Prawo nie jest winne korupcji
Rozmowa z Jackiem Sadowym, prezesem Urzędu Zamówień Publicznych.
Ewa Grączewska-Ivanova: - Prokuratura twierdzi, że w szczecińskim ZUS od lat wyłudzano łapówki od firm stających do przetargów np. na remonty. Czy zamówienia publiczne to sfera szczególnie zagrożona korupcją?
Jacek Sadowy: - Z całą pewnością zamówienia publiczne to obszar zagrożony korupcją, wymagający szczególnego nadzoru. W ubiegłym roku w obszarze zamówień wydatkowanych było ponad 100 mld zł. Tam, gdzie wydawane są pieniądze, istnieje pokusa niewłaściwego zachowania, szczególnie że wydawane środki nie stanowią własności urzędników. Jednak nie utożsamiajmy problemu korupcji jedynie z zamówieniami. Korupcja dotyka też innych sfer życia publicznego.
- Czy prawo zamówień publicznych sprzyja korupcji?
- Po to jest system, by ograniczać ryzyko dowolności w wydawaniu publicznych pieniędzy, a tym samym ograniczać ryzyko pojawienia się korupcji. Nie można zrzucać winy na system prawny. Za systemem stoją ludzie i tu jest zasadniczy problem.
- Ale to przecież przepisy umożliwiają chociażby udzielanie zamówień bez zachowania konkurencji. Urzędnicy wyjątkowo chętnie z tej furtki korzystają.
Problem z trybami niekonkurencyjnymi polega nie na tym, że przewiduje je ustawa, lecz na tym, że zamawiający stosują je w sposób nieuprawniony. Zwracałem na to uwagę w sprawozdaniach za lata 2007 i 2008. Tryby niekonkurencyjne, a więc tryby, w których nie ma publikacji ogłoszenia o zamówieniu, są potrzebne, ale muszą być stosowane tylko wtedy, gdy dopuszcza je ustawa. Jeśli na rynku jest jakiś monopol, to trudno oczekiwać, aby zamawiający stosował tryby konkurencyjne.