Moją skarbonką jest dom

Pierwsze pieniądze zarobiłem, bo byłem ambitny i sam chciałem zarobić na piłkę. Zrzucałem wtedy węgiel z wagonów, ale kiedy już dostałem te zarobione pieniądze, to miłość do futbolu mi przeszła - z Henrykiem Sawką rozmawia Marek Skała.

Pierwsze pieniądze zarobiłem, bo byłem ambitny i sam chciałem zarobić na piłkę. Zrzucałem wtedy węgiel z wagonów, ale kiedy już dostałem te zarobione pieniądze, to miłość do futbolu mi przeszła - z Henrykiem Sawką rozmawia Marek Skała.

Pierwsze zarobione pieniądze?
Grzecznie więc oddałem pieniądze mamie. Natomiast pierwszy zarobek, jaki w ogóle pamiętam, był równie zabawny - na szkolnej zabawie zgodziłem się zatańczyć twista. Pewien starszy pan przekupił mnie najzwyklejszym cukierkiem. Wtedy - jeszcze jako dziecko - zadebiutowałem i po raz pierwszy sprzedałem się artystycznie.

Pierwszy rysunek?
Ooo, to też pamiętam, choć tu wynagrodzenie nie było zaszczytne. To był rysunek gwoździem na wezgłowiu łóżka. Bardzo mnie prowokowało swoją gładkością i czystością, by coś z nim zrobić. I narysowałem domek. Nawet ostatnio szukałem tego rysunkowego debiutu - ale już go nie ma.

Reklama

A konsekwencje?
Lanie nie - to nie była u nas metoda wychowawcza, ale jakaś reprymenda - owszem tak. Powiedzmy - mocno żółta kartka.

Pierwszy rysunek za pieniądze?
Był to rysunek do tygodnika "Jantar" na Pomorzu. Miałem wtedy 21 lat. Potem jednak była długa przerwa i dopiero w połowie lat osiemdziesiątych zacząłem rysować dla "ITD".

Masz - dostajesz, wygrywasz - milion dolarów.
Dziś milion dolarów to tylko trzy miliony złotych, czy możesz mi to zmienić na milion euro?

OK - zamieniamy.
Gdybym miał milion euro kupiłbym dom w górach - jako przyjemność i jako inwestycję. Kupiłbym tam też małą stadninkę koni huculskich. Gościłbym tam rzadko, bo świat jest wielki i trzeba go zwiedzać - więc ktoś zarządzałby tą historią. I ponieważ pieniądze szybko się kończą, robiłbym dokładnie to samo, co robię dziś, wróciłbym do pracy. Czyli wykluczyłbym szaleństwa.

Jak inwestujesz swoje pieniądze?
Inwestuję w dom, on jest moją skarbonką. Jak mówią Holendrzy, dom to jest coś, co buduje się całe życie. Cały czas to robię - dobudowuję, dosadzam drzewa. Nie należy oczywiście przesadzać - mam bilard, w który nie gram, mam stół pingpongowy i go nie używam. Nawet jakbym miał wyciąg narciarski, to bym go pewnie nie używał. To są rzeczy, które robi się towarzysko i najlepiej gdzieś w świecie. Nie da się w domu pracować i wypoczywać - to dla mnie mit. To za co ci płacą - to praca, to za co ty płacisz - to wypoczynek.

Czego nigdy nie narysujesz za pieniądze?
Ja generalnie nigdy nie rysuję za pieniądze. Nigdy nie narysowałem czegoś, do czego nie byłem przekonany. Jeśli coś nie wypływa ze mnie, nie jest moją własną, osobistą reakcją - nie rysuję. Możesz mnie namówić do skomentowania tematu - ale to jak go skomentuję, w jakim duchu, czy będę za, przeciw czy obok - to zależy tylko ode mnie. Nie narysowałbym nigdy rysunku, który nie byłby tożsamy z tym, co sam myślę.

Nasz Rynek Kapitałowy
Dowiedz się więcej na temat: skarbonki | pierwsze pieniądze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »