Ostateczne rozwiązanie dla kryzysu będzie później

Poniedziałkowa sesję europejską główna para walutowa rozpoczęła całkiem nieźle. Kurs po lekkim obsunięciu się podczas notowań azjatyckich znów powracał na wyższe poziomy. Inwestorzy z umiarkowanym zadowoleniem przyjęli weekendowe efekty prac roboczego spotkania ministrów finansów krajów G20.

Poniedziałkowa sesję europejską główna para walutowa rozpoczęła całkiem nieźle. Kurs po lekkim obsunięciu się podczas notowań azjatyckich znów powracał na wyższe poziomy. Inwestorzy z umiarkowanym zadowoleniem przyjęli weekendowe efekty prac roboczego spotkania ministrów finansów krajów G20.

Mimo braku konkretów i zapowiedzi uczestników, że plan rozwiązania kryzysu długu w strefie euro zostanie przedstawiony 23 października rynki zachowały spokój. Dzięki temu kurs eurodolara mógł powrócić do testowania 1,39. Spokój nie trwał jednak długo. Jeszcze bowiem przed południem wspólna waluta zaczęła mocno tracić względem dolara. Przecena wyhamowała dopiero w okolicy 1,3790.

Czynnikiem, który mógł wzmocnić niedźwiedzie były spekulacje prasowe, że agencje ratingowe mogą obniżyć poziom wiarygodności kredytowej dwóch największych gospodarek strefy euro: Niemiec i Francji. Jest to związane przede wszystkim z bardzo dużym zadłużeniem tych państw oraz wysoką ekspozycją tamtejszych banków na grecki dług, który w znacznym stopniu nie zostanie zwrócony. Taki rozwój wypadków byłbym katastrofalny dla świata finansów. Oliwy do ognia dolał dziś także niemiecki minister finansów, który stwierdził, że zaplanowany na niedzielę szczyt UE nie przedstawi ostatecznego rozwiązania kryzysu długu w strefie euro.

Reklama

To w zestawieniu z wcześniejszymi wypowiedziami zwłaszcza kanclerz Niemiec i prezydenta Francji o przedstawieniu kompleksowego rozwiązania do końca października mogło rozczarować uczestników rynku, którzy zaczęli mocniej wyprzedawać euro. Oczekiwania wobec spotkania z 23 października są bowiem bardzo duże. Czasu na kolejne polityczne zapewnienia już nie ma, teraz trzeba działać i to zdecydowanie. Pod koniec sesji europejskiej kurs pary EUR/USD oscylował przy poziomie 1,3750. Bez wpływu na rynek pozostały dziś dane makro dotyczące amerykańskiej gospodarki. Indeks NY Empire State nadal pozostaje przy tegorocznych minimach, zaś wzrost produkcji przemysłowej utrzymał się na poziomie 0,2 proc. m/m.

Odwrót od minimów

Dobry start notowań eurodolara na początku dzisiejszego handlu na Starym Kontynencie pozwolił rodzimej walucie na kontynuowanie umocnienia. Wsparciem dla złotego okazały się także słowa Prezesa NBP Marka Belki, który nie wykluczył dalszej działalności banku centralnego na rynku walutowym. To wszystko spowodowało, że para USD/PLN zaliczyła nowe lokalne minimum na poziomie 3,0680. Ten stan nie trwał jednak zbyt długo.

W miarę spadków eurodolara i zwiększania się awersji do ryzyka pary złotowe zaczęły szybko oddalać się od swoich minimów. Silne wzrosty zostały chwilowo zatrzymane przez istotne opory 3,12 na parze USD/PLN i 4,29 na EUR/PLN. Jednak w miarę zbliżania się do końca sesji bykom udawało się przepychać notowania coraz wyżej. O godzinie 1:20 jedno euro kosztowało 4,3110 zł, zaś dolar 3,13 zł.

Michał Mąkosa

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »