Polacy wreszcie zaczną kupować auta

W drugim półroczu krajowy rynek motoryzacyjny może przełamać kilkuletni kryzys. Jeżeli po wakacjach rząd wprowadzi nowe podatki, całoroczna sprzedaż wzrośnie o 10 tys. samochodów. Dalsza bezczynność rządu doprowadzi do masowych bankructw dilerów i zatrzyma produkcję aut.

W drugim półroczu krajowy rynek motoryzacyjny może przełamać kilkuletni kryzys. Jeżeli po wakacjach rząd wprowadzi nowe podatki, całoroczna sprzedaż wzrośnie o 10 tys. samochodów. Dalsza bezczynność rządu doprowadzi do masowych bankructw dilerów i zatrzyma produkcję aut.

Drugie półrocze może być przełomowe dla branży motoryzacyjnej. Konieczna jest jednak pomoc rządu. Kluczem do sukcesu są regulacje prawne, które po pierwsze, zahamują import używanych samochodów, po drugie, uczynią opłacalny zakup nowych aut przez firmy. Możliwe, że oczekiwane przez sprzedawców i producentów aut zmiany w przepisach zostaną wprowadzone tuż po wakacjach.

W myśl nowych regulacji firmy odliczałyby od zakupionego auta pełną stawkę VAT i zaliczały odpisy amortyzacyjne do kosztów uzyskania przychodów.

Obowiązywałby także podatek ekologiczny, który zastępując pobieraną obecnie akcyzę na samochody, ograniczyłby znacząco napływ używanych aut z zagranicy.

Nie widać nabywców

Zdaniem Jerzego Krężlewskiego, dyrektora marketingu Kulczyk Tradex, importera samochodów Volkswagen i Audi, wprowadzenie zmian tuż po wakacjach może zwiększyć sprzedaż nowych samochodów jeszcze w tym roku nawet o 10 tys. sztuk. Skok, który do niedawna żadnemu dilerowi nawet się nie śnił, jest zależy od Zyty Gilowskiej, minister finansów. Jeżeli Gilowska nie pójdzie na rękę sprzedawcom samochodów, to tegoroczne wyniki mogą być jeszcze gorsze, niż rok temu. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku sprzedaż była najmniejsza od 14 lat i blisko trzy razy mniejsza, niż w rekordowym dla branży 1999 roku. Nabywców znalazło tylko około 235 tys. samochodów (w 1999 roku było to 650 tys. aut).

- Przełamanie kryzysu na rynku jest tylko w rękach rządu. Regulacje prawne mogą wprowadzić branżę na drogę 10-15 proc. wzrostu - uważa Jakub Faryś.

Dopiero wtedy firmy, działające w tym sektorze odczują znaczącą poprawę.

Możliwe bankructwa

Na razie 200-300 spośród 1,4 tys. dilerów grozi bankructwo. Szacunków o skali bankructw eksperci branży dokonują na podstawie proporcji między wielkością rynku, wielkością sprzedaży i zrealizowanych przez dilera inwestycji. Założenie jest proste: diler pozaaglomeracyjny, żeby przeżyć, musi sprzedać 20 samochodów miesięcznie. A 235,5 tys. samochodów sprzedanych w ubiegłym roku podzielone przez około 1,4 tys. dilerów w całej Polsce daje wynik po kilkanaście samochodów miesięcznie na każdą placówkę.

Jeżeli nie zmieni się koniunktura na rynku, może upaść 200-300 sprzedawców samochodów spośród 1400 działających w kraju

Dilerzy nie tylko ponoszą straty na działalności operacyjnej, ale też muszą spłacać kredyty w bankach zaciągnięte pod koniec lat 90. Wtedy to zostali zmuszeni przez koncerny motoryzacyjne do szeregu inwestycji podnoszących standard salonów sprzedaży.

To nie jedyne problemy sprzedawców aut. Obecne marże producentów, importerów i dilerów wahają się w przedziale 3 - 10 proc.

Dla dwóch pierwszych grup redukcje w marżach osiągnęły już jednak próg opłacalności. Teraz czas na sprzedawców aut. W rezultacie, nie dość, że dilerzy sprzedają za mało, to żeby znaleźć klienta, będą musieli obniżyć marże.

Dilerzy przez ostatnie lata ratowali się jeszcze serwisowaniem samochodów, ale trwająca od dwóch lat zapaść na rynku przekłada się również na obniżenie wpływów z tego źródła.

Sprzedawcy samochodów, zwłaszcza na prowincji, stoją więc dziś na rozdrożu.



Tylko nieliczni zyskują

Przedstawicielom branży humorów nie poprawiają również tegoroczne statystyki. Spośród 42 oferowanych na polskim rynku marek, tylko niespełna połowa odnotowała większą sprzedaż niż przed rokiem (20 firm), przy czym w pierwszej dziesiątce (80,7 proc. rynku) są tylko trzy marki, które zanotowały wzrost sprzedaży (Toyota, Opel, Volkswagen). W efekcie, od stycznia do kwietnia 2006 roku sprzedaż samochodów osobowych była o 8 proc. gorsza niż przed rokiem.

Nastroje sprzedawców tylko nieznacznie poprawia sprzedaż samochodów dostawczych.

Od początku roku z salonów samochodowych wyjechało łącznie blisko 11,5 tys. sztuk takich samochodów, a więc o 11,4 proc. więcej niż rok wcześniej.

Jakub Faryś jednak ostrzega, że znaczące ożywienie w sprzedaży tych samochodów odnotowane w pierwszej połowie roku jest jedynie efektem nowych regulacji prawnych, obligujących użytkowników pojazdów o ciężarze powyżej 3,5 tony, do wypełnienia normy emisji spalin Euro IV, oraz koniecznością montowania w miejsce analogowych, cyfrowych tachografów. To właśnie te regulacje spowodowały zmianę w planach zakupowych firm i pobudziły do zakupów nawet tych, którzy takich inwestycji nie planowali.

Lekkie ożywienie w sprzedaży samochodów dostawczych nie zmienia jednak złych nastrojów w branży. Co gorsza, coraz częściej narzekają również producenci samochodów. Mimo że produkcja oparła się dekoniunkturze rynku motoryzacyjnego, to żaden z producentów nie ukrywa, że jedną z przesłanek inwestowania przed laty w Polsce, obok niskich kosztów pracy, był jednak potencjał rynku.

Sprzedaż, potem produkcja

- Wciąż ratują nas niższe koszty pracy, ale pozostałe gospodarki już nadrabiają zaległości - mówi Romuald Rytwiński, szef GM Poland.

Dlatego też coraz częściej Polskę omijają nowe inwestycje motoryzacyjne. PSA wybrało przecież Czechy, a Huyndai Słowację. Zdaniem Rytwińskiego stało się tak z bardzo prostej przyczyny. Koncerny motoryzacyjne, mając do wyboru lokalizacje, takie jak: Polska, Czechy i Słowacja wybierają tę, która ma najlepsze perspektywy sprzedaży produktu.


- Gdyby sprzedaż nowych samochodów w Polsce była proporcjalna do potencjału rynku, nie mam wątpliwości, że inwestycje lokowane byłyby w Polsce - uważa Rytwiński.

Reklama

OPINIE

Jerzy Krężelewski
dyrektor marketingu Kulczyk Tradex

Konsekwencją kryzysu na rynku jest zmniejszenie zyskowności sprzedawców aut. Dilerzy poszukują kurczowo oszczędności. Ograniczenie kosztów odbija się bezpośrednio na zarobkach pracowników, a to powoduje sięgającą 30 proc. fluktuację pracowników. O ile producenci i importerzy wciąż wydają pieniądze na reklamę, to już dilerzy drastycznie ograniczają wydatki. Odczuwają to zwłaszcza na własnej skórze media lokalne. Poza tym coraz większa liczba dilerów ma problemy z bankami, kredytującymi ich działalność, a to powoduje sytuację, w której zaczynają oni poszukiwać dodatkowych źródeł dochodu.

Jakub Faryś
przewodniczący Związku Motoryzacyjnego SOiS


Nie ma żadnych przesłanek wskazujących na poprawę sytuacji w sprzedaży nowych samochodów. Jeżeli rynek w tym roku wzrośnie, to nieznacznie. Chyba że rząd wprowadzi sprzyjające branży regulacje prawne w zakresie podatku VAT. Pewne są jednak negatywne skutki utrzymującej się stagnacji na rynku. Najbardziej widoczny jest starzejący się z roku na rok park samochodowy, a tym samym zmniejszające się bezpieczeństwo na polskich drogach. Stajemy się coraz większym złomowiskiem motoryzacyjnym Europy. Import używanych samochodów rozchwiał też ceny na rynku.

Przemysław Skorupa
doradca podatkowy z Baker & McKenzie


Podatek od służbowych samochodów używanych w celach prywatnych jest naliczany wyłącznie w tych krajach, gdzie można odliczyć VAT przy ich zakupie. Możliwość pełnego odliczenia VAT mają podatnicy w Niemczech i Holandii. Są jednak kraje, gdzie nie ma mowy o pełnym odliczeniu. Przykładem jest Belgia. Podobnie jest w Polsce, gdzie można odliczyć tylko część VAT. Dlatego nie ma u nas mowy o opodatkowaniu służbowych aut. To się jednak zmieni. Podatnicy od 1 stycznia 2007 roku zyskają możliwość pełnego odliczenia, będą jednak musieli zapłacić podatek od aut służbowych wykorzystywanych w celach prywatnych.

Cezary Pytlos

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: Auta | podatek | rząd | kupować | dilerzy | firmy | nowe podatki | rynek motoryzacyjny | VAT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »