Na przekór stagnacji

Akcjonariuszami, którzy pokrywają straty towarzystw funduszy inwestycyjnych, są najczęściej duże polskie banki i zagraniczne grupy finansowe. Gdyby nie odsiecz ministra finansów, polskie TFI nadal liczyłyby duże straty.

Akcjonariuszami, którzy pokrywają straty towarzystw funduszy inwestycyjnych, są najczęściej duże polskie banki i zagraniczne grupy finansowe. Gdyby nie odsiecz ministra finansów, polskie TFI nadal liczyłyby duże straty.

Z piętnastu ankietowanych przez PG towarzystw, które funkcjonują wystarczająco długo, by porównywać dane, w roku 2000 były dwa, które wykazały się zyskiem. W roku 2001 było w tej grupie trzy takie TFI, ale znakomita większość pozostałych wydatnie zredukowała straty. Po sześciu miesiącach br. proporcje te się zmienią, zyski wykaże co najmniej połowa TFI. Pozostali zmniejszą straty. A to wszystko dzięki ministrowi finansów.

Towarzystwa żyją z prowizji i opłat. Ich wielkość jest związana z wielkością zarządzanych aktywów. Opłaty te są wyznaczone na znacznie niższym poziomie w przypadku funduszy papierów dłużnych - ale przecież również występują. Listopadowy boom na fundusze obligacyjne był na tyle duży, że miał wpływ na wyniki TFI. W efekcie w strukturze aktywów mamy dysproporcję, ponad 80 proc. jest w funduszach papierów dłużnych. Toteż nawet relatywnie niewielkie opłaty ważą na dochodach towarzystw.

Reklama

Stwierdzenie, że minister finansów, wprowadzając jesienią podatek od zysków kapitałowych, podtrzymał młodziutką i kulejącą ostatnio branżę, nie jest przesadą. Jego rolą w tej branży trudno przecenić - przecież rewelacyjne wyniki funduszy obligacyjnych to przede wszystkim skutek wysokiego oprocentowania obligacji skarbowych.

Uboczną konsekwencją nagłego podatku był zmarnowany wysiłek służb marketingowych towarzystw. Wobec korzyści podatkowych, wszystkie inne argumenty straciły ważność w ciągu dosłownie kilku godzin. Wygrali nie ci, którzy wydali duże pieniądze na reklamę, ale ci, którzy sprzedawali jednostki w okienkach dużych banków detalicznych. Ci, którzy na reklamie oszczędzali, mogą być z siebie zadowoleni. Tym bardziej, że koszty kampanii były i są znaczącą pozycją w wydatkach większości TFI.

Zdaniem Antoniego Leonika, prezesa PKO/Credit Suisse TFI (w roku 2000 strata, w roku 2001 zysk), na wynikach TFI waży fakt, że branża jest młoda i musi ponosić koszty związane z uruchomieniem interesu. Potwierdzają to przedstawiciele innych polskich TFI, wskazując, że potrzeby inwestycyjne ich firm na początku działalności muszą generować straty. Koszt wprowadzania nowości ponoszą też starsze towarzystwa powiększając ofertę funduszy.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: bank | stagnacja | TFI | polskie banki | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »