Sesja pozorów

Po rozliczeniu wrześniowej serii kontraktów krajowe blue chipy zrzuciły niekorzystny balast, co dzisiaj wspierało ich notowania. Mimo zwyżek starających się bić ważny techniczny opór, zabrakło przekonania i przede wszystkim kapitału, który odzyskałbym wiarę w polskie duże spółki. W przypadku warszawskiego rynku, instrumenty pochodne potrafią wywierać zdecydowanie istotniejszy wpływ, niż ma to miejsce na zagranicznych parkietach.

Po rozliczeniu wrześniowej serii kontraktów krajowe blue chipy zrzuciły niekorzystny balast, co dzisiaj wspierało ich notowania. Mimo zwyżek starających się bić ważny techniczny opór, zabrakło przekonania i przede wszystkim kapitału, który odzyskałbym wiarę w polskie duże spółki.
W przypadku warszawskiego rynku, instrumenty pochodne potrafią wywierać zdecydowanie istotniejszy wpływ, niż ma to miejsce na zagranicznych parkietach.

Z tego względu rozliczenie wrześniowej serii kontraktów mogło wlać nowe życie w rynek dużych spółek. Taki scenariusz zaczął być nawet rozgrywany o poranku, a wsparciem było poprawne zachowanie giełd otoczenia, które odbijały po wcześniejszych spadkach. Niestety od samego początku można było dostrzec rysy na tym pozytywnym obrazie, a tyczyły się one głównie niskiej aktywności. Obroty pozostawiały bowiem sporo do życzenia, szczególnie jak na sesję, która złamać miała istotny poziom oporu.

Wspomnianą barierą była luka spadkowa sprzed dokładnie tygodnia, która umiejscowić można w okolicach psychologicznego poziomu 1750 pkt. Od kilku dni popyt nie był w stanie jej sforsować i tym samym zanegować sygnału sprzedaży. Dzisiaj o poranku udało się co prawda lukę domknąć, ale nie utrzymano tego stanu rzeczy do zamknięcia sesji. Mimo że ostatecznie indeks WIG20 wzrósł o 0,9 proc., to zamknął się tuż poniżej wspomnianym oporem i tym samym nie można mówić o pozytywnym wydźwięku dzisiejszych notowań. Ten był bowiem niejednoznaczny, ale z pewnością nie zwiastował pozytywnego przełomu. Zabrakło poważnych chęci, ale przede wszystkim kapitału. Ostatecznie obroty nie przekroczyły bowiem 600 mln zł, co jest wynikiem bardzo słabym, jak na sesję o potencjalnie ważnym znaczeniu.

Reklama

Podobnie było dzisiaj z informacjami odnośnie krajowej gospodarki. Na pierwszy rzut oka dane o sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej zaskoczyły bardzo pozytywnie i po lipcowej przerwie wróciły do istotnych wzrostów. Działo się to jednak głównie poprzez odreagowanie w sektorach, które zawiodły na początku lata. Tym samym żadne nowe silniki wzrostu nie zostały uruchomione, a stare problemy nie uległy rozwiązaniu. Jednym z najważniejszych bolączek pozostaje słabość sektora inwestycyjnego, która wraz ze spadkiem produkcji budowlano-montażowej o spektakularne 20,5 proc. została nadzwyczaj dobitnie potwierdzona. Trudno więc cieszyć się z jedynie na pierwszy rzut oka dobrych danych. Podobnie było z dzisiejszą sesją. Pozornie robiła dobre wrażenie, ale w rzeczywistości nic nie zmieniała.

Łukasz Bugaj

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »