Mocny sygnał dla rynków

W obecnych warunkach, z uwagi na zewnętrzne szoki związane z cenami surowców i utrzymujący się wysoki poziom oczekiwań inflacyjnych, potrzebna jest koncentracja podwyżek stóp procentowych w krótkim czasie, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia efektów drugiej rundy - uważa Andrzej Bratkowski z Rady Polityki Pieniężnej.

Jego zdaniem nie można wykluczyć, w kontekście spodziewanego spowolnienia gospodarki, że majowa podwyżka stóp proc. była ostatnią. Jednak jest to scenariusz, w którym musiałoby dojść do umocnienia się kursu złotego, spadku cen surowców na rynkach światowych, a dynamika wynagrodzeń nie wskazywałaby na zagrożenia ze strony rynku pracy. "Uważam, że potrzebna jest koncentracja, przyspieszenie cyklu podwyżek stóp procentowych po to, aby zapobiec sytuacji, w której inflacja będzie rosła ze względu na wysokie oczekiwania inflacyjne, a my będziemy bardzo pomału podnosić stopy procentowe i cały czas gonić tę inflację. Oczywiście należy starać się, żeby nie było zbyt dużej zmienności stóp procentowych, aby Rada była przewidywalna. Nie możemy jednak na to patrzeć, jak na typowy cykl podwyżek. Stopniowe zacieśnianie ma sens wtedy, kiedy ma zapobiegać zbyt szybkiemu ożywieniu gospodarki" - powiedział Bratkowski w wywiadzie dla PAP.

Reklama

"Obecnie jest to pewna gra z oczekiwaniami - gra, w której istotne znaczenie odgrywa kurs, ceny zewnętrzne. Nie jest wykluczone, że one spadną jeszcze bardziej, a może się okazać, że po krótkiej korekcie znów zaczną rosnąć. Jesteśmy w sytuacji, w której horyzont, w jakim rozgrywamy politykę pieniężną jest dosyć krótki. To nie jest reagowanie na zmiany w cyklu koniunkturalnym. Z tego punktu widzenia nie ma, moim zdaniem, powodów do podnoszenia stop - jeśli patrzymy tylko na wzrost gospodarczy. Ale ze względu na wysokie oczekiwania zatrzymanie się na tym etapie byłoby groźne" - dodał.

Bratkowski zaznaczył, że jest zadowolony z ostatnich podwyżek stóp procentowych dokonanych w kwietniu i maju.

"Żeby wyhamować oczekiwania inflacyjne powinniśmy dać silny sygnał. Dlatego jestem bardzo zadowolony z ostatnich dwóch podwyżek stóp, jedna po drugiej. Te dwa ruchy były bardzo potrzebne. Oczywiście nie ma gwarancji, że to wystarczy w perspektywie najbliższych miesięcy. W związku z tym nie można z góry określić, gdzie się zatrzymamy. Ze względu jednak na to, że spodziewamy się lekkiego osłabienia wzrostu uważam, że to +uderzenie+ nie powinno iść zbyt daleko. Można zatrzymać się znacznie wcześniej, choć to w dużym stopniu będzie zależało od tego, jak się będzie zachowywał złoty. Jeżeli się jednak okaże, że on się nie umacnia, wtedy ten pułap podwyżek musi być nieco wyższy. Jeżeli uda się to szybciej osiągnąć, będziemy się mogli szybciej zatrzymać"- powiedział.

Członek RPP wskazuje dodatkowo na planowane w Polsce zacieśnienie fiskalne.

"To też warto uwzględnić w polityce pieniężnej. Żebyśmy nie przestrzelili z podwyżkami stóp w drugą stronę" - powiedział.

"W mojej ocenie nie zmieniło się podejście do tego, jaka skala podwyżek jest potrzebna, natomiast myślę, że to, co powinniśmy zrobić, powinno mieć miejsce jak najszybciej. Jeżeli nie pojawią się jakieś nowe okoliczności, których w tej chwili w ogóle nie bierzemy pod uwagę, to jest duża szansa, że to otwiera perspektywę na nieco dłuższą przerwę w zmianach stóp procentowych" - ocenia Bratkowski.

Bratkowski zaznaczył, że nie wyklucza również scenariusza, w którym majowa podwyżka stóp procentowych mogłaby być ostatnią.

"Musiałyby jednak zostać spełnione następujące warunki: dalszy spadek cen surowców na rynkach światowych, umocnienie złotego i objawy wskazujące na niższą dynamikę wzrostu gospodarczego, niż w ostatnich miesiącach. To jest wariant dość krańcowy. Ja go nie wykluczam, bo to wszystko jest możliwe. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest jednak niewielkie" - powiedział.

"Dużo zależy także od tego, jak będą reagowały płace. Jeżeli okazałoby się, że nie widać w dalszym ciągu tendencji do przyspieszenia wzrostu płac, a inflacja zacznie się obniżać, może to oznaczać, że dotychczasowe podwyżki w tym roku są wystarczające" - dodał.

"Środowe dane GUS o wynagrodzeniach w kwietniu bardzo zmniejszają jednak prawdopodobieństwo nie dokonywania już żadnej podwyżki stóp, chociaż go całkowicie nie likwidują. To są dane za jeden miesiąc, na pewno nie będą decydujące. Być może trzeba będzie rozważyć nie czerwiec, tylko lipiec, żeby zobaczyć, czy kolejny miesiąc potwierdzi tę dynamikę" - ocenia członek RPP.

Główny Urząd Statystyczny podał w środę, że przeciętne wynagrodzenie brutto w kwietniu wyniosło 3.597,84 zł, co oznacza, że rdr wzrosło o 5,9 proc., a mdm spadło o 1,0 proc.

GOSPODARKA SPOWOLNI OD DRUGIEJ POŁOWY ROKU

Bratkowski spodziewa się spowolniania wzrostu gospodarczego w Polsce od drugiej połowy tego roku.

"Nie oczekuję jakiegoś dramatycznego spadku tej dynamiki. Jednak myślę, że po wzroście około 4,5 proc. w I kwartale - może jeszcze nie w II, ale już w III-IV kwartale to mogą być wzrosty bardziej koło 4,0 proc., ze wskazaniem na nieco mniej niż 4,0 proc. niż na więcej " - powiedział Bratkowski.

"Liczę na to, że trochę szybciej, niż obecnie, będą rosły inwestycje. To jest jednak bardzo zmienny wskaźnik. Ale nawet w takim przypadku wzrost gospodarczy napędzany głównie inwestycjami, a w znacznie mniejszym stopniu konsumpcją, nie będzie spektakularny. W całym roku stawiałbym na 3,8 - 4,0 proc." - dodał.

INFLACJA W CELU W I KWARTALE 2011

Bratkowski oczekuje, że inflacja na koniec tego roku obniży się poniżej 4,0 proc. Jego zdaniem umocnienie złotego pomogłoby zejść inflacji w okolice 3,0 proc. W opinii członka RPP "planem minimum" jest inflacja na poziomie celu 2,5 proc. w połowie przyszłego roku.

"Uważam, że jesteśmy obecnie na szczycie inflacji w tym roku. Może nie już w następnym miesiącu, ale w perspektywie kilku miesięcy inflacja będzie się obniżać. Jest duża szansa, że inflacja znajdzie się na koniec tego roku poniżej 4,0 proc. Mam zaś pewną nadzieję, że uda się osiągnąć okolice 3,0 proc. To już zależy jednak od kursu złotego. Nie ma takiej możliwości, żeby przy stabilnym złotym inflacja tak szybko spadła, dlatego trzeba brać pod uwagę także scenariusz, kiedy złoty pozostaje na poziomie około 3,90 za euro" - powiedział.

"Zakładając, że jeżeli nawet umiarkowany wzrost cen surowców za granicą będzie się utrzymywał to +plan minimum+ jest taki, że do połowy przyszłego roku uda się sprowadzić inflację do celu. Natomiast ja się spodziewam, że uda się to zrobić najpóźniej w I kwartale przyszłego roku" - dodał.

_ _ _ _ -

Należy się spodziewać, że w maju wskaźnik inflacji CPI ukształtuje się na nieco wyższym poziomie niż w kwietniu. W drugiej połowie tego roku inflacja powinna zacząć się obniżać. Tempo jej spadku będzie jednak powolne, a na koniec roku inflacja może osiągnąć poziom poniżej 4,0 proc. - uważa Zbigniew Hockuba, członek zarządu NBP. W jego opinii, spadek wskaźnika CPI będzie bardziej wyraźny na początku 2012 roku.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Bratkowski | sygnały | Rady Polityki Pieniężnej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »