Ocieplenie w finale

Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły sesję relatywnie mocnego, choć sennego cofnięcia po ostatnich wzrostach. Przez większą część dnia WIG20 osuwał się na południe na tyle systematycznie, iż w końcówce średnia traciła około 1,3 procent i lokowała się pod psychologiczną barierą 1750 pkt.

Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły sesję relatywnie mocnego, choć sennego cofnięcia po ostatnich wzrostach. Przez większą część dnia WIG20 osuwał się na południe na tyle systematycznie, iż w końcówce średnia traciła około 1,3 procent i lokowała się pod psychologiczną barierą 1750 pkt.

Przez większą część sesji brakowało jednak aktywności. W istocie niskie wolumeny na większości spółek przykryły wymiany akcjami PZU, na które przypadło 215 z blisko 650 mln zebranych dziś w WIG20. Na tle innych sesji obrót był relatywnie duży, ale przebieg sesji nie wskazuje na to, by za 650 mln złotych kryła się jakaś wielka aktywność podaży. W istocie, poza PZU, żadna ze spółek z WIG20 nie przekroczyła pułapu 100 mln, a ledwie jedna przekroczyła 50 mln złotych.

Stąd relatywnie łatwe przesunięcie na końcowym fixingu, który zredukował wcześniejszą stratę indeksu do 0,77 procent i przełożył się tygodniowy wzrost o 1,6 procent. Z perspektywy końca tygodnia doskonale widać, iż rynek największych spółek ma za sobą kolejny tydzień walki w rejonie 1750 pkt, wokół którego toczy się gra od końca czerwca. Mniejsze lub większe oddalenia od tego poziomu kończyły się powrotami do punktu, w którym średnia przebywała po skoku zmienności wywołanym wynikiem referendum w Wielkiej Brytanii.

Reklama

Nie bez znaczenia są oczywiście lokalne czynniki, jak czwartkowe zamieszanie wokół spółek sektora energetycznego i planów podwyższenia wartości nominalnej akcji spółek kontrolowanych przez rząd, ale z punktu widzenia wykresu ważne jest zawieszenie WIG20 na poziomach, z których jest ciągle relatywnie daleko do tegorocznych ekstremów i granic konsolidacji pomiędzy kwietniowym szczytem, a styczniowym dołkiem. Dla większości graczy dopiero wyjście 2000 pkt. lub 1650 pkt. będzie okazją do nowego spojrzenia na rynek, który pozostaje zamrożony w trendzie bocznym.

Adam Stańczak

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »