Porozumienie kończące wojnę handlową na horyzoncie?

Dzisiaj, w stolicy Argentyny - Buenos Aires, rozpoczyna się szczyt najbardziej rozwiniętych gospodarek na świecie - G-20. Tegoroczne spotkanie decydentów tych potentatów gospodarczych jest wyjątkowe, ponieważ liderzy światowej gospodarki stoją na rozdrożu.

Dzisiaj, w stolicy Argentyny - Buenos Aires, rozpoczyna się szczyt najbardziej rozwiniętych gospodarek na świecie - G-20. Tegoroczne spotkanie decydentów tych potentatów gospodarczych jest wyjątkowe, ponieważ liderzy światowej gospodarki stoją na rozdrożu.

Albo zdecydują się na kompromis i współpracę, albo pogrążą świat w wojnie handlowej, czego skutkiem będzie "wysyp" ceł i ogólne zubożenie wszystkich stron konfliktu. Na dzień 1 grudnia został zaplanowany luch prezydenta Trumpa z prezydentem Xi, podczas którego panowie mogą osiągnąć porozumienie. Administracji waszyngtońskiej zależy przede wszystkim na tym, aby Chińczycy przestali kraść własność intelektualną amerykańskich firm (deficyt handlowy był tylko pretekstem do rozpoczęcia wywierania nacisku na Pekin, za pośrednictwem ceł), zaś władzom Chin zależy na wycofaniu ceł i nienakładaniu nowych. Trump, tak jak ma to w zwyczaju, przystępuje do negocjacji z bardzo silnej pozycji, zaganiając swojego rywala, niczym kot zagania mysz, do kąta.

Reklama

Jedynym sensownym i opłacalnym rozwiązaniem dla Pekinu jest kompromis, czego Donald ma doskonałą świadomość, dlatego też grozi, że niespełnienie oczekiwań Waszyngtonu skutkować będzie podniesieniem ceł z 10 proc. do 25 proc. (1 stycznia kończy się okres przejściowy) oraz nałożeniem nowych, opiewających na wartość 267 mld USD chińskiego eksportu do USA. Czy prezydenci osiągną porozumienie? Trudno na to pytanie odpowiedzieć, gdyż logicznym i sensownym rozwiązaniem jest kompromis, aczkolwiek współpraca była również sensownym rozwiązaniem wiele miesięcy temu, a mimo to Pekin na nią nie przystał. Czyżby prezydent Xi chciał sprawdzić, czy Trump blefował? Czy może honor nie pozwolił im się ugiąć i niczym japońscy samuraje wierni kodeksowi Bushido, Chińczycy trwają na beznadziejnej pozycji i nie chcą się cofnąć w myśl zasady: krwawię, ale mój oponent krwawi razem ze mną?

Amerykańskie przedsiębiorstwa, w tym kwartale, zrewidowały w dół prognozy wzrostu przychodów i zysków, obwiniając zaburzenia w łańcuchu dostaw, spowodowane cłami, jako główny powód pogarszających się perspektyw biznesowych. Brak porozumienia byłby fatalny dla rynku i pociągnąłby by za sobą kolejne działania - Chińczycy mogliby nałożyć ograniczenia prowadzenia działalności biznesowej na terytorium Państwa Środka, zaś Amerykanie rozpoczęliby batalię na nowych froncie - wprowadzając (czy raczej odmrażając) cła na europejskie samochody. Skutkiem braku porozumienia mogłaby być totalna wojna handlowa, która nie wyszłaby nikomu na dobre. Takie same odczucia ma rynek, gdyż wczorajszy twitt Trumpa odnoszący się w optymistycznym tonie do zbliżającego się spotkania i ewentualnego porozumienia, wyciągnął amerykańskie indeksy, które przeceniały się o prawie -1 proc.

Ostatecznie czwartkowa sesja zakończyła się w miarę płasko, z niewielkimi spadkami. Inwestorzy z niecierpliwością oczekiwać będą weekendowego komunikatu, dlatego tez należy się spodziewać wzrostu zmienności w przyszłym tygodniu.

Marcin Działek

Santander Dom Maklerski
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »