Tajwańskie dylematy technologiczne

Jeśli Chiny można określić jako dział produkcyjny świata, Tajwan jest jego studiem projektowym. Wyspiarski kraj zamieszkany przez około 23 mln ludzi wytwarza 3/4 światowej produkcji notebooków i 2/3 monitorów LCD. Jest domem dla niektórych z największych światowych wytwórców półprzewodników - pisze "The Economist".

Jeśli Chiny można określić jako dział produkcyjny świata, Tajwan jest jego studiem projektowym. Wyspiarski kraj zamieszkany przez około 23 mln ludzi wytwarza 3/4 światowej produkcji notebooków i 2/3 monitorów LCD. Jest domem dla niektórych z największych światowych wytwórców półprzewodników - pisze "The Economist".

Niewielu konsumentów słyszało o TSMC lub Acer, Hon Hai Precision Industry albo ASUSTEK Computer. Laptopy, telefony i iPody, które wytwarzają te firmy, są w większości sprzedawane pod markami innych firm. Mimo to wiele z tajwańskich firm ma kłopoty: stawiają czoła coraz niższym marżom i spadającym cenom na sprzęt IT. Większość zredukowała już - jak mogła - koszty wytwarzania. Ich zleceniodawcy z kolei chcą, aby Tajwańczycy dostarczali coraz bardziej zaawansowany technologicznie sprzęt w coraz krótszym czasie. Kilka z tajwańskich firm usiłuje uciec z tego zaklętego kręgu przez budowę własnej marki.

Reklama

BenQ

Jedną z firm postępujących w ten sposób jest BenQ, wytwórca monitorów LCD, telefonów komórkowych, kamer cyfrowych i notebooków. Jej kierownik, K. Y. Lee, argumentuje, że jedyną szansą rozwoju jest wyjście z teraźniejszej anonimowości, bo w przeciwnym razie będą musieli "ciąć koszty" poza granice opłacalności.

BenQ wydzielił się z Acera, wielkiego producenta komputerów, w roku 2001, by wykonać w praktyce to, co Lee nazywa posunięciem "dwóch sztyletów": użyć dochodów z wytwarzania kontraktowego do budowy marki. Od tej pory dochody firmy zaczęły rosnąć szybko, osiągając 5,3 mld dol. w zeszłym roku. W tej liczbie sprzedaż pod jej własną marką wzrosła z 29 do 37 proc. Większość dochodów jest przeznaczana na inwestycje. Lee uważa, inaczej niż większość jego rówieśników, że urządzenia technologiczne powinny być zabawne i łatwe w obsłudze.

Kłopoty

Ostatnie sukcesy BenQ nie są już jednak tak olbrzymie, jak na początku. Mniejsze zyski są spowodowane spadkiem cen monitorów LCD (o 40 proc. w ciągu roku) i - co ważniejsze - spadkiem wysyłki części o 1/3. Stało się tak dlatego, że Motorola, największy klient grupy, zleciła produkcję rywalowi BenQ, Compal.

Strata Motoroli najlepiej pokazuje, dlaczego firmy tajwańskie powinny walczyć o własną markę. Przez tworzenie jej BenQ popadł w otwarty konflikt z Motorolą, która nie chciała tolerować wielkiego poddostawcy, stającego się rywalem. Jednakże Lee twierdzi, że większość zleceniodawców z dojrzałych sektorów aprobuje budowanie przez BenQ własnej marki, bo rezultatem tego jest wprowadzanie innowacji i rozwój. Beneficjentami nowych rozwiązań stają się także zleceniodawcy. Inaczej jest we wschodzących sektorach, np. telefonii komórkowej. Tam każda innowacja jest na wagę złota, a liczą się tylko uznane marki.

Kupić markę

W sektorze telefonów komórkowych dominują trzy światowe marki: Nokia, Motorola i Samsung. Lee, zdający sobie sprawę, że nikt w Europie ani Ameryce nie kupi telefonu komórkowego nieznanej marki BenQ, stanął przed alternatywą przeprowadzenia bardzo kosztownej akcji promowania marki albo... kupienia sobie istniejącej. W październiku BenQ zamierza kupić Siemensa, niemiecki konglomerat. Jego celem jest zrobienie z Siemensa światowej marki nr 4, zarabiającej 11 miliardów rocznie.

Analitycy obawiają się, że z firmą, która przynosi tak wielkie straty, zyski uda się osiągnąć najwcześniej pod koniec roku 2006. A i to, przypuszczając, że BenQ przekroczy kulturowe problemy z europejskim stylem pracy, uprości wytwarzanie, przeselekcjonuje modele i odrzuci pokrywające się oraz zadowoli dystrybutorów.

Strategią "dwóch sztyletów" w rynek

"Marże w markowym biznesie mogą być wysokie - rozmyśla Lee - ale koszty marketingowe są także wysokie. Trudno powiedzieć czy markowy, czy kontraktowy interes jest bardziej dochodowy." BenQ próbuje, mimo to, wyjść poza anonimowość. Lee ma nadzieję, że strategia "dwóch sztyletów" pomoże mu mocno stanąć na obydwu nogach.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dylemat | The Economist | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »