Niepewność przed reklasyfikacją

Ostatnie dni stały pod znakiem wyraźnej poprawy globalnego klimatu inwestycyjnego. Poranne azjatyckie notowania wskazywały, że dzisiaj inwestorzy mogą wstrzymywać się z dalszymi zakupami, ale tak się nie stało. W Europie i USA to byki rządziły na parkietach. Na tym tle nasz parkiet wyróżniał się negatywnie, a wiązać to można z ważnym jutrzejszym dniem, kiedy opuszczać będziemy segment rynków rozwijających się, a od poniedziałku wejdziemy do klubu parkietów rozwiniętych.

Ostatnie dni stały pod znakiem wyraźnej poprawy globalnego klimatu inwestycyjnego. Poranne azjatyckie notowania wskazywały, że dzisiaj inwestorzy mogą wstrzymywać się z dalszymi zakupami, ale tak się nie stało. W Europie i USA to byki rządziły na parkietach. Na tym tle nasz parkiet wyróżniał się negatywnie, a wiązać to można z ważnym jutrzejszym dniem, kiedy opuszczać będziemy segment rynków rozwijających się, a od poniedziałku wejdziemy do klubu parkietów rozwiniętych.

Ten ruch na pierwszy rzut oka mógłby wydawać się korzystny. W końcu wchodzimy do elity niecałych trzydziestu najbardziej rozwiniętych rynków. Niestety wyraźnie spadnie udział GPW w nowym benchmarku do skromnych 0,154 proc. z prawie 1,7 proc. w poprzednim indeksie rynków rozwijających się. Oznacza to, że nawet całkowite pominięcie GPW nie doprowadzi do zauważalnej różnicy wyników funduszy względem benchmarku, czego przy poprzednim indeksie FTSE Emerging Markets nie można już było powiedzieć.

Ponadto reklasyfikacji dokonają dwie poboczne agencje, a główna MSCI jeszcze długo zaliczać nas będzie do wschodzących gospodarek. Taka sytuacja stwarza pewną dozę niepewności, szczególnie poza gronem ośmiu największych spółek, które będą miały to szczęście, że od poniedziałku wejdą do europejskiego benchmarku publikowanego przez Stoxx'a. Zapewne związana z tym niepewność oraz fakt, że jutro rozliczana także będzie wrześniowa seria instrumentów pochodnych, hamowały apetyty kupujących.

Reklama

Te z kolei dopisywały za granicą, czego uwieńczeniem były nowe historyczne rekordy na Wall Street. Paradoksalnie rajd ryzykownych aktywów rozpoczął się we wtorek, kiedy wyklarowała się sytuacja odnośnie nowych ceł nałożonych przez USA na produkty chińskie. Zwyżki obejmują przecenione z początkiem września rynki wschodzące oraz europejskie. Wsparte jest to osłabiającym się dolarem, co dzisiaj także miało miejsce, mimo że opublikowane dane dają duży komfort Rezerwie Federalnej do dalszych podwyżek stóp procentowych. Ilość cotygodniowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła bowiem do nowego pokryzysowego minimum i znalazła się na najniższym poziomie od niemalże 50 lat. Federalny Komitet Otwartego Rynku zbierze się już w przyszłym tygodniu i wówczas podejmie decyzje odnośnie kosztu pieniądza.

Główny indeks WIG20 notowania zakończył neutralnie, a obroty były dzisiaj lekko podwyższone i w samym segmencie największych spółek przekroczyły 800 mln zł. Po wczorajszym rajdzie słabiej radziły sobie spółki energetyczne, ale pozytywnie zaskoczyły banki, które zresztą udaną passę mają od kilku dni w całej Europie. Sam rynek pozostaje dość dobrze przygotowany do dalszych wzrostów, ale prawdopodobieństwo ich realizacji ciężko ocenić w związku z przebudową portfeli funduszy zagranicznych bazujących na indeksach publikowanych przez FTSE Russell oraz Stoxx.

Łukasz Bugaj

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »