Polscy rolnicy będą mogli zabijać sami

Nie może być takiej sytuacji, że w zgodzie z prawem nie możemy ubić hodowanego przez siebie zwierzęcia...

- Do końca roku zostanie zmienione rozporządzenie dotyczące sprzedaży bezpośredniej, które będzie legalizowało kwestię uboju gospodarczego - zapowiedział w piątek w Nowym Targu minister rolnictwa Marek Sawicki.

- Nie może być takiej sytuacji, że prawnie nie możemy ubić hodowanego przez siebie zwierzęcia. Rolnicy i tak to robią, omijając prawo i płacąc kary. Żeby nie tworzyć fikcji prawnej, przepisy te zostaną zmienione - powiedział Sawicki podczas spotkania w nowotarskim Regionalnym Związku Hodowców Owiec i Kóz.

Minister zapowiedział, że wojewodowie wyznaczą miejsca, gdzie będzie można zakopywać odpady poubojowe. Takie odpady będą też mogły być pakowane w specjalne worki, rozdawane przez powiatowych lekarzy weterynarii. Będą one odbierane przez firmę zajmującą się utylizacją odpadów.

Reklama

Zamiar dokonania uboju gospodarczego rolnik będzie musiał zgłosić do powiatowego lekarza weterynarii. Uboju gospodarczego będzie mógł dokonywać rolnik poinstruowany przez powiatowego lekarza weterynarii, bez odbywania dodatkowych kursów rzeźnickich.

- Nikt was nie będzie uczył, jak się ubija jagnię, cielę czy królika - zwrócił się do owczarzy Sawicki.

Zapowiedź ministra z radością przyjęli hodowcy owiec z Podhala. "Nareszcie będziemy mogli legalnie ubijać zwierzęta w gospodarstwach, zgodnie z przepisami unijnymi. Podobnie jest np. w sąsiedniej Słowacji, która zalewała nas swoją jagnięciną. Obowiązujące dotychczas przepisy to nasze zaniedbanie. To była największa bolączka owczarstwa i krzywda dla naszych hodowców, którzy musieli płacić kary za ubicie gospodarcze jagnięcia" - mówił prezes Polskiego Związku Owczarskiego Jan Antoł. Za ubicie gospodarcze jagnięcia hodowcy płacili 100 zł kary.

W Polsce hodowanych jest 200 tys. owiec. Największe hodowle prowadzone są na Podhalu i Beskidach. W pierwszych latach po II wojnie światowej w Tatrach Polskich wypasano prawie 30 tys. owiec, co zdaniem przyrodników doprowadziło do zniszczenia tamtejszej roślinności. W latach 1960-1980 zdecydowano o wycofaniu pasterstwa z hal, co z kolei powodowało niekorzystne zarastanie śródleśnych polan. W 1981 r. w Tatrach wprowadzono tzw. kulturowy wypas, aby odtworzyć zarastające polany i hale tatrzańskie. Z 250 hektarów łąk na terenie TPN, dostępnych dla wypasu owiec, wykorzystana jest zaledwie połowa. Obecnie sześciu baców w Tatrach wypasa ok. 1600 owiec.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: rolnicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »