Tygodniowy komentarz do rynku walutowego

Przełom października i listopada to wzrost optymizmu na rynkach, w związku z poprawą oczekiwań co do wielkości deficytu na rachunku obrotów bieżących.

Przełom października i listopada to wzrost optymizmu na rynkach, w związku z poprawą oczekiwań co do wielkości deficytu na rachunku obrotów bieżących.

Przełom października i listopada to wzrost optymizmu na rynkach, w związku z poprawą oczekiwań co do wielkości deficytu na rachunku obrotów bieżących. Inwestorzy kupowali złotego albo w celu dokonania spekulacji walutowej, albo w związku z chęcią nabycia papierów skarbowych. W dodatku EURO zaczęło wreszcie zyskiwać na wartości. Złoty wzmacniał się na początku tygodnia, osiągając w czwartek (w dniu publikacji danych) 4,60. Wtedy okazało się, że zeszłotygodniowe zapowiedzi Wójtowicza się potwierdziły. Deficyt osiągnął poziom 594 mln USD. Wzrósł eksport, spadł import, poprawiły się obroty przygraniczne. Faktem jest, że lepsze wyniki zawdzięczamy po części "przeniesieniu" rozliczenia części kwoty wynikającej z obsługi zadłużenia zagranicznego na październik (około 100 mln USD), ale i tak jest się z czego cieszyć. Wskaźnik deficyt/PKB spadł do poziomu około 7.2%, co przybliża nas do osiągnięcia 7% w grudniu 2000. Oczywiście to wciąż bardzo dużo, ale musimy pamiętać, że jeszcze klika miesięcy temu obserwowaliśmy 8.3%. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że w ciągu kilku minut polska waluta zyskała ponad 3 grosze. W sumie w czwartek przesunęliśmy się z 4.625 na 4.56, co jednoznacznie świadczy o nastrojach na rynku. Ostatni dzień tygodnia to kontynuacja spektakularnych zmian (również za sprawą interwencji na rynku eurodolara), wciąż przeważali kupujący złotego. Kończymy na mniej więcej 4.515 (przez chwilę było nawet 4.48), prawie 18 groszy mocniej, niż siedem dni temu. Samo wzmocnienie jest zgodne z oczekiwaniami (w kontekście danych o rachunku obrotów bieżących), ale jego poziom zaskoczył większość inwestorów.

Reklama

Znaczny spadek PKB w USA odbił się na rynku eurodolara, umożliwiając wreszcie wyraźniejszy wzrost wartości wspólnej waluty. Najważniejszy element umacniający USD, czyli różnica tempa rozwoju gospodarki amerykańskiej i europejskiej przestał być widoczny. Oczywiście na razie nie wiemy, czy mamy do czynienia z trwalszym trendem, ale ocena rynku jest jednoznaczna: EURO znowu stało się bardziej atrakcyjne. W dodatku publikacja danych O PKB w USA zbiegła się w czasie z doniesieniami wskazującymi na to, że coraz więcej państw rozważa przejście na rozliczenia we wspólnej walucie w handlu zagranicznym. Na początku tygodnia poinformował o tym Irak (bądź co bądź w dalszym ciągu znaczny producent ropy naftowej), a w środę, co jest znacznie bardziej istotne, Rosja. I właśnie słowa prezydenta tego kraju umożliwiły przekroczenie 0.86 w nocy z 1 na 2 listopada. Dzień później było jeszcze lepiej, osiągnęliśmy bowiem 0.864. Wtedy ECB zdecydował się na interwencję, która miała przyspieszyć proces umacniania. Niestety nie do końca się to udało. W piątek popołudniu EURO wróciło do poziomu sprzed działań europejskiego banku centralnego.

Przyszły tydzień może być stabilniejszy. Nie powinno się zdarzyć nic, co mogłoby doprowadzić do tak spektakularnych zmian, jak na przełomie października i listopada. Najważniejszym czynnikiem wpływającym na kurs złotego będzie zapewne zachowanie EURO. Jeśli dojdzie do dalszego umocnienia, możemy spodziewać się zejścia poniżej 4.50. O ile nic niepokojącego nie stanie się w polskiej polityce.

brak
Dowiedz się więcej na temat: PKB | komentarz | przełom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »