Plan pięcioletni. Czy do roku 2020 polska gospodarka wejdzie do światowej pierwszej ligi?

Najbliższe pięć lat będzie dla Polski szansą na drugą falę reform. Idzie o stabilny, szybki rozwój gospodarczy i wkroczenie do światowej, gospodarczej pierwszej ligi. Realne?

Wychodzimy z czasu rocznicowych podsumowań: 25-lecia gospodarki rynkowej, 15-lecia członkostwa w NATO i pierwszej dekady w Unii. Bilans wypada raczej pozytywnie. Ale teraz, gdy już nacieszyliśmy się przeszłością, pora spojrzeć w przyszłość. Niestety, trudno tu, coraz trudniej o bezwarunkowy optymizm.

Punkt startu wydaje się niezły. Polska wciąż jest jednym z liderów wzrostu gospodarczego w Europie: w zeszłym roku PKB urósł nam o 3,3 proc. - to trzecie miejsce w Unii. Na ogólnym tle wyglądamy świetnie. Ogólnym, bo w szczegółach bywa różnie. Na przykład Irlandia, skądinąd jedna z największych ofiar kryzysu finansowego, notuje wzrost 4,8 proc. Najwyraźniej można zatem być jeszcze bardziej zieloną wyspą...

Reklama

Prognozy na ten rok są dla nas obiecujące: przyrost PKB nieco powyżej 3 proc. Tyle że dopiero poziom 4-5 proc. daje szansę na rzeczywisty i zauważalny pościg za gospodarczą czołówką. A to zadanie na lata.

Ambitne plany

Premier Ewa Kopacz zapowiada, że do 2023 r. Polska będzie jednym z dwudziestu najbogatszych krajów świata. Ambitna perspektywa, ale...

Wcale nie jesteśmy daleko od pierwszej dwudziestki, no i czy warto się do tej wizji przywiązywać? Nie ma wielkiego znaczenia, czy będziemy na 19. czy 21. miejscu w światowym rankingu zamożności. Ważniejsze, byśmy awansowali z grupy średniaków do ekonomicznej I ligi. Dlaczego? Ponieważ to i możliwe, i konieczne.

Możliwe, bo polska gospodarka jest na niezłym kursie, a w ciągu najbliższych 7 lat dostanie z funduszy europejskich około pół biliona złotych (wliczając w to środki ze wspólnej polityki rolnej).

Konieczne, bo wyczerpują się źródła wzrostu, napędzające gospodarkę przez ostatnie ćwierćwiecze. By rozwijać się dalej w dobrym tempie, powinniśmy szybko i systematycznie zmieniać model gospodarki na bardziej innowacyjny. Zgrane hasło? Trochę tak - innowacyjność to lejtmotyw wypowiedzi wszystkich niemal polityków. Ale to także realne, poważne wyzwanie.

Długi marsz

Polacy marzą, by ich zamożność była porównywalna z krajami zachodnioeuropejskimi (dziś to, licząc według PKB per capita, około 2/3 średniej unijnej). Aby sprostać tym aspiracjom, trzeba rozwijać się znacznie szybciej niż nasi europejscy partnerzy.

- Na początku lat dziewięćdziesiątych polskie PKB liczone per capita równało się mniej więcej jednej czwartej tego wskaźnika w Niemczech. Dziś jest to około połowy - mówi Ignacy Morawski, główny ekonomista BIZ Banku. - Nadrabiamy dystans w tempie 1 punktu procentowego rocznie. A zatem poziom Niemiec osiągniemy za 50 lat. I to jest realistyczna prognoza, ale też kwestia oceny, czy to szybko, czy wolno.

Długoterminowe projekcje przewidują jednak, iż Polska przestanie doganiać kraje najbardziej rozwinięte około roku 2030. Analizy OECD wskazują, że w ciągu najbliższego półwiecza tempo wzrostu polskiej gospodarki plasować się będzie pośród najniższych w tabeli krajów OECD. Przez 15 lat polski PKB per capita będzie rosnąć w tempie około 2,3 proc. rocznie, potem stopniowo przyrost będzie maleć, by około roku 2030 obniży się do 1,1 proc. rocznie. To za mało, by ziściły się marzenia Polaków.

Ekonomiści mówią tu o pułapce średniego dochodu. To sytuacja, w której dość szybko rozwijający się kraj wyczerpuje proste rezerwy i nie potrafi przestawić gospodarki na innowacyjne tory. Rośnie powoli, pozostaje średniakiem.

- Trzeba odróżniać modernizację od innowacji. My tylko modernizowaliśmy naszą gospodarkę, kopiując nowoczesne technologie. Ale tak robi wiele krajów, więc konkurować z nimi możemy tylko niskimi kosztami pracy - tłumaczy Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen.

Owe niskie koszty to nie najlepszy motor konkurencyjności: dochody obywateli powiększają się zbyt wolno, silnik gospodarki, czyli popyt wewnętrzny, nie rośnie tak szybko, jakby mógł, firmy bardziej koncentrują się na cięciu kosztów niż na inwestycjach. I gospodarka nie może się zerwać do szybszego marszu. Pułapka...

Plusy - minusy

Jak jej uniknąć? Eksperci przyznają, że Polska ma potencjał umożliwiający dalszy wzrost. Wymieniają przede wszystkim kapitał ludzki, dobrze wykształconych pracowników, przedsiębiorczość, coraz mocniejszą pozycję polskich firm na zagranicznych rynkach, stabilny system bankowy, stosunkowo łatwy dostęp do kredytu. No i położenie geograficzne.

A bariery? Jakkolwiek okrutnie by to zabrzmiało: najgroźniejszym wrogiem polskiej przedsiębiorczości jest nasze państwo. Skomplikowane i nieprzejrzyste prawo, nieefektywna administracja, rozbudowana biurokracja, niesprawne sądy.

- Kulą u nogi pozostaje niewydolność aparatu państwowego - przyznaje wicepremier Janusz Piechociński.

Polska gospodarka wciąż zmaga się z efektami ponad półwiecznych zaniedbań, zwłaszcza w infrastrukturze. Problemem pozostaje wciąż kolej.

- Słabością jest stan jej infrastruktury. To najbardziej zapóźniona dziedzina gospodarki - przyznaje prezes PKP Jakub Karnowski.

Z zagrożeń nieco bardziej doraźnych na pierwszy plan wybija się konflikt na Ukrainie, który doprowadził do załamania naszego eksportu na Wschód. Zdaniem wicepremiera Janusz Piechocińskiego, gdyby nie konsekwencje rosyjskiej agresji, ubiegłoroczny wzrost gospodarczy wyniósłby grubo ponad 4 proc., a nie 3,3 proc.

Wciąż wielką niewiadomą pozostaje też sytuacja gospodarcza Unii, naszego głównego partnera handlowego. - W jednym miesiącu mamy dane zwiastujące ożywienie gospodarcze i odżywają nadzieje na szybszy wzrost, w następnym - znowu statystyki pokazują stagnację - przyznaje prof. Witold Orłowski.

Nie sposób też zapomnieć o konieczności sprostania wymogom unijnej polityki klimatycznej i stawieniu czoła szeroko pojętej kwestii bezpieczeństwa energetycznego. Pod tym zgrabnym hasłem kryją się wielomiliardowe inwestycje w poszukiwania i - oby! - komercyjną eksploatację gazu łupkowego, a także modernizacja energetyki i postawienie na nogi polskiego górnictwa.

Katalog zadań

I to, z grubsza można uznać za katalog wyzwań na najbliższą pięciolatkę. Zadanie na pozór jest proste: wykorzystać atuty, zlikwidować bariery, a przecież dostaniemy jeszcze potężny zastrzyk finansowy - w obecnej perspektywie budżetowej z Unii Europejskiej trafi do Polski 120 mld euro.

- Inwestycje finansowane z funduszy europejskich pozwolą stworzyć pół miliona miejsc pracy - zwłaszcza dla osób młodych, które dopiero wchodzą na rynek - zapowiadała premier Ewa Kopacz, ogłaszając pod koniec lutego start nowej unijnej perspektywy budżetowej. Poinformowała, że ponad 40 mld zł trafi na innowacyjne badania naukowe, których wyniki zostaną następnie wykorzystane w naszej gospodarce.

- Kolejne 20 mld zł zainwestujemy w zwiększenie konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw, bo to one są fundamentem polskiej gospodarki - dodała.

Skazani na sukces? Niekoniecznie. Pieniądze można wydać lepiej lub gorzej, no i nie rozwiązują one wszystkich problemów.

Nie trwonić kapitału

Nasz podstawowy argument, wymieniany przez ekonomistów i zagranicznych inwestorów, to kapitał ludzki: dobrze wykształcona i stosunkowo tania siła robocza.

- Atutem polskiej gospodarki jesteśmy my. Pokolenie dobrze przygotowane do konkurencji. Polscy projektanci i inżynierowie nie mają, i słusznie, żadnych kompleksów. To, co cechuje naszą gospodarkę, to odwaga przedsiębiorców, relatywnie niski koszt pracy, łatwiejszy dostęp do kapitału, stosunkowo niski podatek CIT - wylicza Zbigniew Jakubas, właściciel Grupy Kapitałowej Multico.

- Naszym atutem jest też to, że wciąż nam się jeszcze chce; to, że w młodych ludziach wciąż tkwi jeszcze olbrzymi potencjał - dodaje Herbert Wirth, prezes KGHM.

Ale nasza dobrze wykształcona siła robocza już niekoniecznie chce być taka tania. Z raportu CEED Institute wynika, że najczęstszą przyczyną emigracji Polaków nie jest brak pracy w kraju, ale nadzieja na lepsze zarobki - to zdanie ponad trzech czwartych ankietowanych.

- Być może stoimy w Europie przed wielkim protestem młodego pokolenia - zastanawia się Janusz Piechociński. - Także w Polsce trudno będzie pogodzić takie potrzeby rozwojowe jak inwestowanie w technologie z potrzebami konsumpcyjnymi, przede wszystkim młodej generacji - wskazuje nie bez racji wicepremier.

Jednym ze sposobów łagodzenia problemu jest lepiej dostosowany do potrzeb rynku pracy model edukacji. Wykształcenie Polaków inwestorzy zagraniczni nadal wymieniają jako jeden z czynników, dla których zakotwiczyli w naszym kraju. Nieprzypadkowo: jeśli w 1989 r. mieliśmy 50 tys. absolwentów wyższych uczelni, to w 2012 r. było ich już 485 tys. Tyle że na tym krzepiącym obrazie pojawiają się rysy. Coraz liczniejsze są głosy, że rosnąca liczba studentów źle wpływa na jakość kształcenia.

Znosić bariery

Emigracja to przede wszystkim nadzieja na wyższe zarobki, ale i na łatwiejsze życie czy przyjaźniejsze otoczenie biznesowe. O administracyjnych barierach polscy przedsiębiorcy powiedzieli już wszystko. Te utyskiwania można by złożyć na karb nadmiernych oczekiwań, gdyby nie to, że ich słowa potwierdzają międzynarodowe rankingi.

W raporcie Doing Business 2015 Polska zajęła 32. miejsce. Jednakże w obszarach, gdzie przedsiębiorca ma styczność z administracją i biurokracją, wciąż zajmujemy miejsce w drugiej połowie stawki (jak w przypadku prawa podatkowego - 87. miejsce) czy wręcz pod koniec peletonu (137. miejsce jeśli chodzi o uzyskiwanie pozwoleń na budowę). W rankingu wolności gospodarczej Heritage Foundation Polska zajęła 42. miejsce na świecie, ale dopiero 19. w Europie.

- Mamy jako przedsiębiorcy olbrzymie oczekiwania wobec rządu i państwa: żeby nam tylko nie przeszkadzano, z resztą sobie poradzimy - twierdzi Zbigniew Jakubas.

A najgorsze, że w tym przypadku nie mamy do czynienia z zapóźnieniem czy zaszłościami. Obecna sytuacja to solidarny dorobek wszystkich ekip rządowych po 1989 r., które mnożyły coraz bardziej skomplikowane i niekiedy sprzeczne z sobą przepisy. Co przyznaje nawet resort gospodarki, pracując nad rozwiązaniem, czyli Prawem działalności gospodarczej. Ma ono duchem odwoływać się do sławnej ustawy Wilczka, dającej początek polskiej przedsiębiorczości w 1988 r., i stać się swoistą konstytucją przedsiębiorczości. Tyle że na razie gotowe są ledwie założenia, a do wyborów zostało 8 miesięcy.

- Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem - przyznaje wiceminister gospodarki Mariusz Haładyj.

Pobudzić kreatywność

Innowacyjność to hasło chyba ostatnio najpopularniejsze. Tylko hasło?

- To konieczność - nie ma wątpliwości Herbert Wirth. Ale podkreśla, że na pewno musi być to innowacyjność nie wynikająca z mody, lecz po prostu ze strategii biznesowej. W przypadku KGHM docelowe korzyści z innowacji to obniżka kosztów o około 30 proc.! Miedziowy gigant może sobie pozwolić na spore wydatki na badania - i niestety - jest tu raczej wyjątkiem, nie regułą.

Polski sektor "B+R" dopiero raczkuje. Polska wydaje na innowacyjność około 0,9 proc. PKB (w 2012 roku - według GUS). Średni wskaźnik nakładów na badania i rozwój systematycznie jednak rośnie. W 2007 roku, w relacji do PKB, wynosiły one 0,57 proc., a w 2011 roku - 0,77 proc. To jednak wciąż znacznie mniej niż średnia unijna. Zgodnie z Innovation Union Scoreboard wydatki polskich przedsiębiorstw na "B+R" stanowią zaledwie 25 proc. średniej dla UE. Dla porównania, w Danii poziom ten wynosi 150 proc., w Szwecji - 178 proc., a w Czechach - 78 proc. Z informacji Eurostatu wynika również, że współpraca dużych firm innowacyjnych z jednostkami naukowymi w Polsce kształtuje się na poziomie niższym niż w innych krajach europejskich.

Po części bierze się to z tego, że inwestycje w badania i rozwój to nakłady ryzykowne - mogą przynieść znaczący zysk, ale często kończą się stratą.

- Jeszcze nie obrośliśmy w takim stopniu tłuszczem, by móc sobie pozwolić na takie ryzyko. Wciąż brakuje nam również powiązania biznesu z nauką - ocenia wicepremier Janusz Piechociński.

Zadanie na tę pięciolatkę: stworzyć odpowiednie otoczenie biznesowe dla innowacji - pobudzić kapitał prywatny do inwestycji w ryzykowne przedsięwzięcia (taki mechanizm zaczyna działać, by wspomnieć działalność PARP czy stworzony niedawno ARP Venture), a przede wszystkim, i tu wracamy do barier administracyjnych: stworzyć przyjazny dla innowacji ekosystem. To pojęcie obejmuje sprzyjające im prawo podatkowe, lepszą ochronę własności intelektualnej, większą akceptację dla ryzyka.

Wreszcie należy na większą skalę umiędzynarodowić polskie przedsiębiorstwa. - Mamy garstkę firm globalnych, a musimy ich mieć jak najwięcej - mówi wicepremier Janusz Piechociński.

Ekonomiści się z nim zgadzają. - Kraje spoza tak zwanej cywilizacji zachodniej, które osiągnęły wysoki poziom rozwoju, łączy jedno: ekspansja zagraniczna firm - podkreśla Ignacy Morawski.

Stawić czoła burzom

Tym wszystkim wyzwaniom trzeba będzie sprostać w wyjątkowo niespokojnych czasach. Napięcia geopolityczne, a w praktyce regularna wojna za wschodnią granicą, to jedno, intensywne przekształcenia i napięcia w Unii Europejskiej - drugie.

Pytanie oczywiście, jakie efekty przyniesie reindustrializacja, co da zwiększanie konkurencyjności europejskiej gospodarki. Były szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek przypomina, że poprzedni plan, czyli mająca się zwiększyć innowacyjność i konkurencyjność europejskiej gospodarki Strategia Lizbońska, zakończył się fiaskiem. - Nie wiem, czy możemy sobie pozwolić na kolejną porażkę - podkreśla.

A zagrożenia polityczne? Tendencja, skądinąd zrozumiała, do wzmacniania strefy euro może pozostawić poza głównym nurtem politycznym kraje, które, tak jak Polska, nie przyjęły wspólnej waluty. Nie można też wykluczyć kolejnego kryzysu polityczno-gospodarczego. Na przykład wcale nie takie nieprawdopodobne wyjście Grecji ze strefy euro spowodowałoby znaczące turbulencje na rynkach finansowych, na które Polska jest szczególnie narażona. Nie zapominajmy również, że w 2017 r. czeka nas brytyjskie referendum w sprawie pozostania w UE.

"Atrakcji" w ciągu nadchodzących pięciu lat z pewnością zatem nie zabraknie, a polskie ekipy rządowe mają mnóstwo lekcji do odrobienia. Gospodarcza i polityczna rzeczywistość strasznie dużo ich zadaje.

Adam Sofuł

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: rok 2020 | gospodarka | polska gospodarka | Polska | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »