Pracować niekonwencjonalnie...

Jadę do pracy potwornie zatłoczonym autobusem. Mam czas na najbardziej dziwne przemyślenia...

Bo gdyby tak można było chodzić do biura o dwie godziny później, nie musiałabym półprzytomna "wbijać się" do tego wypełnionego ponad normę pojazdu komunikacji miejskiej. Moja sąsiadka zamiast tracić cztery godziny dziennie na dojazdy do swojego banku mogłaby podjąć pracę w innym oddziale po drugiej stronie ulicy, koło domu. Zaprzyjaźniony dziennikarz z drugiego piętra większość swoich obowiązków wykonywałby dużo efektywniej w swoim mieszkaniu. Znajoma rodziców zamiast przymusowej emerytury powinna - ze względu na swoje ogromne doświadczenie i wiedzę niedostępną na żadnej uczelni - zostać na pół etatu w pracy, ucząc świeżo zatrudnionych pracowników. Niecodzienne pomysły mnożą się w mojej głowie. Może wcale nie są takie złe...

Reklama

Sytuacja na polskim rynku pracy oraz dużo większe skupienie na wydajności, wiedzy i pomysłowości konkretnych pracowników każą pracodawcy szukać rozwiązań, które są najbardziej satysfakcjonujące dla obu stron. Coraz rzadziej trzeba właścicielom firm tłumaczyć, że dobry fachowiec to nie tylko ślusarz, elektryk lub informatyk, ale również osoba, która powinna mieć czas na życie osobiste, rodzinę, pasje i obowiązki pozazawodowe.

Elastyczny czas pracy to rozwiązanie, które znajduje coraz więcej zwolenników zarówno w naszym kraju, jak i za granicą. To doskonały pomysł dla matek z małymi dziećmi, osób opiekujących się kimś starszym w rodzinie, mieszkańców wsi i małych miasteczek oraz osób niepełnosprawnych. Ale także dla tych wszystkich, którzy pracują w wolnym zawodzie, studentów, emerytów lub po prostu dla osób, które z różnych powodów chcą pracować w nietypowych godzinach. Choćby po to, aby załatwić sprawy urzędowe, chodzić na rehabilitację lub odprowadzać dziecko do przedszkola.

Istnieje wiele form wykonywania pracy. Chałupnictwo, praca na zlecenie i umowę o dzieło, zatrudnienie sezonowe lub na zastępstwo, leasing pracowniczy, zatrudnienie w niepełnym wymiarze, telepraca, samozatrudnienie, praca rotacyjna, na wezwanie bądź na akord. Również takie, których nazwy brzmią wyjątkowo nieznajomo, jak job-sharing, job-pairing lub job-splitting (patrz tabela). Każda wymieniona forma wykonywania pracy ma swoje wady i zalety.

Mimo obcojęzycznie brzmiących nazw, jest wiele zawodów, które funkcjonują na powyższych zasadach, m.in. pielęgniarki, sprzedawcy, telemarketerzy, kosmetyczki, magazynierzy, pracownicy niektórych biur i wiele innych profesji.

Co można zyskać?

Pracownik zatrudniony na cały etat to dla pracodawcy konieczność stworzenia odpowiedniego i bezpiecznego stanowiska pracy oraz obowiązek ponoszenia kosztów niezwiązanych z produkcją, takich jak: urlopy, badania, zwolnienia lekarskie, ZUS, szkolenia itp., niezależnie od sytuacji ekonomicznej firmy, ilości otrzymywanych zleceń. Dla pracownika zaś taka sytuacja oznacza sztywne godziny pracy, ograniczony wpływ na wysokość wynagrodzenia, narzucony charakter pracy, często dość monotonne obowiązki, bezpośredni nadzór szefa oraz trudność w planowaniu życia poza pracą. Możliwości ratowania budżetu domowego dodatkową pracą też są dość ograniczone ze względu na brak czasu lub zakaz pracodawcy, dotyczący innej działalności zawodowej pracownika niż ta na terenie jego firmy. Elastyczne formy pracy często nie są "obciążone" takimi wadami. Np. praca na umowę zlecenie lub o dzieło bądź prowadzenie własnej firmy daje szansę na wykonanie powierzonych zadań w najbardziej odpowiednim dla przyjmującego zlecenie czasie. Istnieje także możliwość negocjowania wysokości wynagrodzenia, duża swoboda dotycząca sposobu zrealizowania określonych prac, brak zwierzchników oraz bark zakazu przyjmowania kilku zleceń jednocześnie. Zlecający płaci za rezultat pracy, nie zaś za ośmiogodzinne siedzenie w firmie, niezależnie od ilości obowiązków lub ich braku. Jeśli dany pracodawca otrzyma kolejne zamówienia, wtedy szuka odpowiednich podwykonawców, jeśli chwilowo nie ma pracy, nie martwi się jak zapłacić pensję i inne świadczenia swojej załodze. Tego typu zlecenia dają także pracodawcy szansę na pozyskanie doskonałych fachowców, na zatrudnienie których na stałe właściciela firmy nie byłoby stać lub na dłuższy czas nie miałoby to żadnego uzasadnienia.

W przypadku zatrudnienia typu job-scharing obie strony zyskują co innego. Pracodawca najczęściej ma do dyspozycji dwie osoby zatrudnione w niepełnym wymiarze czasu na tym samym stanowisku. Ich wspólny czas pracy daje typowy ośmiogodzinny dzień pracy. Odpowiednio dobrane osoby nawzajem się uzupełniają, wspólnie mają dużo więcej pomysłów, wyłapują ewentualne potknięcia, właściciel firmy korzysta z wiedzy, praktyki i doświadczeń dwóch fachowców. Ludzie pracujący krócej są zwykle bardziej energiczni i kreatywni. Pracownik, który ma szansę pogodzić sprawy osobiste z życiem zawodowym zazwyczaj jest wdzięczny pracodawcy za taką możliwość, co wiąże się z jego większą lojalnością, a także wydajnością. Właściciele firm, którzy zatrudnili pracownice z małymi dziećmi na niepełny etat są zdziwieni ich wysoką produktywnością oraz doskonałą organizacją pracy.

Praca na zastępstwo to z jednej strony, szansa dla osoby zatrudnianej na zdobycie nowych umiejętności i doświadczeń, z drugiej, być może realna możliwość zdobycia stałego zatrudnienia. Dla pracodawcy to oczywiście brak przestojów, gwarancja na terminowe wykonanie powierzonych zleceń, ale także okazja pozyskania kogoś o doskonałych umiejętnościach, zaangażowaniu, nawet przy braku doświadczenia.

Telepraca to przede wszystkim oszczędność czasu i pieniędzy dla obu stron tego zawodowego porozumienia. Pracodawca oszczędza na stworzeniu miejsca pracy, kosztach prądu, wody, wynajmu pokojów, zużyciu materiałów biurowych itp. Pracownik może łączyć życie osobiste z obowiązkami na rzecz firmy, nie traci codziennie kilku godzin w korku, przy odpowiedniej organizacji pracy zadania wykonuje szybciej i efektywniej. To doskonałe rozwiązanie dla matek wychowujących małe dzieci, osób niepełnosprawnych lub mieszkających w małych miasteczkach lub na wsi. Telepracę preferują także ludzie wykonujący wolne zawody, wymagające skupienia, "nadejścia weny twórczej".

Praca sezonowa to jak wiadomo doskonałe tymczasowe rozwiązanie dla pracodawców i np. studentów. Jedni tylko w określonym czasie potrzebują mnóstwa, niekoniecznie wykwalifikowanych, rąk do pracy, drudzy chcą dorobić na kolejny rok studiów, być może także czegoś się nauczyć, zdobyć nowe doświadczenia atrakcyjne do wpisania do CV.

Co można stracić?

Każde rozwiązanie ma swoje słabe strony. Wielu pracowników nie wyobraża sobie innej pracy niż na pełen etat. Ze względu na stałą pensję, normowany czas pracy, ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne, a co za tym idzie - staż pracy. Również z powodu niechęci do prowadzenia własnej księgowości oraz innych spraw urzędowych. Spore znaczenie ma także płatny urlop wypoczynkowy i macierzyński - w przypadku kobiet oraz inne świadczenia socjalne.

Pracodawcy zaś często chcą mieć bezpośredni nadzór nad podwładnymi, świadomość ich stałości i dyspozycyjności w określonych godzinach. Zatrudniając określoną liczbę osób, łatwo oszacować comiesięczne koszty, dopasować wielkość ewentualnego zlecenia do możliwości personalnych firmy. Długoletni pracownik, zgodnie z Kodeksem pracy, nie odejdzie z dnia na dzień z pracy, tak jak to się może stać z kimś podpisującym umowę zlecenie lub o dzieło.

W przypadku job-sharingu z jednej strony, pracodawca ma dwie osoby do dyspozycji w ramach jednego pełnego etatu oraz jednej pensji, z drugiej jednak, ma więcej biurokracji, ewentualnych problemów personalnych w "dograniu" się tych dwóch osób oraz trudność podejmowania decyzji w wypadku szkoleń, nagród, awansów.

Wszelkie prace na zastępstwo, na wezwanie, tymczasowe i dorywcze wiążą się także ze stresem potencjalnego pracownika, który szybko musi się odnaleźć w nowej sytuacji, środowisku, zakresie obowiązków. Jedni lubią takie wyzwania, dla innych to istotna przeszkoda w podjęciu nowego zatrudnienia.

Niektórzy uważają, że bardzo istotną wadą telepracy jest brak bezpośrednich kontaktów interpersonalnych. Firmy radzą sobie z tym problemem w ten sposób, że jeden dzień w tygodniu o wyznaczonej godzinie organizują spotkanie dla wszystkich pracowników. W czasie takich "narad" odbywają się zarówno burze mózgów, jak i osobiste rozmowy przy firmowej kawie.

Jak zatem postąpić?

Są takie miejsca pracy, gdzie żadnej z form elastycznego czasu pracy wprowadzić się nie da, np. na stanowiskach zarządczych, jak prezes lub dyrektor, bądź w takich zawodach jak lekarz rodzinny lub kasjerka w banku. Są i takie zakłady, gdzie wszyscy są zadowoleni, zaś sama firma funkcjonuje doskonale. Wiele jest jednak takich sytuacji, gdzie otwarte myślenie, przyjazne nastawienie do niekonwencjonalnych rozwiązań może wszystkim zainteresowanym przynieść wiele korzyści. Ktoś myśli, że to niemożliwe, aby jego szef dał mu pracę do wykonania do domu i boi się o to zapytać. Sam szef chętnie by zredukował koszty prowadzenia firmy, nie tracąc jednak najlepszych fachowców, ale zastanawia się jak to zrobić. Jeśli ludzie uczciwie ze sobą rozmawiają, są przyjaźnie nastawieni do potrzeb i pomysłów innych, mogą wiele zyskać - zarówno w wymiarze ekonomicznym, jak i najzwyczajniej ludzkim.

Olga Dyżakowska

Job-sharing - najczęściej obejmuje dwie osoby wykonujące pracę na jednoetatowym stanowisku, dzielące odpowiedzialność równomiernie między siebie. Pracownicy dzielą się zadaniami z obsługiwanym stanowiskiem, ale także wynagrodzeniem i różnymi uprawnieniami, muszą precyzyjnie uzgadniać ze sobą urlopy. Job-pairing - to połączenie wcześniej rozdzielonych pól działania, przy czym odpowiedzialność za realizację zleconych prac spada na tandem. Job-splitting - to rozdzielenie jednego miejsca pracy pomiędzy większą ilość pracowników.
Praca i Zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »