Początek energetycznej rewolucji?

Coraz częściej słyszy się, iż doba spowolnienia może okazać się szansą dla węgla. Wyprodukowana energia z tego surowca w ujęciu globalnym wzrosła o 5,4 proc. r/r, w Niemczech oraz w Wielkiej Brytanii odsetek ten wzbił się o kilkanaście procent. Fakt ten stanowi olbrzymią szansę dla Polski jako eksportera tego surowca.

Relatywnie tanie koszty emisji CO2 wciąż zachęcają do budowy nowych bloków węglowych, podczas gdy wysokie ceny gazu zmuszają producentów do odchodzenia od wytwarzania energii z węglowodorów. Na chwilę uwagi zasługuje również metan - produkt towarzyszący pokładom węgla. Tylko 25 proc. owego gazu wykorzystywane jest do celów energetycznych, natomiast około 75 proc. uwalnianie jest do atmosfery. Stanowi to szansę na uzyskanie dodatkowych porcji energii ze złóż niekonwencjonalnych, a co za tym idzie, zmniejszenie wrażliwości wyniku finansowego spółek węglowych na zmiany ceny węgla poprzez dywersyfikację portfela surowcowego.

Reklama

Jednak można mieć wrażenie, że to energia odnawialna jest kluczem do lepszego jutra. Ciągłe spory i propozycje nowych rozwiązań w dziedzinie OZE oraz zasadność projektowanych systemów wsparcia stawiają ten obszar energetyki w centrum zainteresowania. Obecny system wsparcia produkcji energii z OZE budzić może wiele kontrowersji. Obowiązujący w Polsce system feed-in-tariffs, czyli wsparcie produkcji energii dla mikro i małych instalacji poprzez gwarantowane stawki oraz koncepcja zielonych certyfikatów izolują ceny tejże energii od konkurencji rynkowej. Brak kontroli nad ewentualnymi kosztami poprzez otwarty system subsydiowania może stanowić olbrzymie zagrożenie.

System feed-in-tariffs, mimo swoich olbrzymich zalet, jakimi są możliwości dostosowania stawki do używanej technologii oraz mocy elektrowni, obarczony jest także szeregiem wad. Niemcy, jako kraj stosujący owe rozwiązanie, mogą posłużyć jako ostrzeżenie. Koszty wynikające z obowiązku dofinansowania tego typu produkcji przekroczą w 2013 r. 20 mld euro, czyli osiągną poziom wyższy niż wynosi deficyt budżetowy Polski. Kraj ten nie jest gotowy na tak olbrzymie wydatki, które zaskoczyły samych zarządzających. Uprzednio sporządzona prognoza kosztów znacząco odbiega od rzeczywistości, a co za tym idzie, wzrost ceny energii okazuje się być niezwykle odczuwalny.

Nadziei nie należy szukać również w systemie zielonych certyfikatów, czyli świadectw pochodzenia energii elektrycznej wytworzonej z odnawialnych źródeł energii. Instrumentowi temu grozi załamanie cen w wyniku małej elastyczności oraz rosnącej podaży. Obowiązek uczestnictwa energii z OZE w ogólnej produkcji energii w 2013 roku wynosić będzie 12 proc., następnie będzie on systematycznie rósł o 1 punkt procentowy rocznie do osiągnięcia poziomu 15 proc.

Podkreślić należy również, że wzrost wspomnianego obowiązku o jeden punkt procentowy będzie kosztował odbiorców energii około 300 mln zł. Automatycznie nasuwa się więc pytanie, czy w okresie spowolnienia stać nas na taką rozrzutność? Zdaje się, iż kontrowersyjny i budzący wiele emocji problem znalezienia złotego środka we wsparciu dla OZE wciąż pozostaje nierozstrzygnięty.

OZE, oprócz wielu zagrożeń, roztacza przed ludzkością również szereg możliwości. Szansa powstania obszaru całkowicie uniezależnionego od tradycyjnych źródeł pozyskiwania energii może budzić olbrzymią nadzieję wśród obecnych i przyszłych społeczeństw. Dobrym przykładem jest tu eksperyment Eco- GRID przeprowadzany na wyspie Bornholm, który potrwa trzy najbliższe lata.

W badaniu udział weźmie 2 tys. domów, które staną się częścią niezależnego systemu zasilania, bazującego jedynie na pracy turbin wiatrowych oraz ogniw słonecznych. Celem eksperymentu jest zweryfikowanie, czy inteligentne zarządzanie energią z OZE poprzez uzależnienie konsumpcji energii od jej podaży oraz rozwinięty system magazynowania mogą doprowadzić do niezależności energetycznej, przy zachowaniu dotychczasowego standardu życia.

Redukcja zużycia energii poprzez automatyczne wyłączenie konsumujących energię pralek czy zmywarek w godzinach szczytu, a następnie natychmiastowe ich uruchamianie w okresach mniejszego zapotrzebowania na energię pełni funkcję stabilizacyjną. Projekt ma również dowieść, że energii pochodzącej z OZE niekoniecznie trzeba przypisywać status "NIESTABILNE ŹRÓDŁO".

Przed produkcją energii pochodzącej z OZE stoi wciąż wiele trudności, a przed obecnymi i przyszłymi pokoleniami - wiele wyzwań. Wciąż nierozstrzygnięte regulacje prawne odstraszające potencjalnych inwestorów, problem otwartego subsydiowania produkcji zamiast samego procesu inwestycyjnego, który wspomógłby rozwój procesu technologicznego zamiast ograniczać konkurencyjność rynku, czy niekontrolowanie rosnące koszty rozwoju sektora obciążające ostatecznych odbiorców energii, stanowią niemały problem. Aspekty te kreują potrzebę kształcenia specjalistów oraz ludzi zainteresowanych problematyką OZE.

Ten niezwykle wymagający, ciekawy i wciąż nieodkryty obszar w przyszłości otworzy wiele drzwi nie tylko inwestorom oraz specjalistom, ale każdemu człowiekowi. Pod znakiem zapytania stoi tylko skala zmian oraz szybkość ich implementacji.

Sandra Piczak

TREND - Miesięcznik o sztuce inwestowania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »