Morawiecki może przyspieszyć inwestycje

Premier Mateusz Morawiecki zna doskonale język biznesu i to jest ogromnym jego atutem, który może mu pomóc odblokować inwestycje - zapowiedział PAP profesor Witold Orłowski. Dodał, że dużych inwestorów musi jednak przekonać. Zdaniem ekspertów kluczowy dla nowego rządu będzie program Mieszkanie plus, może być on kołem zamachowym rządu.

"To że premier Morawiecki zna język biznesu, potrafi się nim posługiwać jest ogromnym atutem. Natomiast musi mieć odpowiednią wiadomość do przekazania - że Polska jest krajem bezpiecznym do inwestowania, jeśli mówimy o dużych inwestorach.

Po pierwsze inwestycje

A pierwszy krok ku temu, to poprawa relacji z instytucjami europejskimi" - wskazał profesor Orłowski, rektor uczelni Vistula.

"Premier Morawiecki musi odblokować inwestycje, bo od tego zależy na dłuższą metę powodzenie programu gospodarczego rządu. Jeśli nie uda się odblokować inwestycji w znaczącym stopniu czy znacznie przyspieszyć, to nie uda się również utrzymać wzrostu gospodarczego, który jest obecnie całkiem zadawalający" - powiedział ekonomista.

Reklama

Zdaniem prof. Orłowskiego, przyczyną niskich inwestycji w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw jest ewidentnie "niepewność co do funkcjonowania prawa podatkowego, urzędów".

Z kolei, jak powiedział, w przypadku inwestorów zagranicznych wstrzymywanie się z inwestycjami wynika głównie z niepewności dotyczącej tego, "jaka jest właściwie polityka rządu". "I w szczególności jak będą wyglądały relacje Polski z Unią Europejską, na ile Polska pozostanie krajem praworządnym" - wskazał. "Inwestorzy zagraniczni, mający do wyboru inwestycje w wielu państwach UE muszą być przekonani, że Polska jest krajem, który ma dobre perspektywy z tego punktu widzenia" - podkreślił.

"Premier Morawiecki jest osobą, jak najbardziej mającą kwalifikacje, żeby tego dokonać" - podkreślił. Dodał, że "dużym zadaniem premiera" będzie przekonanie przede wszystkim instytucji międzynarodowych, że Polska pozostaje krajem demokratycznym. "Wydaje się to być pierwszym krokiem na rzecz wzmocnienia zaufania międzynarodowych inwestorów do Polski" - zaznaczył.

Dodał, że większość z nich dokonuje inwestycji z myślą o całym rynku europejskim, a nie z myślą o rynku polskim.

"Trzeba przede wszystkim poprawić klimat w relacjach z instytucjami międzynarodowymi, zwłaszcza kręgami brukselskimi, to może być tym czynnikiem wyraźnie odblokowującym obawy ze strony dużych inwestorów, zwłaszcza zagranicznych, ale nie tylko - również inwestorów krajowych" - podkreślił ekspert.

Profesor wyjaśnił, że w przypadku dużych firm krajowych "przekonanie, że polityka rządu jest bardziej przewidywalna, a otoczenie prawne jest bezpieczne to pewnie kluczowa informacja, którą premier powinien się starać w przekonujący sposób przekazać".

Ochrona zdrowia

Podtrzymanie wzrostu gospodarczego, realizacja zapowiedzi zwiększania wydatków na ochronę zdrowia i określenie roli sektora prywatnego - to zdaniem eksperta ds. ochrony zdrowia dra Adam Kozierkiewicza najważniejsze wyzwania w systemie ochrony zdrowia, jakie będą stały przed rządem Mateusza Morawieckiego.

"Podstawowym wyzwaniem jest utrzymanie obecnego wzrostu PKB. Możliwe, że obecnie jesteśmy na szczycie wzrostu gospodarczego i w kolejnych latach cyklu ten wzrost będzie zwalniać, co zmniejszy możliwości finansowe sektora publicznego, w tym ochrony zdrowia" - ocenił Kozierkiewicz w rozmowie z PAP.

Ekspert wskazał, że kolejnym wyzwaniem będzie realizacja zapisów niedawno przyjętej ustawy stopniowo zwiększającej nakłady na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r. (w 2017 r. - wg szacunków MZ - wskaźnik ten wyniesie 4,73 proc. PKB).

"Zwiększenie udziału sektora ochrony zdrowia w PKB oznacza relatywne zmniejszenie udziału innych sektorów, stąd pytanie, w jaki sposób nowy premier i rząd przesunie te akcenty. Warto też zauważyć, że odsetek wydatków inwestycyjnych obecnie jest bardzo niski i prawdopodobnie będzie rosnąć, co oznacza spadek wydatków konsumpcyjnych ogółem, w tym w ochronie zdrowia" - powiedział Kozierkiewicz.

Kolejnym wyzwaniem, jakie stanie przed rządem nowego premiera, będzie - zdaniem eksperta - pogodzenie koncepcji rozwoju gospodarczego z ograniczaniem roli sektora prywatnego w ochronie zdrowia. "Generalnie minister zdrowia nie jest zbyt przychylny sektorowi prywatnemu, a to z kolei jest warunkiem inwestycji w ten sektor. W związku z tym pytanie, czy inwestycje prywatnego sektora ochrony zdrowia będą mile widziane, czy też nie" - powiedział.

Zdaniem Kozierkiewicza wprowadzenie tzw. sieci szpitali "mocno podcięło skrzydła prywatnym placówkom". "Ale jest też szersze pytanie: czy w polskiej ochronie zdrowia widzimy sens angażowania kapitału prywatnego w inwestycjach, czy też polegamy na środkach publicznych? Dopóki są środki europejskie, to kapitał prywatny nie jest tak istotny, ale jeśli one się skończą, to sytuacja ulegnie zmianie" - ocenił.

W jego opinii nie należy spodziewać się istotnych zmian w polityce zdrowotnej w efekcie zmiany premiera. "W ochronie zdrowia nie można się spodziewać gwałtownych efektów, tutaj potrzeba długotrwałej, pozytywistycznej pracy. Konieczne jest też uczciwe stawianie sprawy, czyli nieskładanie zbyt wielu obietnic, ponieważ później następuje rozczarowanie" - powiedział.

Jako przykład wskazał problem niedoboru pielęgniarek i lekarzy. "Nawet gdybyśmy wpompowali dużo pieniędzy na raz, to lekarzy i tak szybko nie przybędzie. Musimy zatem inwestować w kadry, a to jest niestety proces długotrwały. W międzyczasie musimy nauczyć się żyć z małą liczbą lekarzy, co oznacza, że trzeba oszczędzać ich czas i tam, gdzie angażowanie lekarzy nie jest konieczne, należy angażować kogoś innego, np. do czynności biurokratycznych. Podobnie nie należy marnować czasu pracy pielęgniarek" - powiedział ekspert.

Płaca minimalna nie wystarczy

- Zmiana prawa pracy na bardziej przejrzyste oraz zachęta dla pracodawców, by opierali swój biznes na innowacjach i jakości usług, a nie niskich płacach to - zdaniem ekspertów: Instytutu Spraw Publicznych i Business Centre Club - wyzwania rządu desygnowanego na premiera Mateusza Morawieckiego.

Ekspert Instytutu Spraw Publicznych Dominik Owczarek podkreślił, że flagowym programem rządu Beaty Szydło było wprowadzenie świadczenia "Rodzina 500 plus". Według niego była to fundamentalna zmiana w polityce społecznej, która - jak ocenił - była zaniedbywana od początku transformacji Polski. Jego zdaniem, należy jednak zastanowić się nad zmianą założeń tego programu.

"Dzięki programowi PiS uzyskało władzę. Miał on charakter polityczny. Po osiągnięciu celu, jakim było objęcie władzy, inne problemy społeczne cieszyły się już zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem" - uważa ekspert.

Jego zdaniem, podczas dwóch ostatnich lat nie rozwiązano m.in. problemów związanych z: opiekunami osób niepełnosprawnych, ubóstwem wśród innych grup niż rodziny z dziećmi, opieką nad osobami starszymi, ochroną zdrowia.

Owczarek zwrócił uwagę, że program "500 plus" zrealizował jednak cel, jakim była redukcja ubóstwa wśród rodzin. "Ale jeśli chodzi o osiągnięcie celu demograficznego, to jest już dużo gorzej. Skala wydatków w porównaniu do efektów programu jest nieproporcjonalna" - wyjaśniał.

Ekspert negatywnie ocenił obniżenie wieku emerytalnego. Zwrócił uwagę na prognozy demograficzne i sytuację na rynku pracy. "Nawet ostatnie tendencje wzrostowe, jeśli chodzi o urodzenia, nie zapewnią nam zastępowalności pokoleń. W tej sytuacji nie zbilansuje się system finansowy FUS" - mówił.

Owczarek pozytywnie ocenił natomiast wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej. "Sprawa umów zlecenie była zupełnie nieuregulowana. Dochodziło do patologicznych sytuacji, gdzie pracownicy byli zatrudniani w oparciu o stawki na poziomie 3 zł, co było zwykłym wykorzystywaniem pracowników" - mówił. Według niego podniesienie minimalnej stawki jest pewną presją na pracodawców, aby swój model biznesowy opierali nie o niskie płace, ale o innowacyjność i jakość usług.

Ekspert dodał, że minimalna płaca powinna wzrastać wraz z rozwojem polskiej gospodarki. "To jest rodzaj nadganiania różnicy, która powstała w latach 90, kiedy to płace rosły dużo wolniej niż produktywność" - oświadczył.

Owczarek dopytywany o propozycję, aby premier Szydło objęła stanowisko ministra ds. społecznych, odpowiedział: "ta propozycja jest formą jakiegoś politycznego kompromisu". "To raczej decyzja kadrowo-polityczna niż merytoryczna. Z punktu widzeniu rozwiązywania problemów społecznych nie ma to żadnego znaczenia. Mamy ministra rodziny, pracy i polityki społecznej i nie ma powodu, aby jeszcze jedna osoba zajmowała się tymi zagadnieniami" - powiedział.

Z kolei według wiceprezydenta Business Centre Club Zbigniewa Żurka w Polsce należy wprowadzić zmiany w przepisach dot. prawa pracy. - Mamy niedobór siły roboczej. Należy zwiększyć podaż. Możną ją zwiększyć między innymi przez liberalizację możliwości legalnego przyjazdu i pracy w Polsce obywateli z krajów ościennych - zapowiedział.

Zaznaczył, że należy zmienić Kodeks pracy, by był bardziej przejrzysty. "Pracuje nad nim obecnie komisja kodyfikacyjna prawa pracy. Należy skierować ten kodeks w kierunku, maksymalnie sprawiedliwie społecznie, uelastycznienia stosunku pracy. Jak najmniej przepisów ogólnych, jak najwięcej odwołań do regulacji układowych między poszczególnymi grupami pracowniczymi" - oświadczył.

Jakie Mieszkanie plus?

Objęcie przez Mateusza Morawieckiego stanowiska premiera daje szanse na przyspieszenie prac nad projektem Mieszkanie plus - powiedzieli PAP eksperci. Zauważyli, że sukcesu nie da się osiągnąć bez udziału sektora prywatnego.

Jak przyznał dyrektor generalny HRE Think Tank Michał Cebula "objęcie teki premiera przez Mateusza Morawieckiego daje szanse na przyspieszenie prac nad projektem Mieszkanie plus". Jego zdaniem, Morawiecki jako premier "będzie miał większą łatwość w przerywaniu istniejących blokad na styku różnych urzędów i różnych grup interesów obecnych w przestrzeni publicznej".

Jak ocenił Cebula, projekt Mieszkanie plus jest "niezwykle istotny społecznie". "Pozwoli zaspokoić potrzeby mieszkaniowe ludzi, którzy nie mają przy dzisiejszych uwarunkowaniach szans na mieszkanie z rynku komercyjnego" - dodał.

Jak zauważył prezes Grupy Inwest Piotr Hofman, "Mieszkanie plus to ogromne wyzwanie dla nowego rządu, a premier ma obecnie dwa lata, aby ten program uczynić flagowym kołem zamachowym rządu".

Hofman ocenił, że "tak jak 500 plus to flagowy program wdrożony i realizowany przez premier Beatę Szydło, tak Mieszkanie plus to zadanie dla nowego premiera". "Taki program nigdy w Polsce nie powstał i jego wielowątkowość może być na kolejne dekady wyznacznikiem sukcesu Morawieckiego. Realizowana Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju pokazuje, z którymi obszarami należy się zmierzyć, aby polska gospodarka dołączyła do światowych liderów i abyśmy wkrótce uzyskali miejsce w G10" - dodał Hofman.

Także zdaniem Polskiego Związku Firm Deweloperskich "doświadczenie biznesowe premiera, które zdobywał przez wiele lat i znakomicie wie, jak ważne są przyjazne warunki dla inwestowania, spowoduje, że przepisy dotyczące branży nieruchomości będą tworzyły przyjazne środowisko do inwestowania, a wszystkie sektory gospodarki będą traktowane na równi".

Związek przypomniał, że budownictwo wielorodzinne oraz tzw. komercyjne odpowiada za znaczącą część PKB w Polsce - łącznie 8,6 proc. "Troską rządu powinno być łamanie barier administracyjnych i biurokratycznych utrudniających realizację mądrej i zrównoważonej polityki mieszkaniowej" - stwierdził PZFD.

"Jeżeli chodzi o program Mieszkanie plus, to uważamy, że niezbędne jest dostosowanie założeń tego programu w taki sposób, aby przystawały do realiów ekonomicznych" - zauważył PZFD, zaznaczając, że realizacja celów Mieszkania plus nie jest możliwa bez udziału sektora prywatnego.

PZFD przypomniał, że celem rządu jest osiągnięcie średniej europejskiej ilości mieszkań przypadających na tysiąc mieszkańców. W tym celu - zdaniem deweloperów - niezbędne są inicjatywy rządu zmierzające do usprawniania procesu inwestycyjnego oraz zapewnienia dostępu do gruntów.

Zdaniem dyrektora ds. rozwoju w e-bazanieruchomosci.pl Macieja Górki, trudno ocenić czy nominacja Morawieckiego na premiera Polski wpłynie na realizację programu Mieszkanie plus. "Tak kolosalne przedsięwzięcie wymaga ogromnego nakładu pracy, wiedzy i przede wszystkim czasu" - dodał.

"Uważam, że na poziomie projektowania założeń programu nie przewidziano pewnych trudności, które napotkano w trakcie, a wpływających na proces legislacyjny" - ocenił Górka. Przypomniał, że trzeba mieć na uwadze, że Mieszkanie plus ma charakter ogólnopolski (...), a to wymaga właściwej koordynacji i aby uniknąć przyszłych negatywnych konsekwencji.

Górka liczy na to, że przyszły premier zapozna się z opiniami profesjonalnych uczestników rynku nieruchomości ws. Krajowego Zasobu Nieruchomości, a ci - jak dodał - wskazują na potrzebę zmian niektórych zapisów w ustawie o KZN.

Program Mieszkanie plus realizowany jest obecnie przez Krajowy Zasób Nieruchomości (Mieszkanie plus) oraz przez BGK Nieruchomości (Mieszkania dla Rozwoju).

Ustawa o KZN weszła w życie 11 września br. Dzięki niej powstał tzw. bank ziemi, który będzie gospodarował nieruchomościami Skarbu Państwa. Grunty, które wejdą do KZN, zostaną przeznaczone pod budowę mieszkań w ramach programu Mieszkanie plus. Czynsz będzie ustalany na podstawie rozporządzenia wydawanego co roku przez Radę Ministrów.

Dzięki listom intencyjnym podpisanym przez Krajowy Zasób Nieruchomości (KZN) z gminami może powstać 3,5 tys. mieszkań w programie Mieszkanie plus.

Od 11 września do początków grudnia 2017 r. Krajowy Zasób Nieruchomości podpisał 42 porozumienia z samorządami.

Największą liczbę mieszkań przewidują porozumienia z Legnicą (665), Kielcami (155), Kuźnią Raciborską (150), Przemyślem (150), Świnoujściem (130), Łomżą (115) i Zieloną Górą (100).

Samorządy, które zadeklarowały od kilkunastu do kilkudziesięciu mieszkań w programie Mieszkanie plus z KZN to m.in. Barwice, Chojna, Darłowo, Goleniów, Hajnówka, Kalisz Pomorski, Mirosławiec, Pcim, Polanów, Skawina, Sławno, Strzelin, Trzebnica, Tychowo, Ujsoły, Walim, Węgorzyno i Zgorzelec.

Z kolei BGK Nieruchomości realizuje Mieszkania dla Rozwoju, część komercyjną szeroko pojętego programu Mieszkanie plus. Lokale wybudowane przez BGKN nie będą objęte ustawą o KZN, w tym regulacjami dotyczącymi wysokości czynszów i zasad kwalifikowania najemców.

BGKN realizuje inwestycje m.in. w Białej Podlaskiej, Jarocinie, Wałbrzychu czy Kępnie. Łącznie spółka ma w przygotowaniu około 15 tys. mieszkań, z czego ponad 1,2 tys. już powstaje.

Energetyka i górnictwo

- Premier Mateusz Morawiecki może wymusić szybszą modernizację polskiej energetyki, ale nie spodziewałbym się personalnego trzęsienia ziemi w resortach energii i środowiska - mówi w rozmowie z PAP ekspert branży Wojciech Jakóbik.

Redaktor naczelny branżowego portalu Biznesalert przypomina, że Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR), czyli tzw. Plan Morawieckiego, to faktycznie plan dokonania zwrotu w polskiej energetyce.

"Według założeń ma ona stać się bardziej czysta, mniej emisyjna, zgodna z polityką klimatyczną i bardziej nowoczesna. Realizacja tych założeń byłaby dużo bardziej ambitna, gdyby nie ich realizacja w innych ministerstwach, które Morawieckiego hamowały" - mówi Jakóbik.

SOR zawiera zapisy m.in o kontynuacji prac nad programem jądrowym w Polsce, celu dywersyfikacji źródeł energii, zmniejszenia wpływu energetyki na środowisko, rozwoju ośrodków naukowo-badawczych oraz polskiego przemysłu (w tym także z uwzględnieniem działalności eksportowej).

W SOR zapisano też program budowy inteligentnej sieci elektroenergetycznej w Polsce, rozwoju Program Rozwoju elektromobilności poprzez zdefiniowanie jego ram w ustawie o elektromobilności. Zapisano też plan budowy energetyki rozproszonej, którego celem jest wytwarzania energii elektrycznej i ciepła przy wykorzystaniu źródeł odnawialnych (OZE) na potrzeby społeczności lokalnej oraz tworzenie warunków regulacyjnych pozwalających na rozwój lokalnych obszarów zrównoważonych energetycznie - klastrów energii, spółdzielni energetycznych itp.

"Przecież wiadomo, że resort środowiska chciał z tego planu wykreślić projekty jądrowe; to się co prawda nie udało, ale ambicje Morawieckiego zostały ograniczone" - dodaje ekspert.

Podobnie - jego zdaniem - jest w przypadku projektów, które uderzały w węgiel, czyli realizacji powstałego w resorcie rozwoju programu Czyste Powietrze, w tym planu walki z kopciuchami, czyli najbardziej prymitywnymi kotłami, w których można palić nawet śmieciami.

"Realizacja tego programu też byłaby bardziej ambitna, gdyby nie opór w ministerstwach innych niż resort rozwoju" - mówi Jakóbik.

"Teoretycznie premier Morawiecki może wymusić na ministrach realizację swej strategii i utrzeć nosa tym, którzy nie chcą szybszego odwrotu od węgla, nie chcą atomu, zbyt ambitnej walki ze smogiem. Ale w mojej opinii, nominacja Morawieckiego na stanowisko szefa rządu nie oznacza, że to się będzie wiązało ze zmianami personalnymi w resortach energii i środowiska. Warto pamiętać, że minister energii Krzysztof Tchórzewski należy do tzw. zakonu PC, czyli dość wąskiego kręgu zaufanych współpracowników prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei szef resortu środowiska Jan Szyszko jest związany z bardzo silnym i ważnym dla partii rządzącej środowiska Radia Maryja" - dodaje.

To nie oznacza jednak, że Morawiecki zrezygnuje np. z walki ze smogiem, szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych, gdzie problem ten stanie się jednym z kluczowych elementów kampanii wyborczej. - W tym przypadku spodziewałbym się raczej jakiś przesunięć w działach administracji, tak by można to było z ograniczonym udziałem resortów środowiska i energii - powiedział Jakóbik.

Media: Morawiecki europejską twarzą PiS - Amerykańskie media, zajęte problemami wewnętrznymi kraju, w swoich pierwszych, skąpych, reakcjach na reorganizacje polskiego rządu, przykładają większą wagę do samej postaci desygnowanego na premiera Mateusza Morawieckiego niż do zapowiadanej zmiany akcentów w polityce rządu. Typowym przykładem pierwszych amerykańskich reakcji jest komentarz opublikowany w piątek w portalu Bloomberg L.P. , instytucji medialnej do której należy m.in. agencja informacyjna specjalizująca się w tematyce gospodarczej, zatytułowany: "Europejska przeróbka polskiego nacjonalizmu". Komentator portalu Leonid Bershidsky uważa, że desygnowanie obecnego wicepremiera i ministra rozwoju jest przykładem "przebiegłej gry prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego z Unią Europejską, z wiernymi linii jego partii i ze swoimi politycznymi przeciwnikami." Zdaniem Bershidsky'ego celem tej gry jest "konsolidacja jego kontroli nad krajem przy jednoczesnym złagodzeniu napięcia w stosunkach z Brukselą i najważniejszymi potęgami w Europie". Zwraca on uwagę, że "Mateusz Morawiecki i Beata Szydło wymienili się stanowiskami" tego samego dnia, w którym Sejm przyjął ustawę, jak ocenił, "efektywnie poddającą Sąd Najwyższy kontroli politycznej". W omówieniu ustaw o sądownictwie przyjętych przez Sejm w piątek, Bershidsky powtarza krytyczne argumenty przeciwników tych ustaw, nie wspominając nawet jednym słowem o genezie projektów ustaw, ani o tym, że ich zgłoszenie przez PiS miało cokolwiek wspólnego z latami rządów komunistycznych w Polsce, podczas których sądownictwo było częścią aparatu represji. Podobne argumenty przyjął Michael J. Abramowitz prezes amerykańskiej pozarządowej organizacji praw człowieka Freedom House, w latach 80. zasłużonej w pomocy dla opozycji demokratycznej działającej w podziemiu w Polsce. W wydanym w piątek oświadczeniu określił przyjęcie ustaw o sądownictwie przez Sejm "wyrokiem śmierci dla niezależności sądownictwa w Polsce". Prezes Freedom House proponując, aby Unia Europejska i Stany Zjednoczone "zaapelowały do prezydenta Andrzeja Dudy o wycofanie tej ustawy", zapomina, że w Stanach Zjednoczonych, które chlubią się rozdziałem władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej wybór sędziów Sądu Najwyższego poddany jest kontroli politycznej, ponieważ prezydenckie nominacje dla kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, zatwierdzane są większością głosów partii, która kontroluje Senat. Bershidsky w swoim komentarzu, powtarzając zarzuty opozycji, że reorganizacja rządu PiS miała na celu odwrócenie uwagi od reformy sądownictwa dodaje, że jeśli rzeczywiście taki był cel tej restrukturyzacji rządu, to nie został on osiągnięty. Zdaniem komentatora portalu Bloomberg L.P. spory polskiego rządu z Brukselą w innych dziedzinach "w tym o reformę sądownictwa, o przyjmowanie uchodźców z krajów muzułmańskich i nielegalny wyrąb lasów". Spory te zdaniem Bershidsky'ego, którego opinie jak zastrzega się redakcja portalu Bloomberg L.P. "niekoniecznie odzwierciedla opinię redakcji albo właścicieli Bloomberg L.P." - mogą podprowadzić do utraty subwencji UE dla polskiego rolnictwa, a nawet zawieszeniem głosu Polski w Unii Europejskiej. "Tego oczywiście Kaczyński nie chce, dlatego ten wzlot Morawieckiego". Prezes Jarosław Kaczyński - kontynuuje w portalu Bloomberg L.P. Leonid Bershidsky - zdecydował się zastąpić "ukochaną przez działaczy PiS Beatę Szydło, która była przaśną twarzą polskiego nacjonalizmu Morawieckim, który mówi biegle po angielsku i niemiecku, studiował w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych, odbył staż w Bundesbanku i zrobił karierę w bankowości". Dodatkowo - przypomina Bershidsky - "Morawiecki oprócz światowego szlifu i wyrafinowania, jest synem prominentnego działacza antykomunistycznego, a nawet był doradcą gospodarczym (Donalda) Tuska, kiedy ten był premierem. Z tego powodu - sugeruje komentator Bloomberg L.P. - szeregowi członkowie PiS mu nie ufają, mimo, że "prawdopodobnie Morawiecki bardziej niż ktokolwiek przyczynił się do względnego sukcesu rządów PiS." Dlatego zdaniem komentatora decyzja o powierzeniu Morawieckiemu teki premiera była doskonałym wyborem "ponieważ prezencja i dobre zdolności negocjacyjne mają duże znaczenie w stolicach Zachodniej Europy, mimo gwarantowanego oburzenia Europejczyków na reformę sądownictwa." Podobne zalety wymieniają inne amerykańskiej media, których pierwsze reakcje, na restrukturyzację rządu w Polsce z reguły są ukryte pomiędzy wierszami i we własnych tytułach doniesień agencyjnych z Warszawy. I tak dziennik "Washington Post" przedrukowuje w swoim piątkowym wydaniu depeszę agencji Associated Time pod tytułem " Czas spędzony za granicą i w bankowości postrzegane jako zalety kandydata na premiera", a Rick Lyman dziennikarz "The New York Timesa" w korespondencji z Warszawy opublikowanej w portalu gazety w piątek pod tytułem "Polski parlament zmienił kształt sądów powodując krytykę" podkreśla, że Morawiecki, dzięki swojemu doświadczeniu w międzynarodowej bankowości będzie w stanie lepiej wytłumaczyć stanowisko Polski międzynarodowym krytykom." Od tych podobnych głosów odbiega korespondencja Drew Hinshowa opublikowana na łamach dziennika "The Wall Street Journal" w piątek. Zdaniem dziennikarza WSJ "zapowiadana od dawna reorganizacja polskiego rządu ma na celu jego ożywienie przed wyborami samorządowymi i wyborami do Sejmu".
PAP
Dowiedz się więcej na temat: Mieszkanie+ | inwestycje | Morawiecki | Premier Mateusz Morawiecki | premier
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »