KE szykuje ostateczną ugodę z Gazpromem

Komisja Europejska przygotowuje decyzję, która ostatecznie zatwierdzi ugodę z Gazpromem w sprawie o nadużywanie przez niego pozycji w Europie Środkowej i Wschodniej - podało PAP źródło z tej instytucji. To dobre informacje dla rosyjskiego monopolisty.

"Są przygotowania, żeby to się wydarzyło na początku maja. Wszystkie warunki, żeby taka decyzja została podjęta, są spełnione" - powiedział PAP zastrzegający sobie anonimowość urzędnik.

Ruch Komisji będzie oznaczał brak formalnego uznania naruszenia reguł konkurencji przez rosyjskiego potentata i uniknięcie przez niego kary finansowej, która mogła sięgnąć do 10 proc. globalnego obrotu koncernu.

Decyzja ma się opierać na art. 9 unijnego rozporządzenia ws. wprowadzenia w życie reguł konkurencji. Daje on Komisji prawo do tego, by zobowiązania dobrowolnie zgłoszone przez Gazprom stały się dla spółki wiążące. Decyzja taka może zostać przyjęta na czas określony i oznaczać będzie, że nie ma już dalszych podstaw do podejmowania działań przez Komisję.

Reklama

Taki obrót sprawy, choć nie jest wielkim zaskoczeniem, będzie rozczarowaniem dla krajów Europy Środowo-Wschodniej. To bowiem spółki z tych państw były poszkodowane monopolistycznymi praktykami Gazpromu. Polska - jak podało źródło dyplomatyczne PAP w Brukseli - chciała, by Komisja w przypadku odstąpienia od kar przyjęła mechanizm retroaktywnego wyrównania cen. Miałby to być sposób zadośćuczynienia polskim spółkom poszkodowanym przez zawyżenie cen przez Gazprom. Na takie rozwiązanie jednak się nie zanosi.

Od wstępnej ugody KE z Gazpromem minął już ponad rok. W marcu 2017 r. Komisja ogłosiła, że przyjęła zobowiązania koncernu, które mają zapewnić swobodny przepływ gazu po konkurencyjnych cenach w Europie Środkowej i Wschodniej. Polska, a także inne państwa dotknięte monopolistycznymi praktykami giganta były zawiedzione, że Bruksela nie zdecydowała się na nałożenie kar.

Gazprom, który dostarcza do UE jedną trzecią gazu, w zeszłym roku zaproponował powiązanie cen oferowanego przez siebie surowca z cenami rynkowymi w hubach gazowych na zachodzie Europy. W przypadku Polski taki mechanizm już został wprowadzony wcześniej, ale inne kraje regionu, jak Słowacja czy Bułgaria, mogłyby na nim skorzystać.

Decyzja zobowiązaniowa Komisji, bo tak będzie się oficjalnie nazywało zatwierdzenie ugody, otworzy drzwi do zaskarżenia jej przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

Na ruch taki może się zdecydować Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG), które od dawna powtarza, że KE powinna ukarać finansowo Gazprom i stworzyć konkurencyjne warunki na rynku gazu. Spółka argumentuje, że Gazprom przez wiele lat naruszał zasady antymonopolowe, przez co doprowadził do znacznych szkód na rynkach Europy Środkowej.

Skargę może złożyć też polski rząd. Tu jednak może być problem. Po pierwsze byłby to precedens - dotychczas żaden kraj nie kwestionował w Luksemburgu decyzji zobowiązaniowej Komisji. Po drugie zaskarżenie ugody sprawiłoby, że zobowiązania Gazpromu nie stałyby się (przynajmniej do czasu rozstrzygnięcia batalii sadowej) wiążące. A na tym - jak podkreślają rozmówcy PAP - mogłyby stracić takie kraje jak Słowacja czy Bułgaria.

Dyplomaci zwracają ponadto uwagę, że decyzja o zamknięciu sprawy rosyjskiego koncernu pojawia się w momencie pogorszenia relacji unijno-rosyjskich i krótko po tym, gdy Gazprom odmówił wypłacenia ukraińskiemu Naftohazowi odszkodowania przyznanego mu przez Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie.

Komisja Europejska mogła wskazywać, że jej decyzja i brak kar nie zamyka drzwi takim spółkom jak PGNiG do złożenia sprawy do sądu przeciwko Gazpromowi o odszkodowanie. Teraz, gdy holding pokazał, że nie wypełnia prawnych zobowiązań, ten argument upadł - podkreśla rozmówca PAP.

Sprawa ciągnie się od września 2011 r., kiedy przedstawiciele KE weszli do biur Gazpromu. W 2015 r. Komisja formalnie zarzuciła rosyjskiemu koncernowi łamanie unijnych zasad konkurencji, a także realizację strategii zmierzającej do podziału rynku gazu w krajach członkowskich z Europy Środkowej i Wschodniej, np. poprzez ograniczanie odbiorcom możliwości reeksportu gazu.

W ocenie KE rosyjski koncern utrudnia konkurencję na rynku gazu w ośmiu z nich: w Polsce, Bułgarii, Czechach, Estonii, na Węgrzech, Litwie, Łotwie i Słowacji.

Dla Polski i innych państw regionu oznaczało to wymierne straty finansowe, bo cena gazu dla naszego kraju była wówczas indeksowana do cen ropy. W czasie gdy ceny ropy utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, odbiorcy rosyjskiego gazu w naszym kraju płacili za błękitne paliwo jedne z najwyższych stawek w Europie.

W myśl ubiegłorocznego porozumienia z Komisją Gazprom ma m.in. wyeliminować ograniczenia dotyczące reeksportu gazu i ułatwić odsprzedaż tam, gdzie nie ma połączeń. Ma też zapewnić, że ceny gazu w Europie Środkowej i Wschodniej będą odzwierciedlać ceny rynkowe.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku.

W tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Jego ewentualne opóźnienie mogłoby zmusić Rosję do podpisania kolejnego kontraktu na tranzyt z Ukrainą. Na razie jednak nie ma sygnałów, że Gazprom wstrzymuje budowę.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2017

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Gazprom | Nord Stream 2 | ceny gazu | Komisja Europejska | gazociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »