Z powodu obaw o obniżkę ratingu Polski złoty w czwartek nadal się osłabiał - analitycy

Czwartkowa sesja walutowa przyniosła kolejne osłabienie złotego, inwestorzy obawiają się m.in. możliwości obniżki ratingu Polski przez agencję Moody's - wskazują analitycy. Ok godz. 17.50 euro kosztowało 4,39 zł, dolar - 3,88 zł, frank szwajcarski - 4 zł.

Według Szymona Zajkowskiego z Domu Maklerskiego mBanku, dalsze osłabienie w czwartek złotego jest też wynikiem środowego komunikatu Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku. - Decydenci zwrócili uwagę na poprawę na rynku pracy, za to zmarginalizowali słabsze dane z gospodarki za pierwszy kwartał oraz usunęli wzmianki o ryzykach płynących z rynków globalnych, a co za tym idzie lekko podnieśli prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w USA - wyjaśnił.

Analityk dodał jednak, że złotemu cały czas ciąży perspektywa obniżki ratingu przez agencję Moody's oraz kolejnej wersji ustawy o przewalutowaniu kredytów walutowych. - Tym samym w najbliższych dniach polska waluta prawdopodobnie pozostanie słaba, a kurs euro/zł rósł będzie powyżej 4,40 - ocenił.

Polskiej walucie nie sprzyjały również spadki na europejskich giełdach oraz popołudniowy powrót do wyprzedaży rodzimych obligacji.

Ekspert DM BOŚ Konrad Ryczko zwrócił uwagę, że polska waluta traciła w czwartek do zagranicznych dewiz średnio 0,3 proc.

- Sama dynamika spadków pozostawała jednak ograniczona, co wskazuje na potencjalną próbę stabilizacji przed długim weekendem majowym. W dalszym ciągu jednak kurs euro/zł oscyluje blisko zakresu 4,40 zł, podczas gdy kilka sesji temu obserwowaliśmy poziomy ok. 4,27 zł - dodał.

Podobnie jak Zajkowski analityk DM BOŚ ocenia, że słabość złotego wynika z obaw inwestorów ws. ewentualnej rewizji ratingu przez Moody's. - Bazowy scenariusz zakłada obniżenie perspektywy, jednak na rynku widoczne są obawy, iż agencja zdecyduje się (podobnie jak S&P) na obniżenie oceny inwestycyjnej dla Polski - podkreślił.

- - - - -

Obniżenie ratingu kolejnym ostrzeżeniem dla rządu

Zdaniem analityków FOR, obniżenie ratingu Polski jest kolejnym sygnałem ostrzegawczym dla nowego rządu. Rośnie ryzyko kryzysu finansów publicznych, niższego wzrostu gospodarczego i spowodowanej tym kolejnej fali migracji. Nasz kraj dołączy do grupy czterech państw członkowskich UE, którego deficyt sektora finansów publicznych pogorszy się w 2016 roku.

FOR w raporcie "Następne 25 lat" ostrzegało przed spowolnieniem gospodarczym wynikającym ze starzenia się społeczeństwa oraz malejącego tempa wzrostu produktywności. Obecne zapowiedzi i działania rządu (obniżenie wieku emerytalnego, wzrost wydatków publicznych) nie tylko nie rozwiązują problemów stojących przed Polską, a dodatkowo je pogłębiają.

Rośnie ryzyko kryzysu finansów publicznych, niższego wzrostu gospodarczego i spowodowanej tym kolejnej fali migracji.

Plany polskiego rządu silnie kontrastują z działaniami innych europejskich rządów, na których kryzys w strefie euro wymusił prowzrostowe reformy. I tak, gdy kraje UE ograniczają wydatki publiczne i deficyty w swoich finansach publicznych, rząd Polski zapowiada wzrost wydatków.

Większość państw UE już ma wyższy wiek emerytalny albo jest w trakcie jego podnoszenia, rząd Polski planuje jego obniżenie. Kiedy dla inwestorów liczą się jasne reguły gry, rząd podważa ich zaufanie blokuje możliwość skutecznego rozpatrywania spraw przed Trybunałem Konstytucyjnym i nakłada nowe podatki na sektory z udziałem kapitału zagranicznego.

Jest to dostrzegane przez inwestorów - od maja widzimy osłabienie złotego i słabość polskiej giełdy. Teraz kolejnym etapem była decyzja agencji Standard&Poor's, która obniżyła rating zobowiązań Polski w walutach zagranicznych, z "A-" do "BBB+".

Najnowsze prognozy Komisji Europejskiej z 5 listopada przewidują, że w Polska będzie jednym z czterech państw członkowskich UE, którego deficyt sektora finansów publicznych pogorszy się w 2016 roku. Poza Polską deficyt wzrośnie w Rumunii, na Litwie i w Niemczech, ale kraje te w 2015 roku miały znacznie niższy deficyt niż 2,8% PKB w Polsce (Niemcy - nadwyżka 0,9% PKB, Litwa i Rumunia - deficyty odpowiednio 1% i 1,2% PKB).

Niestety obecnie należy zakładać, że wzrost deficytu w Polsce będzie większy niż prognozuje Komisja Europejska, ponieważ w momencie sporządzania prognozy Komisja nie uwzględniała kosztownych propozycji nowego rządu, a wzrost deficytu był efektem wyborczego budżetu przygotowanego przez PO. W Europie liderami redukcji deficytu będą Wielka Brytania (do której masowo migrują Polacy) oraz Grecja i Hiszpania, które zapłaciły wysoką cenę za nieodpowiedzialną politykę fiskalną w przeszłości.

Warto przy tym zauważyć, że wysiłki Hiszpanii zostały docenione przez agencję ratingową S&P, która w październiku podniosła rating tego kraju.

Prognoza Komisji Europejskiej nie uwzględnia kosztownych propozycji nowego rządu takich jak obniżenie wieku emerytalnego, program "Rodzina 500+" i darmowe leki dla seniorów. Szkodliwy wpływ tych propozycji nie ogranicza się tylko do psucia finansów publicznych, których stan jest kluczowy dla wzrostu gospodarczego, ale także negatywnie oddziaływuje na rynek pracy. Obniżenie wieku emerytalnego zmniejszy liczbę osób pracujących. Podobny efekt może przynieść program "Rodzina 500+" w którym sztywny próg dochodowy przy świadczeniu na pierwsze dziecko będzie zniechęcał część rodziców do podejmowania legalnej pracy, na co zwracaliśmy uwagę w grudniu (Analiza FOR 16/20151).

Duży ubytek dochodów państwa spowoduje także zapowiadane podniesienie kwoty wolnej od podatku. W tym przypadku działanie to będzie sprzyjać wzrostowi, zmniejszając znacząco opodatkowanie osób najmniej produktywnych.

Jednak by obniżka podatków była odpowiedzialna, musi jej towarzyszyć adekwatna redukcja wydatków lub wzrost innych dochodów państwa, czego brakuje w propozycjach PiS.

Wysokie koszty tych propozycji dostrzega też Standard&Poor's, zaznaczając, że związany z tymi zmianami wzrost deficytu nie jest kompensowany innymi działaniami. Dochody z nowych podatków (bankowego i od supermarketów) tylko częściowo są w stanie pokryć koszty realizacji rządowych zapowiedzi.

Należy też podkreślić, że większość tych zmian w pełni wejdzie w życie dopiero w 2017 roku (przykładowo: wypłaty w ramach programu "Rodzina 500+" będę realizowane dopiero po 1 kwietnia) i dopiero wtedy w pełni ujawni się ich negatywny wpływ na finanse publiczne.

Wydłużające się średnie trwanie życia i malejąca liczba osób w wieku produkcyjnym wywierają presję na finanse publiczne. Dlatego w całej Unii Europejskiej państwa członkowskie podnoszą wiek emerytalny. Gdyby Polska zgodnie z propozycją Prezydenta przywróciła poprzedni wiek emerytalny, byłby to najniższy planowany wiek emerytalny kobiet w całej UE. Ucierpią na tym wszyscy.

Pracujący będą musieli płacić wyższe podatki, na sfinansowanie rosnących wydatków emerytalnych, przy jednocześnie coraz niższych świadczeniach otrzymywanych przez emerytów. Mniej pracujących i wyższe podatku to także niższy wzrost gospodarczy i wolniejsze tempo wzrostu poziomu życia w Polsce, co odczują wszyscy.

Co więcej, wbrew uzasadnieniu ustawy, obniżenie wieku emerytalnego nie będzie prowadziło do spadku bezrobocia wśród osób młodych, a do jego wzrostu. Młodzi i starzy pracownicy nie konkurują o te same miejsca pracy, więc zwolnienie ich przez osoby starsze nie oznacza wprost miejsc pracy dla osób młodych. Jednocześnie wyższe podatki konieczne do sfinansowania wyższych emerytur będą ograniczały powstawanie nowych miejsc pracy w Polsce, co najbardziej odczują właśnie osoby młode. Szerzej o negatywnych skutkach obniżenia wieku emerytalnego pisaliśmy w komunikacie FOR z grudnia 2015.

Rząd, blokując skuteczne rozpatrywania spraw przez Trybunał Konstytucyjny zwiększył ryzyko tego, że w przyszłości reguły gry na rynku mogą być zmieniane przez rząd bez należytej kontroli konstytucyjnej. Osłabiło to fundamentalną w państwa prawa zasadę podziału władz na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą oraz towarzyszącą temu zasadę wzajemnej kontroli - tzw. checks and balances. Inwestorzy zagraniczni obserwują również nakładanie nadzwyczajnych podatków na sektory o wysokim udziale kapitału zagranicznego.

Razem zmiany te oznaczają, że firma bądź osoba rozważająca teraz inwestycję w Polsce nie ma już pewności, jakie zasady będą ją obowiązywały za 1, 3, czy 5 lat, bo rząd w każdej chwili będzie mógł zmienić zasady gry. Co więcej, nie będzie sprawnej instytucji, która mogłaby ocenić, czy potencjalne zmiany wprowadzane przez rząd są zgodne z zasadami zapisanymi w konstytucji. Dlatego jeszcze przed wejściem w życie proponowanych przez PiS zmian inwestorzy stają się ostrożniejsi przy lokowaniu swoich środków w naszym kraju..

Niebezpieczne dla finansów publicznych i wzrostu gospodarczego plany Prawa

i Sprawiedliwości silnie kontrastują z działaniami podejmowanymi w pozostałych

państwach UE. Inwestorzy analizujący fundamenty naszej gospodarki dostrzegają to i są

mniej chętni do lokowania swoich środków w naszym kraju lub żądają wyższego oprocentowania, które wynagrodzi im rosnące ryzyko. Jest to jeden z czynników odpowiedzialnych za spadek cen akcji spółek notowanych na warszawskiej giełdzie jaki trwa od wyborów prezydenckich (maja 2015). To od tego momentu inwestorzy coraz poważniej liczą się z wprowadzeniem w życie propozycji PiS i związanym z tym negatywnymi skutkami dla wzrostu gospodarczego Polski.

W okresie maj-grudzień 2015 polska giełda odnotowała największy spadek w naszym regionie, jednocześnie wypadając znacznie gorzej od notowań w strefie euro. Obawy o perspektywy polskiej gospodarki negatywnie odbijają się także na notowaniach złotego, którego kurs również od wyborów prezydenckich słabnie.

Kolejną odsłoną tych obaw było obniżenie ratingu długookresowej perspektywy polskiego zadłużenia w walutach zagranicznych z poziomu "A-" do "BBB+", a w złotówkach z "A" do "A-", przez agencję Standard&Poor's. Polska tym samym dołączyła do niechlubnego grona krajów, których ocena została zrewidowana w dół w przeciągu ostatniego pół roku ze względu na ryzykowną politykę fiskalną czy silne uzależnienie od eksportu taniejących surowców. Kraje którym obniżono rating to Oman, Mongolia, Arabia Saudyjska, Japonia, Brazylia, Bahamy, Ekwador i Chile.

autorzy:

Aleksander Łaszek główny ekonomista, Rafał Trzeciakowski, ekonomista

FOR zostało założone w 2007 roku przez prof. Leszka Balcerowicza, aby skutecznie chronić wolnośd oraz promowad prawdę i zdrowy rozsądek w dyskursie publicznym.

Pobierz darmowy: PIT 2015

PAP
Dowiedz się więcej na temat: polski złoty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »