Miedź pociągnęła indeksy w dół

Ceny producentów w USA rosną najszybciej od zimy 2008 r., produkcja przemysłowa, wbrew oczekiwaniom ekonomistów, spadła, lecz inwestorzy na Wall Street w dalszym ciągu nie żałują kapitału na zakupy. Co innego na GPW.

Ceny producentów w USA rosną najszybciej od zimy 2008 r., produkcja przemysłowa, wbrew oczekiwaniom ekonomistów, spadła, lecz inwestorzy na Wall Street w dalszym ciągu nie żałują kapitału na zakupy. Co innego na GPW.

W środę z amerykańskiego rynku napłynęło kilka ciekawych informacji. Dane z rynku nieruchomości okazały się lepsze od oczekiwań, ceny producentów rosły szybciej niż prognozowali ekonomiści, a produkcja przemysłowa spadła (spodziewano się wzrostu). Liczba rozpoczętych budów wzrosła z ok. 520 tys. do 596 tys. i gdyby wyłącznie na tej podstawie próbować wysnuć wnioski, trzeba by przyznać, że rynek nieruchomości powoli podnosi się z zapaści.

Taki argument traci zasadność, gdy przyjrzymy się strukturze nowych budów, która mówi więcej o nastrojach Amerykanów. Otóż dynamiczny wzrost budów odnotowano w kategorii domów wielorodzinnych (ze 103 tys. w ujęciu annualizowanym do 183 tys.), natomiast liczba nowych budów domów jednorodzinnych spadła do najniższego poziomu od maja 2009 r. (413 tys.). Wraz ze spadającym odsetkiem osób posiadających własne nieruchomości, dane o nowych budowach potwierdzają długoterminową zmianę sentymentu gospodarstw domowych, które stopniowo przenoszą się z własnych do wynajmowanych lokali, a to trudno uznać za oznakę optymizmu. Deweloperzy reagują na ten trend budując coraz więcej domów wielorodzinnych.

Reklama

Inwestorów z polskiego rynku mogły w środę zaskoczyć dane z rynku pracy. Ekonomiści szacowali, że w styczniu przedsiębiorstwa zatrudniały o ok. 2,5 proc. więcej pracowników niż przed rokiem, a wynagrodzenia wzrosły o 5,1 proc. r/r. Trafna okazała się tylko ta druga prognoza (przeciętne wynagrodzenie w styczniu było o 5 proc. wyższe niż w styczniu 2010 r.), natomiast firmy zwiększały zatrudnienie szybciej niż oczekiwano, bo było ono w ubiegłym miesiącu o 3,8 proc. wyższe niż przed rokiem.

Na rynku walutowym złoty zyskiwał dziś na wartości, lecz tłumaczenie tego danymi z naszej gospodarki można by uznać za mało zręczną próbą odwrócenia uwagi od wyraźnej w ostatnich dniach zależności kursu naszej waluty od euro. W środę po południu kurs pary eurodolar odbił się od poziomu 1,346 USD do ok. 1,352 USD, lecz w dalszym ciągu porusza się on w wąskim zakresie w okolicy najniższych poziomów od blisko miesiąca. Ok. godz. 17 za franka płacono 2,98 PLN, euro kosztowało 3,90 PLN, a dolar 2,89 PLN.

Na GPW WIG20 przez cały dzień zmagał się z okrągłym poziomem 2700 pkt. - test zakończył się fiaskiem i spadkiem indeksu o 0,5 proc. Główna zasługa w tym KGHM-u, którego akcje, podążając za spadającymi cenami miedzi i srebra, potaniały o 2,3 proc. Jest to o tyle warte odnotowania, że cena miedzi przełamała właśnie lokalne wsparcie i jest na najniższym poziomie od początku lutego 2010 r., co może sprawić, że chętnych do realizacji zysków przybędzie.

Łukasz Wróbel

Noble Securities S.A.
Dowiedz się więcej na temat: miedź | W dół | indeks | GPW | USA | produkcja przemysłowa | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »