Nadchodzi inwestycyjny boom w ochronie zdrowia

Podmioty lecznicze potrzebują inwestycji jak kania dżdżu. Przed nimi konieczność dostosowania placówek do wymagań ministerialnego rozporządzenia i kontraktowych oczekiwań NFZ. Coraz silniejsza jest też presja pacjentów, by poprawiać warunki leczenia. Jak temu sprostać?

Podmioty lecznicze potrzebują inwestycji jak kania dżdżu. Przed nimi konieczność dostosowania placówek do wymagań ministerialnego rozporządzenia i kontraktowych oczekiwań NFZ. Coraz silniejsza jest też presja pacjentów, by poprawiać warunki leczenia. Jak temu sprostać?

Zastanawiali się nad tym podczas XI Forum Rynku Zdrowia (Warszawa, 22-23 października) uczestnicy sesji pt. "Zdrowy szpital. Inwestycje w podmiotach leczniczych - ten proces nie ma końca".

Kilka ważnych przyczyn

Krystyna Barcik, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, wymieniła przykłady inwestycji zrealizowanych w szpitalu w ostatnich latach i wskazała na zróżnicowanie źródeł ich finansowania (pieniądze pochodziły m.in. z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego).

Powiedziała, że z własnych środków szpital przeznacza rocznie na inwestycje ok. 10% budżetu. - Wielką inwestycją będzie remont i modernizacja bloku operacyjnego. Robimy rozeznanie, jak pozyskać pieniądze - w grę wchodzi 12-14 mln zł - poinformowała.

Reklama

Szpital w Legnicy analizuje również kwestię przejęcia szpitala w pobliskiej Złotoryi. Byłaby to dość ryzykowna inwestycja.

- Szpital powiatowy jest zadłużony na ponad 20 mln zł, co stanowi równowartość jego rocznego kontraktu. Jest wola starosty i marszałka, żeby doszło do fuzji. Nie ma jednak pomysłu na rozwiązanie problemu zadłużenia. Myślę, że gdy wyjaśni się sprawa długu, połączenie mogłoby być korzystne dla obu stron i pacjentów. Rozmowy na ten temat trwają - powiedziała dyrektor Barcik.

Konieczność inwestowania przez podmioty lecznicze wynika z wielu przyczyn: z postępu medycyny, wprowadzania nowych procedur, z wymagań stawianych przez regulatora systemu ochrony zdrowia i płatnika, a także z potrzeby zdobycia, utrzymania lub wzmocnienia pozycji na rynku usług medycznych.

Ten ostatni powód doprowadził do zasadniczych zmian w Szpitalu Specjalistycznym w Brzezinach. Szpital musiał konkurować z pobliską Łodzią, silnym ośrodkiem na medycznej mapie Polski.

Powiatowy dylemat

- Starostwo powiatowe stanęło przed problemem - szpital nie spełniał wymogów unijnych. W 2013 r. starostwo zaprosiło prywatnego inwestora, dzięki czemu szpital mógł inwestować, a co ważniejsze - znaleźliśmy rynkową niszę. Powstało Centrum Leczenia Jelita Grubego, w którym obecnie wykonuje się 2-3 operacje jelita grubego dziennie - opowiadała Anna Janicka, prezes szpitala w Brzezinach.

- Postawiliśmy na kompleksowość i specjalizację. Jesteśmy jedną z najnowocześniejszych placówek medycznych w regionie łódzkim - zaznaczyła i dodała, że kadra lekarska rekrutuje się głównie z Łodzi.

W porównaniu do szpitali inwestycje w opiekę nad seniorami i długoterminową opiekę w domu pacjenta są specyficznym przedsięwzięciem. Mówiła o tym Beata Drzazga, prezes BetaMed S.A. Jej firma świadczy usługi pielęgniarskie w domu pacjenta w 70 oddziałach w 11 województwach, prowadzi też kompleks medyczno-usługowy Medical Active Care w Chorzowie, oferujący pobyty dzienne dla seniorów, pobyty stałe dla osób starszych i przewlekle chorych, a także świadczenia z zakresu rehabilitacji. W kontekście procesów inwestycyjnych warto wspomnieć, że chorzowska placówka została sfinansowana z kredytu w wysokości 60 mln zł.

- Zajmujemy się m.in. pacjentami, którzy - gdyby nie my - przebywaliby na intensywnej terapii - wskazała prezes Drzazga. Dodała, że pobyt w zakładzie pielęgnacyjno-opiekuńczym jest dużo tańszy niż leczenie w szpitalu. Jednak tak szeroki zakres działalności oznacza konieczność inwestowania w odpowiedni sprzęt i wyposażenie, zgodnie z wymogami NFZ - podkreśliła prezes Drzazga.

Uwarunkowania prawne: nadążyć trudno

- Inwestować trzeba mądrze, ale czasem nie można - od tego stwierdzenia rozpoczęła swoje wystąpienie dotyczące uwarunkowań prawnych procesów inwestycyjnych w ochronie zdrowia (w tym wymagań MZ i NFZ) Małgorzata Majer, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Łodzi, prezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej STOMOZ.

- Jesteśmy zmuszani do inwestowania, czasem niepotrzebnie. Przystępując do kontraktowania, placówki muszą spełniać wszystkie wymogi - nawet te, które nie są potrzebne w przypadku części podmiotów. Wymusza się jednolity standard na wszystkich. Można powiedzieć, że przeszliśmy przez etap inwestowania na siłę - oceniła Małgorzata Majer.

Przyznała, że inwestycje podnoszą jakość usług medycznych, ale rodzą problem rosnących kosztów - związany m.in. ze znacznymi wydatkami na serwisowanie sprzętu - za co odpowiadają dyrektorzy. - Pamiętam przypadki, gdy sprzęt stał, ale nie można go było wykorzystać komercyjnie. Znam dyrektorów, którzy musieli się tłumaczyć z takiej niegospodarności - wspominała.

- Rosną koszty inwestycji, bo rosną wymagania ze strony MZ, NFZ, a także ze strony pacjenta - stwierdziła dyrektor Majer i przypomniała, że obecne mechanizmy nie preferują modelu, w którym za każdym pacjentem idą pieniądze.

Czy szpitale zdążą z dostosowaniem do wymogów technicznych, sanitarnych i budowlanych? - Zbliżają się terminy dostosowania. Nie wiem, czy szpitale zdążą - przyznała Małgorzata Majer.

Prezes STOMOZ-u zwróciła uwagę, że samo przygotowanie do rozpoczęcia inwestycji wymaga czasu. - Tymczasem muszą być mapy potrzeb zdrowotnych, które umożliwią staranie się o środki unijne (minister zdrowia Marian Zembala zapowiedział, że będą w lutym 2016 r. - red.). Zanim wejdą w życie, będzie 2017 r. - wymieniała wątpliwości i postulowała, by termin dostosowania (do końca 2017 r.) został przesunięty.

Wskazała, że na mapy potrzeb trzeba patrzeć w kontekście tworzenia zapowiadanej przez PiS sieci szpitali. - Teraz nie wiadomo, czy inwestować. Jeśli właściciel szpitala powie, że wchodzimy w sieć, to będziemy inwestować i stawać do kontraktowania - wyjaśniła Małgorzata Majer. Podniosła też problem częstych i zaskakujących zmian w przepisach dotyczących wymagań stawianych szpitalom. - Brakuje mi wytyczonej ścieżki zmian - podsumowała.

Unijne dotacje - nabór wniosków do 31 marca 2016 r.

Źródłem finansowania inwestycyjnych planów będą fundusze unijne. W perspektywie finansowej UE na lata 2014-2020 na inwestycje w ochronie zdrowia zarezerwowano ok.12 mld zł. To dużo więcej niż w latach 2007-2013. Jak skorzystać z tych pieniędzy, skoro dostosowanie podmiotów do wymogów technicznych i sanitarnych nie zostało wyodrębnione jako odrębny cel finansowania?

Mówił o tym Szymon Gawryszczak, doradca Impel Business Solutions Sp. z o.o. Wyjaśnił, że w perspektywie 2014- 2020 o środkach finansowych na wsparcie infrastruktury ochrony zdrowia mowa jest w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko (Priorytet IX. Wzmocnienie strategicznej infrastruktury ochrony zdrowia).

- To szczebel krajowy. Źródłem finansowania jest także szczebel regionalny, czyli Regionalne Programy Operacyjne - dodał.

- Mimo że perspektywa wyznaczona została na lata 2014-2020, dopiero teraz powstają ostateczne wersje dokumentów pozwalające korzystać z unijnych pieniędzy, ogłaszane są pierwsze konkursy (w ramach Priorytetu IX), jak np. na wsparcie ratownictwa medycznego - powiedział Szymon Gawryszczak.

Wyjaśnił, że nabór wniosków potrwa do 31 marca 2016 r., a środki można pozyskać na wsparcie istniejących SOR-ów, budowę nowych SOR-ów i centrów urazowych. - Fundusze unijne mają tę wadę, że sposób ich pozyskiwania jest zbiurokratyzowany, a ponadto są niezwykle skomplikowane w rozliczaniu - przyznał.

Zwrócił również uwagę, że dużo środków przeznaczonych zostanie na realizację tzw. projektów miękkich, np. na profilaktykę zdrowotną, podnoszenie standardów, szkolenia specjalistyczne, studia podyplomowe. - Krajowy Fundusz Szkoleniowy też oferuje dofinansowanie na szkolenie personelu, do 80% kosztów na każdego pracownika na dowolne szkolenie - zaznaczył.

Wskazał, że preferowane będą projekty, które zakładają reorganizację wewnętrzną szpitali. Na unijne wsparcie mogą także liczyć podmioty prowadzące prace badawczo- -rozwojowe oraz te, które realizują działania z zakresu pakietu onkologicznego.

Inne źródła finansowania

- Mówi się, że dotacje nie są dla biednych podmiotów, że są adresowane do tych, które osiągają już teraz efekty finansowe i wykazują się efektywnością kosztową. Czy niedoinwestowane podmioty nie mają szans na dotacje? Mają. Powinny się jednak łączyć w konsorcja lub próbować pozyskiwać dotacje poprzez montaż finansowy, poprzez powiązanie z innymi źródłami - wyjaśniał Gawryszczak.

- To, w jakiej kondycji jest firma, determinuje wybór drogi pozyskiwania środków finansowych - Tatiana Piechota, prezes Upper Finance Med Consulting Sp. z o.o., nawiązała do poprzedniej wypowiedzi. Ta zasada odnosi się nie tylko do aplikowania o dotacje. Pieniądze na rozwój można zdobyć też z innych źródeł. Na przykład pozyskując inwestora.

- Jako firma doradcza, która pozyskuje inwestorów, obserwujemy duże zainteresowanie zagranicznych podmiotów polskim rynkiem medycznym - stwierdziła.

Zdaniem Tatiany Piechoty szpital ma dwie drogi, aby sfinansować inwestycje bez oglądania się na unijne dotacje: albo szukać inwestora, albo samodzielnie szukać pieniędzy. W tym drugim wariancie do dyspozycji ma takie instrumenty, jak: kredyty, obligacje, leasing zwrotny. - Jednak spółka musi mieć zabezpieczenia, aby dostać kredyt. Jeśli nie spełnia tego warunku, musi szukać inwestora zewnętrznego - wyjaśniła.

Jest jeszcze inna droga, w Polsce - w przeciwieństwie np. do krajów Europy Zachodniej - rzadko uczęszczana. To partnerstwo publiczno-prywatne.

- Kilka tygodni temu pomiędzy inwestorem a bankami zostały podpisane umowy dotyczące budowy szpitala powiatowego w Żywcu. To ważna informacja dla rynku medycznego w Polsce. W Żywcu przetarli szlak PPP dla innych szpitali, przełamali nieufność sektora finansowego wobec tego typu projektów - oceniła prezes Piechota.

Grupy zakupowe: Rywalizacja ważniejsza niż oszczędności Adam Roślewski, prezes ZUK Know How Sp. z o.o., omówił bariery występujące przy tworzeniu grup zakupowych w sektorze ochrony zdrowia. Na zasadzie kontrapunktu wymienił też przesłanki ułatwiające organizowanie zbiorowych zakupów, eksponując przy tym znaczenie indywidualnych motywacji decydentów. - Grupowe zakupy udają się w firmach sieciowych, bo liczy się wola właściciela, który potrafi narzucić decyzje. Sprawdzają się również tam, gdzie występuje skuteczność administracyjna (np. w przypadku zakupów energii elektrycznej przez jednostki samorządu, którym podlegają m.in. szpitale). Wreszcie trzeci obszar to pojedyncze przypadki, statystycznie mało istotne, które wyjaśnić można determinacją menedżerów - ocenił prezes Roślewski. W jego opinii główną przeszkodą dla grup zakupowych w Polsce jest silna rywalizacja między podmiotami leczniczymi i ich właścicielami. Jest ona większa niż oszczędności ze wspólnych zakupów, które przeciętnie sięgają 10- 15% początkowej ceny.

Ryszard Rotaub

Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"

Dowiedz się więcej na temat: Narodowy Fundusz Zdrowia | służba zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »