Mit o bezpłatnym leczeniu

Nigdy nie będzie tak, że funkcjonujący w Polsce system opieki medycznej zadowoli wszystkie grupy społeczne. Najważniejsze jest, by usługi medyczne, i to na najwyższym poziomie, były łatwo i szybko dostępne - przyznali zgodnie obecny i byli ministrowie zdrowia w publicznej dyskusji zorganizowanej przez "Gazetę Prawną".

Nigdy nie będzie tak, że funkcjonujący w Polsce system opieki medycznej zadowoli wszystkie grupy społeczne. Najważniejsze jest, by usługi medyczne, i to na najwyższym poziomie, były łatwo i szybko dostępne - przyznali zgodnie obecny i byli ministrowie zdrowia w publicznej dyskusji zorganizowanej przez "Gazetę Prawną".

Problem w tym, że konieczne, a trudne do przeprowadzenia zmiany wymagają poparcia zarówno politycznego, jak i społecznego. Czy jesteśmy gotowi ponieść konieczne koszty?

Boję się, że to, co dziś proponuje minister Balicki, a co jest słuszne, będzie krytykowane przez przyszłych opozycjonistów z SLD - powiedział Wojciech Maksymowicz, minister zdrowia w latach 1997-1999.

- Chciałbym, by to, co udało nam się wypracować, np. zasadę koszyka negatywnego, wskazującą jasno, jakie świadczenia zdrowotne nie mogą być finansowane ze środków publicznych, czy zgodę na upadłość szpitali, po wyborach nie zostało zaprzepaszczone, tak jak zasada współpłacenia za pobyt w szpitalu - ripostował Marek Balicki, obecny minister zdrowia.

Reklama

Współpłacenie za usługi jest konieczne

- Wierzę, że nie dojdzie do kolejnych eksperymentów przeprowadzanych przez polityków nieposiadających wiedzy merytorycznej - dodał Andrzej Wojtyła, minister zdrowia od sierpnia 1992 r. do października 1993 r. Obecnie potrzebna jest debata oparta na dobrze przeanalizowanych faktach i odwaga w podejmowaniu decyzji. Niezależnie od opcji politycznych, uczestnicy debaty zgodzili się, że jeżeli system ochrony zdrowia ma być wydajny, to musi zostać wprowadzone współpłacenie.

Polski, tak jak wielu innych, nawet bogatych, krajów, nie stać na dobrą, bezpłatną służbę zdrowia, tym bardziej że społeczeństwo nie zgodzi się na podwyższenie składki. Trzeba jednak odpowiedzieć na pytanie, ile i za co powinno płacić państwo. W Niemczech, na przykład, środki publiczne muszą zagwarantować każdemu obywatelowi bezpieczeństwo zdrowotne. Wprowadzono tam bezzwrotną opłatę za pierwszą wizytę u lekarza oraz za pierwsze 28 dni pobytu w szpitalu w wysokości 10 euro, co spowodowało zmniejszenie liczby pacjentów o 10 proc. Z kolei w Stanach Zjednoczonych stomatologia zachowawcza, czyli po prostu wizyty u dentysty, nie są refundowane.

- Najpierw należy rozwiązać problem ustawy 203 - uważa Anna Knysok, była wiceminister zdrowia i pełnomocnik rządu ds. wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Musi powstać ustawa, która przyzna bezzwrotne dotacje na sfinansowanie podwyżek wynikających z ustawy 203. Następnie trzeba jasno powiedzieć, że państwa nie stać na finansowanie niektórych badań.

- W budżecie muszą znaleźć się pieniądze na rozwój medycyny i nowych technologii, ratownictwo medyczne oraz profilaktykę, pozostałe świadczenia powinny być opłacane ze składki ubezpieczeniowej i z kieszeni pacjenta - dodał Wojciech Maksymowicz. Z kieszeni, oczywiście, przejściowo, póki nie zostaną wprowadzone na rynek ubezpieczenia prywatne, które będą motorem rozwoju służby zdrowia. Firma, podobnie jak w ubezpieczeniach samochodowych, musi mieć do zaproponowania i pakiet OC, i AC.

- Wprowadzenie tych zmian wymaga jednak publicznej, pogłębionej debaty - uważa Andrzej Wojtyła. W USA, gdzie dyskusje o służbie zdrowia są dużo bardziej gorące, służba medyczna tylko w 48 proc. jest finansowana ze środków publicznych. Dlatego najlepiej zorganizowany sposób finansowania nie poprawi złego systemu służby zdrowia.

- To pacjent ma decydować, gdzie idą jego obowiązkowe składki zdrowotne, a zarządzać nimi powinien zarówno płatnik publiczny, jak i prywatny - podkreślała Anna Knysok. Wówczas dobre placówki będą się rozwijać, a złe zbankrutują. Dziś trzeba bowiem otwarcie przyznać, że są szpitale, które marnotrawią środki, nie licząc kosztów, a potem argumentują, że dostały zbyt mało pieniędzy.

- Wprowadzenie prywatnego płatnika nie musi wcale poprawić funkcjonowania systemu - uważa Leszek Sikorski, minister zdrowia w latach 2003-2004. Być może obniży koszty administracyjne, ale mogą też wzrosnąć koszty funkcjonowania całego systemu. Tak naprawdę warto dokładnie przeanalizować Zieloną Księgę - raport o finansowaniu systemu ochrony zdrowia w Polsce, zajrzeć do wszystkich dokumentów przygotowanych przez ekspertów i wybrać rozwiązania dopasowane do naszych warunków.

Czy możliwy jest kompromis

Zdaniem zarówno Marka Balickiego jak i Leszka Sikorskiego, raczej nie. Przypominają, że obecni posłowie, chcąc zrealizować przedwyborcze obietnice, zrezygnowali z tzw. opłaty hotelowej w szpitalu, dzięki której zamiast jednego pacjenta, można byłoby leczyć trzech.

- Uważam, że jest możliwość uzyskania konsensusu, ale prawdą jest też, że to kampania wyborcza zdecyduje, jakie zmiany będą możliwe - uważa Wojciech Maksymowicz. Mam jednak nadzieję, że tym razem sprawy służby zdrowia nie będą stawiana na ostrzu noża.

- Przede wszystkim jednak ktoś w końcu musi podjąć ważne decyzje, nie zawsze popularne społecznie - podsumował Andrzej Sośniarz, były dyrektor Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych. Hasło "Nie wprowadzajmy rewolucji" nie może być przykrywką dla niechęci do podejmowania jakichkolwiek działań.

Jolanta Góra

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | minister | składki | mity | minister zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »