Najsłabsi na świecie

Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych odbywały się po trudnym rozdaniu wtorkowym, które przyniosło mocny spadek cen akcji w Warszawie i falę spekulacji, iż na rynku cieniem kładzie się ciągle niepotwierdzony pomysł, by dokonać kolejnej zmiany w systemie emerytalnym i scalić pozostałe dziś przy życiu OFE w jeden organizm pod egidą państwowego właściciela.

Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych odbywały się po trudnym rozdaniu wtorkowym, które przyniosło mocny spadek cen akcji w Warszawie i falę spekulacji, iż na rynku cieniem kładzie się ciągle niepotwierdzony pomysł, by dokonać kolejnej zmiany w systemie emerytalnym i scalić pozostałe dziś przy życiu OFE w jeden organizm pod egidą państwowego właściciela.

W skrócie rzecz ujmując nad rynkiem pojawił się cień kolejnej nacjonalizacji po wcześniejszym procesie "wyjęcia" części obligacyjnej. Jednak jeszcze o poranku rynek zdawał się szukać konsolidacji, której elementem było spotkanie wykresu WIG20 z dołkiem z połowy maja. Wsparcie w strefie 1800-1789 pkt. okazało się jednak za słabe na presję spadkową z rynków bazowych, które wymieszały się z lokalną niepewnością.

Przebicie dołka w rejonie 1789 pkt. oznaczało, iż rynek największych spółek poszerza zakres fali spadkowej wywołany spotkaniem WIG20 z poziomem 2000 pkt. i otwiera drzwi do spekulacji zakładającej ponowną wizytę na styczniowych minimach w rejonie 1657 pkt. Wcześniej warto jednak oczekiwać prób kontry byków na każdym równym poziomie. Rynek wykazywał ostatnio wrażliwość w rejonach 2000 pkt., 1900 pkt. i 1800 pkt., więc i tym razem powinny pojawić się jakieś próby podbierania aktywów, gdy dojdzie do spotkania np. z 1750 pkt czy 1700 pkt. Niestety, problemem GPW staje się teraz kontekst zarówno polityczny, jak i ekonomiczny. Rosnący konflikt na linii Warszawa-Bruksela zlewa się z oczekiwaniem na podwyżkę stóp procentowych w USA.

Reklama

Jeden i drugi element nie sprzyjają aktywności kupujących polskie aktywa, czego doświadczył już złoty, a dziś doświadczają zarówno polski dług, jak i polskie akcje. Jeśli każdy z tych elementów zostanie jeszcze wzmocniony awersją do ryzyka lub niechęcią inwestorów do rynków wschodzących, to scenariusz ledwie potencjalnego spotkania WIG20 ze styczniowym dołkiem może zmienić się w fakty szybciej niż można dziś oczekiwać.

Adam Stańczak

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »