Nerwowy tydzień na rynku ropy
Dość nerwowo było na rynku ropy naftowej. Cena surowca gatunku Brent w pierwszej części silnie spadała z około 46 dolarów za baryłkę, do około 40 dolarów, czyli o 13 proc. Był to poziom najniższy w tym roku. Jednak już w czwartek zaczął się dość dynamiczny ruch w górę, do pond 41 dol.
Podobnie było w przypadku miedzi. Za tonę tego metalu pod koniec tygodnia w transakcjach natychmiastowych trzeba było płacić około 3 300 dol. za tonę. Taniejąc surowce to efekt obaw, że spowolnienie gospodarcze spowoduje znaczący spadek zapotrzebowania na nie, a to musi się dobić niekorzystnie na cenach.
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku metali szlachetnych. W piątek około południa uncja złota kosztowała prawie 991 dol., pokonując poprzedni szczyt z lipca ubiegłego roku i zbliżając się do bariery 1000 dol. za uncję. Jeśli sytuacja na rynkach finansowych w dalszym ciągu będzie niepewna, a indeksy giełdowe będą spadały, bardzo prawdopodobne jest, że w najbliższym czasie rekord z marca 2008 r., wynoszący 1011 dol. za uncję, zostanie poprawiony.
Zdecydowana tendencja wzrostowa cen złota utrzymuje się nieprzerwanie od października ubiegłego roku i przerywana jest tylko krótkimi korektami. Podobnie zachowują się notowania srebra, które w piątek w połowie dnia zyskiwało ponad 2 proc. W tym przypadku do rekordów jeszcze daleko. Identycznie wygląda sytuacja na rynku platyny.
Zwyżki metali szlachetnych, a w szczególności złota nie powinny dziwić. Po raz kolejny w historii sprawdza się zasada, że to dobra lokata na złe czasy. Stosują ją nie tylko inwestorzy indywidualni, ale także duże instytucje finansowe, a nawet banki centralne, chroniąc posiadane środki przed ryzykiem.