Wyprzedaży na rynkach ciąg dalszy

Poprawa nastrojów na głównych rynkach akcyjnych trwała niezwykle krótko i inwestorzy znów powrócili do gremialnej wyprzedaży ryzykownych aktywów. Oznaki do niepokoju pojawiły się już podczas wczorajszej sesji na Wall Street, gdzie po wysokim otwarciu rynek osuwał się sukcesywnie w coraz niższe rejony, jednak sama końcówka handlu dawała nadzieję na kontynuację uspokojenia.

Poprawa nastrojów na głównych rynkach akcyjnych trwała niezwykle krótko i inwestorzy znów powrócili do gremialnej wyprzedaży ryzykownych aktywów. Oznaki do niepokoju pojawiły się już podczas wczorajszej sesji na Wall Street, gdzie po wysokim otwarciu rynek osuwał się sukcesywnie w coraz niższe rejony, jednak sama końcówka handlu dawała nadzieję na kontynuację uspokojenia.

Rynki ciągnięte są obecnie w dół przez spadające ceny ropy, trudno uznać to jednak za wytłumaczenie w przypadku Japonii, której gospodarka powinna skorzystać na takim rozwoju sytuacji, gdyż kraj ten nie posiada praktycznie żadnych własnych zasobów surowca.

Pretekstem do pogorszenia nastrojów okazały się także wypowiedzi ze strony przedstawiciela chińskiego departamentu handlu, który stwierdził, że dobre wyniki eksportu w grudniu mogą wynikać z wcześniejszych wysyłek przed świętami chińskiego Nowego Roku, co powoduje obawy, że styczniowe dane przyniosą pewne rozczarowanie. Warto przypomnieć w tym miejscu, że właśnie bilans handlowy był ostatnim pozytywnym zaskoczeniem, jeżeli chodzi o publikacje z chińskiej gospodarki. Z pewnością nastrojom na globalnych rynkach nie pomogła tez wczorajsza decyzja Międzynarodowego Funduszu Walutowego o obcięciu prognozy wzrostu dla globalnej gospodarki z 3.6 proc. do 3.4 proc. Oczywiście największe rewizje dotykają obecnie rynków wschodzących w tym Chin, dla których IMF zakłada jedynie 6 proc. wzrost w 2016 roku.

Reklama

Osobną kwestią są wydarzenia na rynku ropy naftowej, która nurkuje w coraz to niższe rejony, czemu towarzyszy bardzo powszechne redukowanie prognoz przez największe banki inwestycyjne. Wydaje się, że faktycznie rynek utonął obecnie w nadpodaży, a obawy o spadek popytu z gospodarek rozwijających się, powodują, że może być potrzebny zdecydowanie dłuższy czas na jego zbilansowanie. Dziś po zamknięciu sesji w USA poznamy dane o zapasach ropy w USA według API, natomiast EIA poda dane dopiero jurto ze względu na poniedziałkowe święto w USA. Nie można jednak liczyć na znaczącą zmianę sytuacji, gdyż i tak znajdują się one na niezwykle wysokich historycznie poziomach. Ceny ciągle nie wyznaczyły jeszcze dna i może okazać się, że bardzo szybko dotrze w okolice 25 USD za baryłkę w przypadku WTI. Należy jednak być bardzo ostrożnym, gdyż przy tak ekstremalnym pozycjonowaniu rynku ewentualne odwrócenie, choć chwilowe może być bardzo dynamiczne.

Dodatkowym czynnikiem niepewności jest dziś dość bogate kalendarium makroekonomiczne. Kluczowe powinny się okazać odczyty inflacji CPI w USA, lecz nie spodziewamy się, aby nawet w przypadku znaczącego zaskoczenia mogły one znacząco zmienić rynkowe nastawienie do ryzykownych aktywów. W kontekście CAD dzisiejsza decyzja Banku Kanady może dodatkowo zdynamizować osłabienie, ze względy na oczekiwane cięcie stóp procentowych. Wydaje się jednak, żę nawet zakładając bardzo niskie ceny WTI w cały 2016 roku, deprecjacja CAD i oczekiwania na kolejne cięcia stóp procentowych mogą być obecnie przesadzone.

Kamil Maliszewski

mForex.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »