Prokom to nie Enron
Przychody oraz zysk operacyjny Prokomu za drugi kwartał br. będą pomniejszone o ponad 25 mln zł w związku z koniecznością odwrócenia transakcji ze Spinem, z marca ub.r., dotyczącej sprzedaży licencji na korzystanie z oprogramowania Prokomu.
Pod koniec marca 2001 r. Prokom zawarł ze Spinem (teraz jest to spółka zależna Prokomu) umowę zezwalającą tej firmie na sprzedaż licencji na oprogramowania autorstwa Prokomu. Wartość umowy opiewała na 27,6 mln zł, a termin płatności ustalono na 30 czerwca 2002 r. Okazało się, że klienci nie zdecydowali się na kupno tego oprogramowania, a perspektyw na dalszą sprzedaż tych produktów przez Spin są niewielkie - tłumaczył na wczorajszej konferencji Bogdan Bratkowski, członek zarządu Prokomu odpowiedzialny za finanse firmy.
Prokom wystawiając fakturę korygującą zdecydował się na odwrócenie tej transakcji. Dla giełdowej spółki oznacza to ujemne przychody i niższy zysk operacyjny. Mogliśmy zadecydować, że to Spin wpisze U SIEBIE straty na tej transakcji, ale mogłoby to się spotkać z zarzutami, że służy poprawianiu wyników spółki - matki - konkluduje B. Bratkowski.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała nasza gazeta, zamieszanie wokół Prokomu, które przełożyło się na słabszą wycenę firmy na kilku sesjach, nie ma racjonalnego uzasadnienia. Nerwowa atmosfera na rynku powoduje, że inwestorzy szukają sensacji. Każda umowa niesie za sobą pewne ryzyko, że się nie uda. Tak było w przypadku współpracy ze Spinem a zarzuty o kreatywną księgowość są wyssane z palca - wskazał jeden a analityków.
