Fiskus do końca kwietnia opublikuje część danych podatkowych największych firm

Ministerstwo Finansów do końca kwietnia opublikuje część danych podatkowych największych firm - poinformował w środę Paweł Jurek z biura prasowego MF. Eksperci z PwC ostrzegają przed pochopną ich interpretacją. Dodali, że niski CIT nie oznacza unikania opodatkowania.

- W pierwszej kolejności zostaną opublikowane dane podatkowe za poprzednie lata podatkowe (2012-2016). Ich publikacja nastąpi do końca kwietnia. Natomiast dane podatkowe za 2017 r. będą upubliczniane po ich wpłynięciu oraz wstępnej weryfikacji przez urzędy skarbowe. Planowany termin ich publikacji to początek lipca 2018 r. - poinformował Jurek.

Na środowej konferencji poświęconej transparentności podatkowej eksperci z PwC tłumaczyli, że publikacja tych danych wpisuje się w globalny trend, który widoczny jest także w Polsce.

- Ten trend zmaterializował się poprzez nowelizację ustawy o CIT w styczniu 2018 r. Obliguje ona ministra finansów do tego, żeby ujawniać, publikować dane podatkowe największych przedsiębiorstw w ciągu dziewięciu miesięcy po zamknięciu roku podatkowego tych podatników. Chodzi o podatników, którzy mają ponad 50 mln euro obrotu rocznego i wszystkie podatkowe grupy kapitałowe - tłumaczył wicedyrektor w dziale prawno-podatkowym PwC Marcin Zawadzki.

Reklama

W terminie dziewięciu miesięcy po zamknięciu roku informacje o wynikach podatkowych tych podmiotów powinny się znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznej. Według PwC takich firm jest ok. 2,5 tys.

Zdaniem Zawadzkiego Polska czerpie z wzorów zagranicznych. Podobne regulacje obowiązują np. w krajach anglosaskich, skandynawskich czy w Holandii. W Wielkiej Brytanii publikuje się np. strategie podatkowe firm. - Ten trend przychodzi do nas z zagranicy i za granicą jest on dość rozwinięty. Tam jest większy poziom symetrii, niż w Polsce - powiedział. Wyjaśnił, że oznacza to, iż podatnik, który otworzy się przed fiskusem, uzyska od niego określone korzyści.

- Transparentność podatkowa ma spowodować, że podatnik jest bardziej widoczny i bardziej otwarty w relacjach z administracją i ma mniej tajemnic wobec administracji, niż miał do tej pory - tłumaczył Zawadzki.

Ekspert uważa, że idea, która stoi za transparentnością podatkową to samoregulacja rynku. Chodzi o to, aby podatników czy konsumentów nauczyć oczekiwania od przedsiębiorców tego, aby pokazywali, w jaki sposób zarządzają finansami i podatkami. - Jeśli rynek będzie oczekiwał od nich tego, żeby pokazywali swoje dane podatkowe (...), to podatnicy będą o tym informować, a poziom kontroli ze strony państwa może być mniejszy albo efektywniejszy - tłumaczył.

Zawadzki zwrócił przy tym uwagę na lakoniczność danych o podatnikach, które mają być publikowane w Polsce. - W Polsce będą upubliczniane wyłącznie dane dotyczące CIT-u, suche dane: przychód podatkowy, koszt podatkowy, podstawa opodatkowania, podatek zapłacony, efektywna stawka. To kilka parametrów, które dla doradców podatkowych dużo nie mówią, a co dopiero dla rynku (...). Samo ujawnienie danych o CIT może prowadzić do wyciągnięcia błędnych wniosków i może prowadzić do tego, że ta transparentność zostanie ograniczona - ocenił zaznaczając, że "to nie do końca ten kierunek".

- Bezrefleksyjne patrzenie na wyniki CIT może nie dać dobrego zrozumienia, jeśli chodzi o kondycję danej firmy, co robiła w bieżącym roku, albo co się dzieje na rynku - zauważył. Zaznaczył przy tym, że CIT w Polsce czy na świecie nie jest kluczowym podatkiem. W Polsce odpowiada za 10-11 proc. dochodów podatkowych budżetu.

- Natomiast CIT jest podatkiem, który państwo bardzo często wykorzystuje do tego, żeby stymulować rynek i stymulować określone pożądane zachowania. To też pokazuje, że państwo jest gotowe zrezygnować z jakiejś części CIT-u pod warunkiem, że przedsiębiorca będzie realizował zadania oczekiwane przez państwo, które przełożą się na wzrosty w innych obszarach - wyjaśnił.

Podał przykład ulgi na badania i rozwój (B+R), która obniża efektywnie zapłacony CIT, ale pozwala stworzyć więcej miejsc pracy, większy PIT, większe dochody ZUS i dochody budżetu z VAT. Ekspert dodał, że efektywną stawką CIT zachwiać mogą także inne legalne rozwiązania, wynikające wprost z ustawy, które nie są optymalizacjami podatkowymi: np. działanie w specjalnych strefach ekonomicznych (SSE), odliczanie strat z poprzednich lat czy skorzystanie z zawartego z fiskusem tzw. uprzedniego porozumienia cenowego (APA).

Dlatego, zdaniem ekspertów PwC, niska kwota zapłaconego podatku nie musi oznaczać, że firma unika opodatkowania. Wyjaśniono, że może to być efekt zmian regulacyjnych, otoczenia makroekonomicznego i podjętych decyzji biznesowych. "Powierzchowne odczytywanie danych upublicznionych może prowadzić do mylnych wniosków na temat uczciwości podatkowej firm" - podkreślili.

Dyrektor w dziale prawno-podatkowym PwC Jan Tokarski uważa, że firmy, które mają niską efektywną stawkę opodatkowania będą chciały wyjaśniać publicznie powód takiej sytuacji. - Nikt nie będzie chciał pozostawić takiej informacji bez komentarza, takich suchych danych - powiedział.

Jego zdaniem, złoży się to na szerszą dyskusję na temat opodatkowania CIT-em w Polsce, która rozpocznie się właśnie od opublikowania danych podatkowych największych firm. Tokarski uważa, że przyczyni się to także do podniesienia świadomości opinii publicznej na temat rozliczeń dużych korporacji.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2017

PAP
Dowiedz się więcej na temat: firma | Ministerstwo Finansów | podatkowa | CIT | PwC | fiskus | firmy | dane
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »