre dziś rano. Inwestorzy otrząsnęli się już z decyzji agencji ratingowej i przechodzą nad nią do porządku dziennego sądząc - słusznie - że właściwie niewiele ona zmienia, a jest raczej usankcjonowaniem faktycznego stanu kondycji finansowej USA niż zawołaniem "król jest nagi". Dodatkowo kolejne raporty kwartalne okazały się lepsze od oczekiwań, choć nie można nie zauważyć, że akcje kolejnych banków spadają po publikacji wyników przekraczających oczekiwania (wczoraj stało się tak z Goldman Sachs). Dziś przed sesją wyniki ogłosi m.in. Wells Fargo, będzie więc okazja zaobserwować, czy mechanizm ten powtarza się regularnie.

Rynkom akcji sprzyjać może spadek cen obligacji. Mimo, że Grecja zdołała sprzedać wczoraj 13-tygodniowe bony skarbowe, to ich rentowność wzrosła do 4,1 proc., a rentowność papierów 2-letnich przekroczyła ponownie 20,6 proc. Piąty dzień z kolei spadały ceny obligacji Portugalii osiągając rentowność 10,26 proc. (2-letnie obligacje). Spadały także (naturalnie w znacznie mniejszym stopniu) ceny obligacji niemieckich, amerykańskich, a dziś rano japońskich. Pieniądze pozyskane ze sprzedaży obligacji mogą trafić na rynki akcji, ale popyt widać także na rynku surowców, w tym metali. Złoto przekroczyło poziom 1500 USD za uncję, co także jest swego rodzaju manifestacją rynków wobec skali zadłużenia krajów rozwiniętych. Wsparciem dla rynku akcji mogą okazać się poranne dane o inflacji cen producentów w Niemczech - PPI wzrósł o 6,2 proc., w miejsce oczekiwanego wzrostu o 6,6 proc.

Kontrakty na S&P rosną dziś rano o 0,5 proc., co poprawi nastroje także w Warszawie. Również na naszym rynku rozpoczął się sezon publikacji wyników - Kęty zarobiły 18,8 mln zł. To o ponad 25 proc. więcej niż przed rokiem i powyżej prognoz samej spółki. Przy dobrych nastrojach WIG20 nie powinien mieć problemów z powrotem powyżej 2900 pkt. Należy jednak uważnie obserwować skalę transakcji - wczoraj (na rosnącym rynku) wartość obrotów spadła wskazując na przerzedzone szeregi kupujących. Rynek może też zwrócić uwagę na dane o inflacji bazowej, które poznamy o 14:00, ale większe znaczenie może zostać - jak zwykle - przypisane danym z USA, gdzie poznamy liczbę sprzedanych domów na rynku wtórnym. Po wczorajszej publikacji o wzroście liczby rozpoczętych budów, apetyty na dobre dane z budownictwa mieszkaniowego w Stanach zostały rozbudzone.

Emil Szweda

Noble Securities S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | akcje | perspektywy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »