WIG przełamał 16 tys. punktów

WIG po 3,4-proc. spadku osiągnął najniższy w tym roku poziom 15 506,5 pkt. Zdaniem analityków, po ostatniej dużej przecenie akcji rynek może korekcyjnie wzrosnąć. Nie należy jednak w najbliższym czasie oczekiwać szybkiego odwrócenia trendu spadkowego.

WIG po 3,4-proc. spadku osiągnął najniższy w tym roku poziom 15 506,5 pkt. Zdaniem
analityków, po ostatniej dużej przecenie akcji rynek może korekcyjnie wzrosnąć. Nie należy
jednak w najbliższym czasie oczekiwać szybkiego odwrócenia trendu spadkowego.

W reakcji na duże spadki w USA (we wtorek Nasdaq spadł o 3,4%, a w środę otworzył się o 2,7% niżej) na wartości traciły indeksy wszystkich głównych giełd. W Japonii ceny akcji obniżyły się wczoraj średnio prawie o 2%, a w Hongkongu o 2,75%. Rynki europejskie spadły o ponad 2%. WIG20 zniżkował na fixingu o 3,6%, a w notowaniach ciągłych stracił dalsze 1,5%.

- Pesymizm na giełdzie jest tak duży, że nie zdziwiłoby mnie dynamiczne odbicie indeksów. W średnim terminie nie widać jednak czynników, które miałyby spowodować zmianę trendu - powiedział Andrzej Kosiński, doradca inwestycyjny ABN Amro Asset Management. Sebastian Buczek, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management uważa, że tempo spadku indeksów powinno zacząć maleć i giełda wkrótce znajdzie punkt równowagi.

Reklama

- Obecnie trudno prognozować, na jakim poziomie. WIG może spaść poniżej 15 tys. pkt. - dodał.

Pesymistami są również giełdowi inwestorzy. Na zadane wczoraj w internecie pytanie Parkietu, czy WIG spadnie poniżej 15 tys. pkt. 74% ankietowanych odpowiedziało twierdząco.

Tylko 26% inwestorów uważa, że ten poziom nie zostanie przełamany. W podobnej ankiecie z 23 września br. większość była odmiennego zdania.

Według Michała Sztablera, analityka DI BRE Banku, trwalszych wzrostów na giełdzie można spodziewać się pod koniec roku. - Wówczas będziemy mieć już za sobą ofertę Pekao SA i sprzedaż walorów KGHM oraz debiut akcji pracowniczych TP SA - dodał.

Według Tomasza Berenta, analityka BNP Paribas, w najbliższych dwóch miesiącach inwestorzy zagraniczni nie podejmą poważnych decyzji na emerging markets, w tym także na naszym rynku. - Może pod koniec roku koniunktura na giełdach się poprawi. Przez ostatnie cztery lata w Polsce mieliśmy tzw. efekt stycznia, który występował już w grudniu - powiedział Tomasz Berent.



Tomasz Kołodziejak

doradca inwestycyjny - zarządzający Invesco Zrównoważonym Funduszem Inwestycyjnym Otwartym

W Polsce trudno doszukać się jakichkolwiek istotnych oznak szybkiej poprawy sytuacji makroekonomicznej. Mamy bardzo wysokie stopy procentowe oraz bezrobocie, niepokojącą inflację, alarmujący deficyt obrotów bieżących, oznaki spowolnienia wzrostu gospodarczego, a także obawy co do przyszłego budżetu. W obliczu porażki w wyborach prezydenckich kandydata AWS jest mało prawdopodobne, aby rząd - wywodzący się z tego ugrupowania - zaproponował naprawdę, restrykcyjny budżet na przyszły rok - przecież zbliżają się wybory parlamentarne. W rezultacie, deficyt budżetowy może okazać się znacznie wyższy, niż dotychczas oczekiwano. Zestawiając te fakty z wyczerpywaniem się wpływów z prywatyzacji i zbliżaniem się terminów spłat zadłużenia zagranicznego widać, że sytuacja nie przedstawia się różowo. Rynek coraz wyraźniej dostrzega te zagrożenia, co widać zarówno na rynku akcji, jak i obligacji.

Nie należy jednak wyciągać wniosku, że inwestorzy zagraniczni całkowicie zapomnieli o nim. Zapewne przypomną sobie, jeśli tylko oczekiwana stopa zwrotu zrekompensuje im ponoszone ryzyko inwestycji w Polsce - a to oznacza, że możemy się spodziewać napływu kapitału zagranicznego, jak tylko ceny dostatecznie mocno spadną.



Sebastian Buczek



doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management

Na razie nie widzę szans na odwrócenie trendu spadkowego na giełdzie. Moim zdaniem, zmniejszy się tempo obniżki indeksów na sesji, które powinno przekraczać 3%. Wkrótce giełda musi znaleźć punkt równowagi, choć trudno prognozować, kiedy to nastąpi. W ciągu trzech miesięcy WIG spadł o prawie 23%. Powinna więc przyjść korekta w górę.

Na rynku nie ma chętnych do kupowania akcji dlatego, że inwestorzy widzą wiele zagrożeń. Jest to ogólnie zła sytuacja panująca na giełdach zagranicznych oraz słabe fundamenty naszej gospodarki. Inwestorzy wolą poczekać na lepsze czasy.



Tomasz Berent



analityk BNP Paribas w Londynie

Pogarsza się sytuacja makroekonomiczna Polski. Wysokie realne stopy procentowe doprowadzą do spadku popytu wewnętrznego, co spowoduje obniżenie tempa wzrostu gospodarczego. To odbije się negatywnie na wynikach spółek. Przyzwyczailiśmy się do tego, że ostatnio PKB rósł o ok. 5% rocznie. Zachodni analitycy przewidują, że w najbliższych latach ten poziom będzie trudny do osiągnięcia.

Na polskim rynku duże znaczenie mają spółki z sektora TMT. Ulegają one przecenie, ponieważ ich wyniki finansowe stoją pod znakiem zapytania. Dodatkowo spółki telekomunikacyjne, lub podmioty od nich zależne, mają przed sobą ogromne inwestycje. Przy takich stopach procentowych dalsze zadłużanie się jest bardzo ryzykowne.

Inwestorzy z Londyny przestali ostatnio interesować się Polską, tak jak innymi rynkami rozwijającymi się. Przez najbliższy miesiąc, a nawet dwa, nie podejmą żadnych poważnych decyzji, ponieważ czekają na wykrystalizowanie się sytuacji. Może pod koniec roku koniunktura na giełdach się poprawi, także w Polsce. Przez ostatnie cztery lata mieliśmy tzw. efekt stycznia, który występował już w grudniu.



Michał Sztabler



analityk DI BRE Banku

Naszą giełdę może pociągnąć w górę głównie sektor TMT. Ten natomiast reaguje na to, co dzieje się na Nasdaq, a tam mamy duże spadki. Dopóki one nie wyhamują, trudno się spodziewać wzrostów w Warszawie. Dodatkowo nad rynkiem ciąży duża podaż akcji. W tym miesiącu odbędzie się oferta Pekao SA, w przyszłym sprzedaż przez Skarb Państwa 10-proc. pakietu walorów KGHM i debiut giełdowy darmowych akcji pracowniczych TP SA. Jeżeli w najbliższym czasie dojdzie do wzrostów, to moim zdaniem, będą one mieć charakter korekcyjny. Trwalszej poprawy koniunktury spodziewam się dopiero pod koniec listopada lub na początku grudnia.



Andrzej Kosiński



doradca inwestycyjny ABN Amro Asset Management

Ceny akcji w dużej części spadają z powodu negatywnego sentymentu globalnego, wynikającego z wysokich cen ropy, niskiego kursu euro oraz słabszych wyników spółek. Szczególnie dotyczy to światowego sektora IT. Również w Polsce, po bardzo dobrym 1999 r., nie widać na razie znaczących oznak ożywienia popytu na usługi firm informatycznych.

Na rynek rzutują czynniki makroekonomiczne. Rada Polityki Pieniężnej nie może po raz kolejny pozwolić na to, aby inflacja przekroczyła zakładany przez nią poziom w 2001 r. Nie należy się więc spodziewać szybkiego rozluźnienia dyscypliny w polityce monetarnej. Wątpliwości dotyczą także budżetu i poziomu deficytu na rachunku bieżącym, nie tylko z powodu koniecznych korekt (stopa wzrostu gospodarczego, inflacja), ale też dlatego, że jest to rok wyborczy. Ewentualne niepowodzenie przetargu na UMTS sprawi ulgę spółkom telekomunikacyjnym (TP SA, Netia, Elektrim, po części KGHM i PKN), jednak spowoduje dodatkowe kłopoty z finansowaniem wydatków państwa.

Obecnie pesymizm na giełdzie jest tak duży, że nie zdziwiłoby mnie dynamiczne odbicie rynku w górę. W średnim terminie nie widać jednak czynników, które miałyby spowodować zmianę panującej tendencji.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: WIG | doradca | WIG | KGHM Polska Miedź SA | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »