Oczekiwanie na prezydenta

Wczorajsze, ostatnie sondaże przedwyborcze wskazały na zwycięstwo Hilary Clinton. Indeksy amerykańskie poszły mocno w górę o ponad 2 proc. Musiało się to przełożyć na dzisiejsze notowania w Europie.

Wczorajsze, ostatnie sondaże przedwyborcze wskazały na zwycięstwo Hilary Clinton. Indeksy amerykańskie poszły mocno w górę o ponad 2 proc. Musiało się to przełożyć na dzisiejsze notowania w Europie.

O ile wczoraj WIG20 nie zareagował na wzrosty w Europie, to dziś się to udało. Z trudem, bo wzrost wyniósł zaledwie 1,2 proc, co w sumie ze wczorajszym spadkiem wskazuje na zapóźnienie i/lub słabość naszego parkietu.

Notowania zaczęły się od wzrostu i już po godzinie sięgnął on dla WIG20 20 pkt. W dalszej części sesji zapanował spokój. Indeks dreptał pomiędzy 1775 pkt. a 1780 pkt. W końcówce pod wpływem wzrostów w USA udało się przekroczyć 1780 pkt. Obrót był umiarkowany. Ta sesja miała być wyczekiwaniem na dzisiejsze wyniki wyborów, więc nie mogła być impulsem dla średnio i długoterminowego inwestora.

Reklama

Słabsze od otoczenia zachowanie Warszawy nie dziwi. Zagrożenie wygraną Trumpa jest duże, a jej skutki byłyby dla Polski znacznie poważniejsze niż Europy Zachodniej. Począwszy od osłabienia złotego, zwiększenia zadłużenia, odpływu inwestycji, na bezpieczeństwie zakończywszy.

Wszystko rozstrzygnie się jutro i nie sposób dziś spekulować kto wygra. W przypadku wygranej Trumpa spadki są pewne. W przypadku zwycięstwa Clinton trzeba stawiać na wzrosty, choć być może umiarkowane. Pułap 1800 pkt. jest w zasięgu.

Witold Zajączkowski

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »