W sprawach gospodarki Tusk będzie współpracował z Niemcami

Wybór Donalda Tuska na przewodniczącego RE nie oznacza, że większa liczba inwestorów zacznie szturmować nasz kraj - stwierdził wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski. Dodał jednak, że zmiana na stanowisku premiera jest szansą dla polskiej gospodarki.

Podczas sobotniego szczytu przywódców krajów Unii Europejskiej premier Donald Tusk został wybrany na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Funkcję te ma objąć 1 grudnia, jednocześnie będzie musiał pożegnać ze stanowiskiem szefa polskiego rządu oraz zrzec się mandatu poselskiego. "Tej informacji, na razie w żaden sposób nie należy traktować w kategoriach elementu marketingowego, że teraz tabuny przedsiębiorców z całego świata będą bombardować nasz kraj z zapytaniem o możliwość inwestycji" - powiedział PAP Sadowski.

Jak dodał, są bowiem kraje w UE, w których warunki dla przedsiębiorców są znacznie bardziej sprzyjające. "Wystarczy spojrzeć a raport Doing Business Banku Światowego, by zobaczyć, że w naszym kraju nie działają sądy, jeśli chodzi o ochronę kontraktów" - mówił.

Reklama

"W innych krajach UE rzeczy są bardziej przewidywalne, administracja jest mniej wroga i wszystko wygląda jednak lepiej" - dodał.

W jego ocenie, zmiana na stanowisku szefa polskiego rządu może być szansą dla naszej gospodarki. "Wydaje mi się, że stoimy przed bardzo dużą szansą, a nie zagrożeniem. Sądzę też, że ci którzy obserwują Polskę i uczciwie oceniają ostatnie lata, będą postrzegać tę zmianę w takich samych kategoriach" - wskazał ekonomista.

"Jeżeli przyszły rząd zlikwiduje szkodliwe przepisy, to nasza gospodarka +odzyska+ kilkadziesiąt miliardów złotych, tym samym zyskując możliwość rozwoju" - dodał.

Sadowski wskazywał tu na jeden z raportów resortu gospodarki, z którego wynika, że z powodu szkodliwych przepisów obowiązujących w naszym kraju roczne straty przedsiębiorców sięgają 70 mld zł.

Ekonomista mówił też, że przez siedem lat rządów Platformy Obywatelskiej rząd premiera Tuska wielokrotnie zapowiadał zmiany takich przepisów, jednak nie doszło do tego. "Jeśli nawet usuwał szkodliwe przepisy, to w obszarach trzecio- i czwartorzędnych" - zaznaczył.

Zdaniem ekonomisty z Centrum im. Adama Smitha jeśli chodzi o następcę Tuska, to najważniejszą kwestią nie jest, kto nim będzie, ale to by rząd podejmował słuszne decyzje. "To może być polityk, który do tej pory był mało znany. Ważne jest by decyzje, które będzie podejmował odblokowały polską gospodarkę" - podkreślił.

Jako szef Rady Europejskiej Donald Tusk będzie dążył w sprawach gospodarczych do ścisłej współpracy głównie z Niemcami, ale też z innymi ważnymi krajami UE, jak Francja i Wielka Brytania - powiedział PAP ekonomista BCC Stanisław Gomułka.

Gomułka zaznaczył premier Tusk już w sobotę na konferencji prasowej w Brukseli po wyborze go na szefa Rady Europejskiej, sformułował kilka podstawowych kierunków programowych dla siebie i Rady na najbliższych kilka lat.

Ekspert BCC odniósł się do dwóch kwestii: dyscypliny finansów publicznych oraz euro. "Tusk mówił, że nie ma sprzeczności między dyscypliną finansów publicznych, a wzrostem gospodarczym. Podkreślał, że jedno i drugie jest potrzebne, bo dyscyplina finansów publicznych wręcz pomaga we wzroście gospodarczym, a wzrost gospodarczy wzmacnia finanse publiczne" - zaznaczył.

Jego zdaniem stanowisko premiera jest bliskie temu, jakie reprezentuje kanclerz Niemiec Angela Merkel. "Moją uwagę zwróciło też to, że premier Donald Tusk zacytował przy tej okazji prezydenta Francji, który wypowiadał się w tej sprawie w sposób niemal podobny, choć nieidentyczny" - zauważył też.

Jak mówił, Tusk będzie chciał w tej kwestii być blisko stanowiska Niemiec, ale też budować konsensus w ramach całej UE. "To jest istotne i wiarygodne. Ponieważ w Polsce Tusk był znany z tego, że na początku swojego urzędowania - siedem lat temu - dużo mówił o dyscyplinie finansów publicznych, a potem odszedł od tego stanowiska w kierunku poglądów socjaldemokratycznych, które podkreślają pozytywną rolę deficytu budżetowego" - ocenił.

Gomułka przypomniał, że w Polsce dług publicznych w ciągu ostatnich siedmiu lat wzrósł dwukrotnie, a deficyt sektora finansów publicznych w 2009 i w 2010 roku był bardzo wysoki, wyższy niż średnio w UE. Dodał, że w naszym kraju Tusk był i jest pod presją żądań opinii publicznej, aby wzrastały wydatki i zmniejszały się podatki. W UE - jak zaznaczył - pod taką presją nie będzie. Dlatego - zdaniem eksperta BCC - jego oświadczenie w tej sprawie można traktować jako bardziej wiarygodne, niż to, co mówił siedem lat temu w Polsce.

W opinii Gomułki, premier wypowiedział się w sposób bardzo zdecydowany o tym, że podział UE na dwie części nie powinien się pogłębiać.

"Powiedział też, że euro jako wspólna waluta dla większości UE odgrywa ważną, pozytywną rolę w budowie wspólnej, europejskiej tożsamości. Premier zaznaczył ponadto, że Polska dążyła i dąży do możliwie szybkiego wejścia do strefy euro" - podkreślił. Ocenił, że to stanowisko to niewątpliwie ukłon Tuska wobec państw znajdujących się w strefie euro.

Z drugiej jednak strony - jak mówił Gomułka - Tusk zrobił też ukłon wobec największego eurosceptyka w UE , czyli Wielkiej Brytanii. "Powiedział, że nie wyobraża sobie UE bez Wielkiej Brytanii. W tych dwóch kluczowych sprawach Tusk zamierza - jak się wydaje - pełnić rolę +spinacza+ stanowisk w ramach Rady Europejskiej" - ocenił ekspert BCC.

"Jeżeli mu się to uda, to jest szansa na to, że może po części pełnić rolę autonomicznego przywódcy UE. Oczywiście Rada Europejska to nie jest Rada Ministrów, a jej przewodniczący to nie premier. Ale zróżnicowanie opinii wśród premierów i prezydentów UE daje spore pole do umocnienia pozycji przewodniczącego" - dodał.

Zdaniem eksperta BCC Tusk będzie dążył do ścisłej współpracy nie tylko, choć przede wszystkim, z Niemcami, ale również z innymi ważnymi krajami UE, jak Francja i Wielka Brytania. "Zapewne będzie mówił każdemu premierowi i prezydentowi, że jego poglądy są bliskie jego własnym. I w ten sposób budował poparcie dla siebie. Ale wobec tego zróżnicowania będzie dalej mówił, że jego obowiązkiem jest zaproponowanie trochę innego stanowiska od jego własnych poglądów czy poglądów jego indywidualnych rozmówców" - mówił Gomułka.

"W obszarze budowy własnego autorytetu i władzy premier Tusk ma ogromne talenty i myślę, że będzie chciał je również wykorzystać na nowym stanowisku" - dodał.

Profesor odniósł się też do poruszanej w Brukseli przez premiera kwestii związanej z konsekwencjami gospodarczymi konfliktu Rosja-Ukraina dla UE. "Premier Tusk powiedział, że UE powinna mieć stanowisko odważne, ale nie radykalne. Ale też takie, aby było skuteczne w osiągnięciu pokoju. Ta formuła jest bardzo elastyczna i właściwie daje mu szerokie możliwości w obszarze precyzyjnych propozycji dla Rady Europejskiej" - ocenił Gomułka.

Jak mówił, "ta elastyczność to kolejna, ważna cecha premiera Tuska, czyli jego gotowość do zmiany poglądów w zależności od potrzeb.

Donald Tusk na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej może być skutecznym mediatorem, który pomoże znaleźć kompromis prowadzący do zakończenia kryzysu w strefie euro - ocenił w rozmowie z PAP główny ekonomista PwC Witold Orłowski.

"Zdaję sobie sprawę, że główne problemy, przed jakimi stoimy, nie znikną w grudniu. Do nich należy kryzys, który ciągle daje o sobie znać, sytuacja w strefie euro" - mówił.

Orłowski powiedział PAP, że Polska w Europie widziana jest jako przykład kraju, który zdołał znaleźć dość zbilansowane podejście do kryzysu. Tymczasem Europa, zwłaszcza Zachodnia jest podzielona w swoich poglądach na te kwestie; Niemcy są zwolennikami polityki oszczędności, Wielka Brytania ucieka się do druku pieniędzy, pozostali raczej niechętnie podchodzą do zaciskania pasa.

"Tu nie ma żadnej dobrej recepty, trzeba wyważyć te racje. Myślę, że część krajów patrzy na Polskę, jako na kraj, któremu udało się znaleźć właściwe podejście. Z tego punktu widzenia pewnie oczekuje się, że Donald Tusk może być przywódcą, który zdoła doprowadzić do swego rodzaju kompromisu między Niemcami a większością pozostałych krajów, zwłaszcza strefy euro" - uważa Orłowski.

Zaznaczył, że przewodniczący Rady Europejskiej nie podejmuje decyzji, ale jest rodzajem mediatora. "Mediacja, która umożliwiłaby względnie bezbolesne zakończenie kryzysu w strefie euro, to jest właśnie coś, czego się oczekuje od przewodniczącego Rady" - powiedział ekonomista.

Według Orłowskiego im szybciej zachodnia Europa zacznie się rozwijać w sposób stabilny, tym lepiej dla naszego kraju. "Obserwacje z ostatnich siedmiu lat pokazują, że Polska nie jest w stanie się szybko i stabilnie rozwijać, jeżeli Europa Zachodnia tkwi w stagnacji gospodarczej. Jeśli Donald Tusk zdoła przyspieszyć wypracowanie sensownej strategii zakończenia kryzysu w strefie euro, to tym lepiej dla polskiej gospodarki" - podkreślił.

Dlatego, według Orłowskiego, Polsce powinno zależeć na tym, by w strefie euro i całej UE doszło do zgodniejszej współpracy, której efektem stałby się trwały powrót wzrostu gospodarczego.

Uważa on, że konieczność powołania nowego rządu nie powinna zdestabilizować sytuacji gospodarczej Polski. "Oczywiście w momencie, kiedy oddajemy swojego premiera do dyspozycji UE, musimy rozwiązać swój własny problem, uporządkować sprawy wewnątrz kraju. To jest oczywista cena. Jeśli jednak chodzi o gospodarkę, to nasza sytuacja jest dość komfortowa" - powiedział.

Zaznaczył, że warunki dla gospodarki może nie są idealne, ale nie dzieje się nic, co by zagrażało poważnie jej rozwojowi w następnych kwartałach. "Punktem zapalnym jest sprawa Ukrainy, dlatego musimy znaleźć sposób na sprawne przekazanie władzy w Polsce. Nie stać nas w tym momencie na bezkrólewie" - dodał Orłowski.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rada Ministrów | Donald Tusk | Platforma Obywatelska | sprawy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »