Słaby dolar szkodzi Ameryce

Martin Feldstein, przewodniczący Rady Doradców Ekonomicznych prezydenta Reagana, napisał w tym tygodniu artykuł do Financial Times'a, w którym wyjaśnia, dlaczego bardziej "konkurencyjny" lub słabszy dolar jest dobry dla Ameryki.

Pomimo tego, że jestem zatwardziałym reaganowskim republikaninem, brakuje mi słów, które opiszą, jak bardzo nie zgadzam się z tego typu opiniami. "Silny dolar, silna waluta" to dla mnie więcej niż mantra, gdyż historia ekonomii uczy, że jeszcze żaden kraj nie osiągnął lub utrzymał potęgi gospodarczej poprzez dewaluację swojej waluty.

Feldstein wymienia całą listę powodów, dla których wierzy, że Ameryka skorzysta na osłabieniu dolara. Najważniejsze z nich, to rosnący eksport, utrzymanie wzrostu i malejące bezrobocie.

Na zdjęciach: 10 gigantów portfela
Slajdy: Dziewięć hitów rynku energetycznego na przyszły rok
Slajdy: Osiem wielkich nowych wykupów
Slajdy: 10 najlepszych afrykańskich rynków
Slajdy: Sześć rynków energii słonecznej o największym potencjale

Pozwolę sobie wyjaśnić, dlaczego według mnie słaby dolar to cios dla Ameryki.

Reklama

Po pierwsze, słaba waluta przekłada się na spadek realnej mocy nabywczej amerykańskich konsumentów - co oznacza redukcję realnych dochodów. Po drugie, słabszy dolar umniejsza rolę USA jako światowej rezerwy walutowej. Dla czego inwestorzy i banki centralne na całym świecie mieliby inwestować w amerykańskie aktywa, których wartość stale spada?

Po trzecie, szanse na znaczną redukcję amerykańskiego deficytu handlowego z powodu słabszego dolara są bardzo małe, gdyż 40% bieżącego bilansu stanowi import ropy, który podlega denominacji w USD. Kolejne 20% to handel z Chinami, które, oczywiście, kontrolują wartość swojej waluty.

Po czwarte, słaby dolar powoduje inflację poprzez zwiększanie kosztów importu.

Po piąte, liderzy biznesu wiedzą, że dyskontowanie cen może zwiększać krótkoterminowe przychody i zyski, jednak odbywa się to kosztem zyskowności długoterminowej, nie wspominając już o spadku wartości poszczególnych marek. Oto, co robimy amerykańskim markom próbując zwiększać eksport poprzez obniżanie cen na globalnym rynku. Lepiej byłoby utrzymywać dobrą cenę i prowadzić sprzedaż w skali globalnej opierając się na wspaniałych cechach amerykańskich produktów: wysokiej jakości, innowacyjności i doskonałej obsłudze.

Po szóste, inwestorzy cieszą się z niskiej wartości dolara, gdyż zyski z operacji międzynarodowych bardzo korzystnie przekładają się na wpływy w dolarach. To również jest myślenie krótkoterminowe gdyż większość międzynarodowych podmiotów korzysta z usług wyrafinowanych działów skarbowych zajmujących się hedgingiem ryzyka walutowego.

W rzeczywistości, słabszy dolar zachęca amerykańskich i międzynarodowych inwestorów do lokowania kapitału na rynkach innych niż amerykański. Im bardziej zniżkuje dolar, tym bardziej zwyżkują akcje globalne. Wiele azjatyckich walut notuje rekordowe kursy wobec dolara.

Dolar australijski osiągnął kurs najlepszy od 25 lat, dolar singapurski od 10 lat. Wzrost wartości brazylijskiego reala, który podskoczył o 18% w stosunku do amerykańskiego dolara oraz zeszłoroczna ostra aprecjacja indyjskiej rupii wobec USD znacząco zwiększyły zyski osób inwestujących w dolarach amerykańskich na tamtejszych rynkach.

Według EPFR Global, inwestorzy kierują strumień pieniędzy w fundusze globalne - jak dotąd, w 2007 roku wpływy netto do światowych funduszy akcyjnych wyniosły 96,94 miliarda USD, czemu towarzyszy wycofanie 9,6 miliarda USD z amerykańskich funduszy akcyjnych. Brazylijska giełda, Bovespa, podaje, że inwestorzy w samym tylko wrześniu zasilili rynek kwotą 1,2 miliarda USD.

Zagraniczni inwestorzy okroili swoje portfele amerykańskich papierów wartościowych o rekordową sumę, gdy zwiększyła się presja kredytowa, jak podaje Departament Skarbu USA. Departament ten oznajmił, że sprzedaż netto aktywów na rynku USA - takich jak obligacje i akcje - wyniosła w sierpniu 69,3 miliarda USD, po skorygowanym wpływie 19,5 miliarda w ciągu lipca. Sierpniowy odpływ pobił dotychczasowy rekordowy spadek w wysokości 21,2 miliarda, który miał miejsce w marcu 1990 roku.

Na koniec, i jest to chyba najważniejsza kwestia, uważam, że polityka osłabiania dolara w celu zwiększenia konkurencyjności Ameryki to skutek wybrania drogi po najmniejszej linii oporu.

Po co zakasywać rękawy i ciąć wydatki z federalnego budżetu, upraszczać kodeks podatkowy by promować produktywność i zyskowność lub zmniejszać podatki dla firm i obciążenia ustawowe. Wystarczy mrugając okiem osłabić walutę i skierować ją na drogę ku coraz większej utracie wartości. Moim zdaniem, wartość narodowej waluty odzwierciedla wartość kraju na globalnym rynku. Stabilizacja i wzmocnienie waluty naszego kraju leży w szeroko pojętym interesie amerykańskich konsumentów, biznesu i inwestorów.

Slajdy: 10 wyróżniających się sektorów

Carl Delfeld

Forbes
Dowiedz się więcej na temat: inwestorzy | szkodzi | waluty | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »