Nowelizacja kodeksu pracy nie zasługuje na podpisanie
Zbiegły się dni, w których - po wyjątkowo długim oczekiwaniu środowisk biznesowych - decydenci rozstrzygają kilka kwestii bardzo ważnych dla przyszłości gospodarki.
Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o ruszeniu - choć zaledwie symbolicznym - w dół stóp procentowych. Natomiast dzisiaj wieczorem Sejm przeprowadzi specjalną turę głosowań nad kilkoma kluczowymi ustawami, w tym zalegającymi od wielu tygodni.
Z góry przepraszamy, że w wydaniu piątkowym "PB" nie znajdzie się choćby notka o wynikach tych głosowań. Harmonogram produkcji - a następnie ogólnopolskiego kolportażu - dziennika gospodarczego dostosowany jest do godzin pracy giełdy, zaś w porze głównych telewizyjnych wiadomości trwa już jego druk. To nasz pech, że politycy uznali akurat czwartkowy późny wieczór za porę sprzyjającą największej frekwencji posłów, zwłaszcza zajmujących stanowiska rządowe.
W szczególności głosowane będą poprawki Senatu do ustaw:
- o zmianie ustawy Kodeks pracy;
- o reprywatyzacji;
- budżetowej na rok 2001;
- o wykonywaniu budżetu państwa w roku 2001 oraz o zmianie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego w latach 1999-2001.
Formalnie największą wagę ma oczywiście zatwierdzenie budżetu państwa wraz z ustawą towarzyszącą. Jednak w tej fazie prac - gdy targi senatorów i posłów dotyczą przesunięć między budżetowymi częściami, lub przeciągania pewnych kwot z jednej inwestycji na inną - ostateczne szczegóły ustawy interesują niektóre branże oraz regiony kraju. Strategiczna decyzja Sejmu zapadła już 3 lutego, a jej konsekwencją będzie rychłe przedłożenie ustawy do podpisu prezydentowi oraz dotrwanie parlamentu i mniejszościowego rządu AWS do końca kadencji.
Ustawę reprywatyzacyjną w tym komentarzu pomińmy, jako że trzeba byłoby poświęcić jej osobną rozprawę. Dla przedsiębiorców - zwłaszcza prowadzących małe firmy - i tak bezwzględnie najważniejsza pozostaje nowelizacja kodeksu pracy. Jak wiadomo, Senat uchwalił skrócenie tygodnia pracy do 40 godzin - choć rozłożył owo skracanie na dwa lata, w pewnym sensie powracając do dawnej koncepcji rządu AWS/UW. Jednak w ciągu ostatniego roku radykalnie pogorszyła się sytuacja na rynku pracy, a bezrobocie zostało wreszcie i przez klasę polityczną uznane za problem numer jeden.
Kto tylko żyw - rząd, partie polityczne, konfederacje pracodawców, związki zawodowe, itd. - w obliczu kampanii wyborczej stara się włączyć do tzw. ofensywy przeciw bezrobociu. Na razie głównie w sferze werbalnej, ale wkrótce ma ruszyć fala inicjatyw legislacyjnych. Tymczasem głosowana dzisiaj ustawa obejmuje maleńki, wyrwany z kontekstu fragment kodeksu pracy. Bez równoczesnej nowelizacji wielu innych jego artykułów stanowi wręcz dywersją prawną, wprowadzając chaos oraz możliwość dokonywania przez obie strony - pracodawców i związki zawodowe - dowolnych interpretacji i nadużyć.
Dlatego niezależnie od tego, jaki jej kształt Sejm ostatecznie ustali dzisiaj wieczorem - dla uniknięcia poważnych konfliktów między pracodawcami a pracobiorcami wskazana jest odmowa podpisania tak fragmentarycznej ustawy przez prezydenta. Wymusiłoby to przyspieszenie prac nad przemyślaną i kompleksową nowelizacją pakietu ustaw - w tym i kodeksu pracy - dającą szansę na realne rozpoczęcie ofensywy przeciw bezroboc