Rozwiązania IT dobre na złe czasy

Światowe koncerny przygotowują się na chudsze lata i redukują etaty, ale firmy informatyczne działające w Polsce nie przewidują drastycznych spadków.

Światowe koncerny przygotowują się na chudsze lata i redukują etaty, ale firmy informatyczne działające w Polsce nie przewidują drastycznych spadków.

Przecież IT potrzebne jest w firmie przy szukaniu oszczędności, przy restrukturyzacji i dostosowywaniu się do nowych realiów rynkowych.

Kryzys gospodarczy dotknął przede wszystkim sektory: motoryzacyjny, budowlany, meblarski i finansowy, ale spowolnienie dotyczy całej gospodarki. Kiedy przedsiębiorstwa zaczną redukować koszty, w pierwszej kolejności cięcia dotkną wydatków na marketing, a w drugiej na informatykę. Rynek IT może być więc kolejną ofiarą kryzysu.

W zasadzie pierwsze symptomy kryzysu widać już u globalnych dostawców IT. Firmy zaczynają się przygotowywać na jeszcze gorsze czasy. Wbrew optymistycznym prognozom analityków.

Reklama

Amerykańska spółka Sybase zapytała przedstawicieli prawie 150 firm - partnerów i klientów w Polsce - o to, jak kryzys wpłynie na ich inwestycje w IT. Wynik - 66 proc. przedsiębiorstw deklaruje, że kryzys finansowy nie będzie miał wpływu na ich inwestycje informatyczne, zaś 4 proc. firm chce zwiększyć wydatki na IT - właśnie z powodu kryzysu.

Polscy przedsiębiorcy, jak wynika z sondażu, w większości będą kontynuowali projekty informatyczne. Takie same deklaracje płyną z firm z całego świata. Analitycy Gartnera przeprowadzili między wrześniem a grudniem 2008 r. globalne badanie, w którym wzięło udział 1,5 tys. menedżerów IT z całego globu. Okazało się, że środki przeznaczone na infrastrukturę informatyczną w roku 2009 pozostaną niezmienne w Ameryce Północnej i Europie, nieznacznie wzrosną w Ameryce Łacińskiej i minimalnie spadną w Azji.

Prognozy a realia

Może się wydawać, że firmom IT wiedzie się znakomicie. A jednak największy dostawca oprogramowania na świecie - Microsoft, zapowiedział, że zwolni 5 tysięcy pracowników (z 94 tys. wszystkich zatrudnionych) z powodu spadku popytu.

Dochody spółki spadają poniżej oczekiwań analityków. Redukcji pracowników nie zapowiedział inny gigant - IBM, jednak jak wynika z niedawnych doniesień "Rzeczpospolitej", firma zwalnia w USA tysiące osób.

Bez rozgłosu.

Dramatycznie wygląda sytuacja producentów hardware'u. Samsung, największy na świecie producent sprzętu komputerowego i elektroniki, odnotował pierwszą kwartalną stratę w historii spółki (wyniosła 16 mln dolarów). Według analityków, strata Samsunga w I kw. 2009 r. może być jeszcze większa, ponieważ załamanie popytu ciągle się pogłębia. Największy producent komputerów w Chinach - Lenovo - zapowiedział, że zwolni co najmniej 11 proc. zatrudnionych, czyli ponad 2,5 tysiąca ludzi. Redukcja zatrudnienia ma pozwolić firmie na zaoszczędzenie ok. 300 mln dolarów.

Japoński Hitachi, mimo iż ma zdywersyfikowaną produkcję i poza sprzętem IT oraz elektroniką buduje elektrownie i sprzedaje elektronarzędzia, również padł ofiarą kryzysu. Firma zapowiada gigantyczną stratę (prawie 9 mld dol.) i zwolnienie 7 tysięcy osób.

Chociaż SAP, największy dostawca oprogramowania dla biznesu, nie powinien narzekać na kryzys - jego całkowite przychody w roku 2008 wzrosły o 13 proc.w porównaniu z rokiem 2007, to zapowiedział redukcję ponad trzech tysięcy etatów. Zmniejszenie liczby pracowników do 48,5 tys. ma pozwolić firmie na zaoszczędzenie 350 mln euro.

Grzegorz Rogaliński, prezes polskiego oddziału SAP, tłumaczy, że firma w procesie zwolnień zamierza do maksimum wykorzystać indywidualne decyzje dotyczące opuszczenia SAP ze strony pracowników.

Co roku decyzję taką podejmuje około 10 proc. zatrudnionych. Według prezesa, duża część planowanej redukcji zatrudnienia odbędzie się niejako samoistnie - poprzez wstrzymanie rekrutacji na stanowiska zwolnione przez osoby, które odejdą z firmy.

- Wiadome jest jedno - każdy, nawet najgłębszy kryzys kiedyś się kończy. To, w jakim stopniu firmy zachowają się w najbliższych miesiącach, będzie determinowało ich przyszłość w następnych latach. Te z nich, które nie skoncentrują się teraz na usprawnieniu funkcjonowania i optymalizacji procesów biznesowych, a także nie zaczną monitorować precyzyjnie kosztów funkcjonowania, będą musiały liczyć się ze spadkiem przychodów i utratą wartości - uważa Rogaliński.

Zdaniem prezesa SAP Polska, właściwą strategią dla dostawców IT na czas kryzysu będzie pokazywanie klientom, jaką wartość biznesową przyniesie im wdrożenie oprogramowania.

Małemu najgorzej

Ostatni kryzys dotknął polską gospodarkę w 2001 roku i trwał przez 2-3 lata. Nie da się jednak prognozować rozwoju sytuacji na podstawie zdarzeń sprzed kilku lat. Gospodarka była wówczas w gorszej sytuacji, a firmy słabo zinformatyzowane.

- Obecnie dużo więcej firm posiada rozwinięte systemy, które można modyfikować w zależności od sytuacji rynkowej - twierdzi Patrycja Ptaszek, członek zarządu firmy Macrologic. - Nasycenie rynku technologiami przesunęło ciężar konkurencji ekonomicznej z ręcznego sterowania w kierunku automatyzacji procesów zarządzania. Technologia zarządzania jest jednym ze sposobów budowania przewagi ekonomicznej. Jednocześnie rynek IT uległ przez tych kilka lat konsolidacji, co dzięki efektowi skali zapewnia spółkom stały napływ kontraktów.

W poprzednim okresie (2001-04 r.) firmy zupełnie wstrzymywały inwestycje lub starały się zaspokoić doraźne potrzeby, wdrażając najprostsze i najtańsze narzędzia.

Patrycja Ptaszek zauważa, że te systemy po poprawie koniunktury zostały już wymienione i aktualnie są rozwijane. Obecnie taka sytuacja wydaje się być niemożliwa.

- Kryzys może dotknąć małe i średnie firmy zajmujące się sprzedażą sprzętu. Ze względu na malejące marże mogą mieć kłopoty, o ile nie świadczą dodatkowych usług.

Dzisiejsze akwizycje największych dystrybutorów mogą potwierdzać te przypuszczenia.

Mniejsi dostawcy oprogramowania, zwłaszcza oprogramowania DOS-owego, niezależnie od kryzysu coraz boleśniej odczuwają ciężar utrzymywania wersji i ich dostosowywania do zmian, chociażby prawa - mówi Patrycja Ptaszek.

Kiedy pewne firmy tracą rynek i przychody, stają się łatwym celem do podmiotów, które mimo kryzysu znajdują się w dobrej sytuacji. Tak samo się dzieje ze zwalnianymi pracownikami - specjaliści, których niedawno brakowało na rynku, przechodzą do firm, które mogą im zaoferować dobre warunki. Na przykład firma ABG została przejęta przez Asseco i traktuje kryzys w kategorii szans biznesowych.

- Po pierwsze liczymy na pozyskanie dla ABG specjalistów, którzy pojawią się na rynku. Większość z ponad tysiąca naszych pracowników to certyfikowani architekci systemów, analitycy, programiści, testerzy oraz project managerowie. To oni stanowią o naszej przewadze konkurencyjnej - uważa Paweł Piwowar, I wiceprezes ABG.

- Po drugie jako szansę traktujemy naszą pozycję na rynku rozwiązań informatycznych dla agencji i instytucji NATO oraz Unii Europejskiej. Jesteśmy jedyną firmą z regionu CEE, która wygrywa kolejne przetargi, skutecznie konkurując z globalnymi liderami tego rynku.

ABG zapowiada, że osiągnie w 2009 r. zaledwie 2-proc. wzrost przychodów. Ale nie z powodu kryzysu. Firma w ramach przekształceń w grupie Asseco przekazała do Asseco Systems biznes związany z infrastrukturą IT, który generował znaczne przychody w poprzednich latach. W 2009 r. całość przychodów pochodzić będzie z czystych projektów software'owych.

- Dlatego za pozornie skromnymi liczbami kryje się poważny wzrost biznesu.

W naszym portfolio mieliśmy już na koniec stycznia pokrycie 1/3 planowanych przychodów, więc jestem przekonany, że sprostamy temu wyzwaniu - mówi Piwowar.

Prezesi spółek informatycznych wydają się być pewni, że nie wystąpi drastyczny spadek zamówień na ich produkty. Zresztą, jak przypomina Andrzej Tajchert, dyrektor w dziale doradztwa gospodarczego firmy KPMG, niezależnie, czy ktoś rozumie przygotowania do recesji jako wprowadzenie oszczędności, czy jako poszukiwania nowych produktów i sposobów dostosowania swojej oferty do zmienionych warunków rynkowych, to w obu aspektach niezbędne jest wykorzystanie systemów informatycznych.

Branża IT nie powinna mieć kłopotów.

Jednak pracownicy firm IT odpowiedzialni za pozyskiwanie nowych klientów nieoficjalnie przyznają, że mają problem.

Przedsiębiorstwa jeszcze niedawno zamawiały oferty i prezentacje możliwości narzędzi IT. Dziś te same firmy proszą o przesunięcie terminów spotkań z dostawcami co najmniej o kilka miesięcy, aż będą znane skutki ewentualnej recesji.

Jedynie sektor publiczny nie wstrzymuje inwestycji w IT, więc dostawcy, którzy specjalizują się w jego obsłudze, powinni być teoretycznie spokojni. Tu jednak element niepewności wprowadza zapowiadane przez rząd Donalda Tuska zaciskanie

Adam Brzozowski

Dowiedz się więcej na temat: firma | kryzys | rozwiązania IT | firmy | oszczędności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »