Obroty na naszym parkiecie zamierają
Utrzymują się niepewne nastroje na rynkach finansowych. W dalszym ciągu jednym z kluczowych tematów jest walka z kryzysem euro na Starym Kontynencie, ale w tle mamy nieustanny napływ niepokojących informacji z gospodarek.
Ostatnim przykładem była piątkowa publikacja indeksu nastrojów konsumentów w USA, które osiągnęły najniższy poziom od dwóch lat. Mniej istotny był sam fatalny odczyt indeksu, bardziej martwi to, że coraz więcej sygnałów sugeruje osłabienie konsumpcji. Przypomnijmy, że inwestorzy do tej pory dość spokojnie podchodzili do problemu długów publicznych i osłabienia w przemyśle, bo widzieli szanse na to, iż negatywny wpływ tych czynników zostanie zrekompensowany popytem konsumpcyjnym. Teraz jednak taka teza staje się coraz bardziej wątpliwa. W takich warunkach nie dziwi utrzymująca się presja na rynkach ryzykownych aktywów. Inwestorzy mają coraz mniejsze przekonanie, że z opałów uda się wyjść obronną ręką.
Na warszawskim parkiecie zamiera coraz bardziej handel. Drugi kolejny tydzień obroty spółkami z WIG20 nie przekroczyły średnio 620 mln zł na sesję. Jeszcze gorzej jest w przypadku małych i średnich spółek. Przeciętne obroty firmami z mWIG40 drugi kolejny tydzień były niższe od 90 mln zł, a w przypadku spółek z sWIG80 w minionym tygodniu było to zaledwie 26 mln zł. Niska aktywność inwestorów pokazuje coraz bardziej wyczekującą postawę inwestorów. To może skutkować pojawieniem się silnego ruchu na rynku w najbliższych tygodniach, jeśli wyczekujący na rozwój wypadków zaczną jednak opowiadać się po którejś ze stron. Bliskość średnioterminowego wsparcia dla WIG w postaci 12-miesięcznej średniej, takie oczekiwanie wzmacnia. Albo dojdzie do odbicia od wsparcia i pojawi się zachęta do kupna, albo zostanie ono przełamane, zapowiadając mocniejszą przecenę.
Niska aktywność inwestorów na naszym rynku wskazuje na rosnącą grupę inwestorów, którzy wstrzymują się z decyzjami, co może w niedalekiej przyszłości skutkować większym ruchem na rynku
Chiński rynek nieruchomości wciąż wykazuje oznaki przegrzania koniunktury.
Chcesz kupić/sprzedać mieszkanie? Przejrzyj oferty w serwisie Nieruchomości INTERIA.PL
W 67 na 70 monitorowanych przez rząd chińskich miastach wzrosły ceny nowych domów w czerwcu. W Pekinie i Szanghaju zwyżka w skali roku przyspieszyła w porównaniu z poprzednim miesiącem. W Pekinie wzrost wyniósł 2,2 proc. wobec 2,1 proc. w maju, a w Szanghaju zwyżka sięgnęła 2,2 proc. wobec 1,4 proc. miesiąc wcześniej. Tym samym znów odradzają się obawy, że walka chińskich władz ze wzrostem cen na rynku nieruchomości jest mało skuteczna. Uzasadnia to oczekiwania na dalsze kroki mające ograniczać ruch cen mieszkań w górę. Walce z tym zjawiskiem szkodzi wysoka inflacja, która skutkuje ujemnymi realnymi stopami procentowymi i skłania do poszukiwania bardziej rentownych lokat kapitału niż oszczędzanie w banku. Jednocześnie ujemne realne stopy procentowe obniżają koszt finansowania zakupu nieruchomości. W tych warunkach nie dziwi, że chińskie władze wprowadzają w mniejszych miastach, które notują najszybszy wzrost cen, ograniczenia dotyczące liczby mieszkań, jakie może kupić jedna rodzina.