Lekarze - ja wam postrajkuję!

Zbigniew Religa, minister zdrowia, sam będąc lekarzem, chce ograniczyć prawo do strajku swoim kolegom. Lekarze protestują już w 65 polskich szpitalach.

Ministerstwo Zdrowia przygotowało nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych z dnia 27 sierpnia 2004 r. (Dz.U. nr 210, poz. 2135 z późn. zm.). Proponuje dodanie artykułu, który może stanowić podstawę ograniczenia prawa lekarzy do strajku. Zgodnie z nim, w przypadku wystąpienia okoliczności zagrażających zapewnieniu dostępu do określonych świadczeń medycznych opłacanych ze środków publicznych, minister zdrowia mógłby nałożyć na szpitale obowiązek podjęcia w ustalonym terminie działań polegających na świadczeniu usług medycznych. Zdaniem Konstantego Radziwiłła, prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej, jest to przykład tworzenia złego prawa. Nie chodzi bowiem o to, by powstał spójny system ochrony zdrowia, ale by postraszyć strajkujących lekarzy. Jego zdaniem, rząd nie potrafi rozwiązać problemów służby zdrowia i zamiast tego proponuje przymus w podejmowaniu leczenia.

Mogą strajkować

Zgodnie z obowiązującą ustawą z dnia 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych (Dz.U. nr 55, poz. 236 z późn. zm.), lekarze nie należą do kategorii pracowników, którzy mają ograniczone prawo do strajku. Zdaniem prof. Krzysztofa Barana z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, obecne przepisy ograniczają możliwość przerwania pracy tylko w sytuacji, gdy protestujący lub strajk mogą zagrażać zdrowiu lub życiu ludzi. Ryszard Kijak, wiceprzewodniczący OZZL, uważa, że ograniczenie to ma bardzo ogólny charakter i nie odnosi się do konkretnych grup zawodowych. Poza tym - dodaje wiceprzewodniczący Kijak - w żadnym z krajów Unii Europejskiej nie ma zakazu strajku dla lekarzy. Jedynie w Europejskiej Karcie Społecznej jest mowa o zakazie strajku, jeżeli zagraża on zdrowiu ludzi. Tak natomiast nie jest w przypadku akcji strajkowych podejmowanych przez lekarzy. Pracują oni jak podczas ostrego dyżuru, w trakcie którego są przyjmowani pacjenci z zagrożeniem zdrowia i życia.

Natomiast w opinii Marka Jodłowskiego, prezesa Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej, propozycja resortu zdrowia jest niewystarczająca, żeby zakazać strajku lekarzom. Nowelizacji wymagałaby także ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.

Obecne przepisy ograniczają możliwość przerywania pracy, tylko gdy strajk zagraża zdrowiu lub życiu ludzi

Niewątpliwie jednak, podkreśla prezes Jodłowski, przygotowanie takiego rozwiązania jest pewnego rodzaju straszakiem, który ma pokazać lekarzom, że istnieje możliwość zmiany prawa i ograniczenia prawa do strajku. Zgadza się z tym Marek Domański, dyrektor ds. lecznictwa w Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublinie, w którym lekarze strajkują od ubiegłego poniedziałku. Jego zdaniem uporządkowania wymagają sprawy ekonomiczne. Natomiast wprowadzenie zakazu może spowodować jedynie, że lekarze zaczną zwalniać się z pracy lub jeszcze bardziej masowo wyjeżdżać do pracy za granicę.

Lekarze z województwa świętokrzyskiego zapowiedzieli, że od 25 maja rozpoczną bezterminowy strajk. Może się okazać, że z 20 placówek w tym regionie przyłączy się do niego aż 17. Zdaniem prezesa Jodłowskiego, może to sparaliżować pomoc medyczną udzielaną pacjentom. Na jego prośbę lekarze są skłonni przesunąć rozpoczęcie akcji o kilka dni. W tym czasie prezes Jodłowski chce rozmawiać z dyrektorami szpitali i Narodowym Funduszem Zdrowia w sprawie zmian kontraktów na ten rok. Liczy na to, że uda się w ten sposób uzyskać dodatkowe pieniądze.

Lekarze protestują

Protesty są także w innych województwach. Z danych Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wynika, że strajk jest prowadzony w ponad 60 placówkach ochrony zdrowia. Lekarze przyjmują pacjentów, ale tylko z zagrożeniem życia, przełożone zostały na czas nieokreślony operacje planowane. Strajkujący mówią, że są zdeterminowani walczyć o wyższe zarobki. Większość lekarzy weszła w spory zbiorowe z dyrekcjami szpitali. Grożą, że jeżeli ich postulaty nie zostaną spełnione, zaczną składać wypowiedzenia z pracy.

OZZL zapowiedział, że w czerwcu dojdzie do strajku generalnego lekarzy. Ich nastrojów nie uspokoił także przygotowany przez resort zdrowia projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, który zakłada przyznanie pracownikom medycznym publicznych szpitali 30-proc. podwyżek, ale dopiero od 2007 roku. Ministerstwo zapowiada, że złoży właściwą autopoprawkę gwarantującą wypłaty od października tego roku. Projekt musi być zaakceptowany jeszcze przez rząd, ale do tej pory ministrowie się nim nie zajęli.

Szpitale liczą koszty

Dyrekcje szpitali, chociaż w większości popierają postulaty protestujących, już teraz zaczynają liczyć straty. W Szpitalu Specjalistycznym im. F. Chopina w Rzeszowie, gdzie strajk trwał ponad trzy tygodnie, placówka poniosła straty w wysokości 1,6 mln zł. Dla porównania, szpital miesięcznie wykonuje kontrakt z NFZ o wartości 5,5 mln zł. Zdaniem Bernarda Waśko, dyrektora rzeszowskiej placówki, są to utracone przychody i wiele wskazuje na to, że szpital nie będzie w stanie odrobić wszystkich strat. Także w Szpitalu im. św. Barbary w Sosnowcu, gdzie strajk został zawieszony, straty w trakcie jego trwania sięgały ponad 170 tys. zł dziennie.

Reklama

Dominika Sikora

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | minister | lekarza | lekarze | strajk | "Ja | strajku | minister zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »